Grzegorz Kosok: Santilli potrafi powiedzieć coś takiego, że zawodnicy oddają wszystko na boisku

Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Grzegorz Kosok
Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Grzegorz Kosok

Jastrzębski Węgiel po pierwszej wygranej nad PGE Skrą Bełchatów miał dwie szanse na odniesienie jeszcze jednego zwycięstwa. - Trener natychmiast nas zgasił - mówił po awansie do półfinału Grzegorz Kosok.

Rywalizacja toczyła się do dwóch wygranych. W premierowym spotkaniu Jastrzębski Węgiel wyszarpał zwycięstwo po tie-breaku, gdyby przegrał w Bełchatowie, drużyny wróciłyby do Jastrzębia Zdroju. Tak się jednak nie stało. Drużyna Roberto Santillego potrzebowała tylko trzech setów, by zapewnić sobie awans do półfinału.

Jakub Popiwczak w rozmowie z naszym portalem podkreślił, jak dużą rolę miało nastawienie, którego autorem był właśnie szkoleniowiec jastrzębian. Podobnego zdania był Grzegorz Kosok, kapitan zespołu. - Na pewno każdy wiedział z tyłu głowy, że mamy ten mecz z przodu. Trener natychmiast nas zgasił, przed spotkaniem nie było też specjalnych odpraw, mówienia, co będziemy grać. Tylko bardziej przemowa, która miała w nas wzbudzić to, co było na boisku, czyli ogień, pewność siebie, a dopiero potem powiedział, co mamy grać. Jest to jeden z lepszych trenerów, z którymi miałem przyjemność pracować, którzy potrafią przed meczem powiedzieć coś, po czym cała drużyna wstaje i wychodzi na parkiet, żeby oddać wszystko co ma - wyjaśnił środkowy.

Czytaj też: Dawid Konarski: Nikt nie będzie otwierał szampanów za to, że jesteśmy w "czwórce"

- Lepiej chyba nie mogliśmy się zaprezentować. Oczywiście można było popełnić mniej błędów czy skończyć więcej kontr. Zagraliśmy jednak świetny mecz, było w nim wszystko. Byliśmy pewni siebie, przed meczem w oczach wszystkich widziałem, że nawet jeżeli się nie uda wygrać tego spotkania, to na pewno zrobimy wszystko, żeby nie sprzedać tanio skóry. PGE Skra widziała, że będzie nas trudno złamać. Konsekwentnie graliśmy swoje i nawet w tym trzecim secie, gdzie straciliśmy parę piłek, wkradły się nerwy, rywale poczuli wiatr, wtedy stanęliśmy, przyjęliśmy ciosy, a oni dalej wiedzieli, że nie będzie im łatwo wygrać partię. Wygraliśmy właśnie tym, że mimo silnych ciosów, wiedzieliśmy, w którą stronę iść i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że wszystko jest po naszej stronie - mówił Kosok.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS walczy z białaczką. "Tacy twardziele jak on nie zwykli przegrywać"

Jastrzębianie w play-offach zdają się grać lepiej niż pod koniec fazy zasadniczej, ale wtedy trapiły ich kontuzje. - Cały sezon mieliśmy świetny, ale oczywiście wkradały się mecze, w których traciliśmy punkty, były też mecze słabe. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę z tego, że nie wynikały one z tego, że drużyna po drugiej stronie siatki była świetna, tylko my daliśmy ciała. Wiemy, że wszystko leży po naszej stronie. Play-offy to granie o wszystko, końcówka ligi i wszystkie drużyny dążą do tego, żeby bić się o swoje cele - zakończył kapitan jastrzębian.

Źródło artykułu: