Cerrad Czarni brutalnie sprowadzeni na ziemię. "To moja największa porażka w przygodzie z PlusLigą"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Wojciech Żaliński
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Wojciech Żaliński

Przedstawiciele Cerradu Czarnych Radom nie ukrywali smutku i żalu po bardzo gładkiej porażce (0:3) z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie w trzecim meczu ćwierćfinałowym PlusLigi. - Rywale zmietli nas z parkietu - nie ukrywał Wojciech Żaliński.

Choć przed trzecim, decydującym meczem o wejście do półfinału PlusLigi przedstawiciele Cerradu Czarnych Radom byli bardzo pewni siebie, to Aluron Virtu Warta Zawiercie brutalnie sprowadziła rywali na ziemię. Wygrała 3:0, zapewniając sobie tym samym strefę medalową.

- Jest wielki smutek. Mamy świadomość tego, że mieliśmy ogromną szansę, której nie wykorzystaliśmy. Graliśmy bardzo ważny mecz, najważniejszy w sezonie, a był to jeden z naszych słabszych występów - przyznał Robert Prygiel. - Bardzo przykro, bo taka szansa, jaka była przed nami teraz, może nam się długo nie powtórzyć - podkreślił trener.

Zobacz także: Nie będzie spektakularnego powrotu. Matej Kazijski kolejny raz odmówił reprezentacji Bułgarii

- Ta rywalizacja była bardzo zacięta, każdy mecz miał swoją historię, każdy był wyrównany, niestety poza tym ostatnim. W pierwszym secie prowadziliśmy i seria zagrywek Malinowskiego, kiedy mieliśmy przewagę trzech punktów, spowodowała to, że rywale wyszli na plus dwa punkty. Od tego momentu zaczęli dominować na boisku. W dwóch poprzednich meczach potrafiliśmy wrócić do dobrej gry i agresji, a w tym niestety nie - kontynuował szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Zachwyt nad Michałem Kubiakiem. "Fenomen. Chyba najlepszy mental w całym polskim sporcie"

W trakcie drugiej partii, gdy wynik był już mocno niekorzystny, Prygiel zdjął z parkietu czterech liderów swojego zespołu i nakazał udać im się do szatni. - Musieliśmy spróbować coś zrobić, coś niekonwencjonalnego. Gra nam się nie układała, widziałem, jak w drużynie wiara i pewność siebie spadają. Wiedzieliśmy, że jest to mecz ostatniej szansy dla nas, więc musieliśmy spróbować wszystkiego. Poprosiłem czterech zawodników, żeby poszli do szatni, zresetowali głowy i wyszli na nowo do meczu, jednak nie przyniosło to efektu - trener tłumaczył powód podjęcia takiego kroku.

Bardziej krytyczny względem postawy swojej i kolegów był Wojciech Żaliński. - Nie mam wytłumaczenia tego, co się stało. Naszej drużyny nie było na boisku - nie ukrywał. - Zaczęliśmy fatalnie na zagrywce, ale "trzymaliśmy" jeszcze inne elementy. W momencie, gdy mieliśmy trzy punkty przewagi, seria zagrywek Malinowskiego złamała nas i przestaliśmy grać - zaznaczył przyjmujący, nawiązując do premierowej odsłony.

Chyba nawet najwierniejsi kibice Aluronu Virtu Warty nie spodziewali się tak gładkiego zwycięstwa swoich pupili. - Przez dwa mecze ta rywalizacja była bardzo wyrównana, o ile nie byliśmy lepsi na przestrzeni dwóch spotkań. W trzecim starciu Warta "zmiotła" nas jednak z parkietu. Można dorabiać wiele teorii, ale rywalom należą się szacunek i gratulacje - kontynuował Żaliński.

Zobacz także: Mateusz Bieniek "Turbokozakiem". Siatkarz pokazał piłkarskie umiejętności

- Bardzo to boli, to moja największa porażka w 13-letniej przygodzie z PlusLigą. Bardzo długo to będę pamiętał - zakończył przyjmujący. W rywalizacji o piąte miejsce Cerrad Czarni zmierzą się z PGE Skrą Bełchatów. Pierwszy mecz zostanie rozegrany w najbliższą sobotę w Radomiu. Początek o godz. 20:30.

Komentarze (0)