LŚ grupa A: Chiny bez szans w starciu z Włochami

Pierwsze koty za płoty. Inauguracja tegorocznych rozgrywek Ligi Światowej w grupie A przebiegła po myśli Włochów, którzy po spotkaniu o jednostronnym przebiegu pokonali swoich przeciwników z Chin 3:0. Azjaci nie zmusili ich jednak do zbyt wielkiego wysiłku, popełniając wiele błędów, zarówno indywidualnych, jak i ogólnych.

W tym artykule dowiesz się o:

Włochy - Chiny 3:0 (25:16, 25:12, 25:16)

Włochy: Mauro Gavotto, Mateo Martino, Giacomo Sintini, Cristian Savani, Emanuele Birarelli, Andrea Sala, Andrea Bari (libero).

Chiny: Bian H.M., Cui J.J., Jiao S., Chen P., Yu D.W., Shen Q., Ren Q. (libero) oraz Zhong W.J., Jiang K., Li R.M.

Oby pierwszy pojedynek w 20. edycji rozgrywek World League nie był zapowiedzią tego, co przyjdzie nam oglądać w całej tegorocznej Ligi Światowej. Mecz grupy A pomiędzy drużynami z Włoch i Chin nie zachwycił. Grający na własnym terenie Włosi, mimo nieobecności kilku czołowych zawodników, bez większych problemów odprawili swoich rywali z kwitkiem.

Pojedynek zakończony gładkim 3:0 trwał jedynie sześćdziesiąt minut. Włosi pozwolili swoim rywalom na ugranie zaledwie 44 małych oczek, co daje bardzo niską średnią niecałych 15 punktów na set. W każdej z rozegranych w hali Palaolimpia partii Chińczycy wyraźnie odstawali poziomem gry od siatkarzy z południa Europy. "Azzuri" imponowali skutecznymi kontratakami i opanowaną do perfekcji umiejętnością bezwzględnego wykorzystania najmniejszych nawet błędów swoich przeciwników. Każdą pomyłkę reprezentantów Chin zamieniali oni na punkt dla swojej drużyny.

W pierwszym secie ciężar gry w ataku we włoskiej ekipie spoczywał na barkach najlepszego w tej konfrontacji Cristiana Savani. Stało się tak za sprawą nieco mniej pewnego przyjęcia Włochów, co nie odbiło się jednak na wyniku pojedynku. W kolejnych partiach skuteczność włoskich przyjmujących wzrosła na tyle, iż Giacomo Sintini mógł posyłać piłki do wszystkich swoich atakujących. Zaprocentowało to dezorientacją Chińczyków, którzy momentami grali tzw. "anty siatkówkę". Dopiero w końcówce drugiej odsłony meczu zdołali odrobić kilka oczek, lecz nie miało to już większego znaczenia dla przebiegu tego spotkania.

Trzeci set nie wyróżnił się niczym szczególnym. Reprezentacja pod wodzą Zhou Jianana grała w kratkę. Dynamiczne ataki i efektywna postawa w defensywie przeplatały się z fatalnymi zagraniami. Na nic zdały się też rotacje w ich składzie. Włosi natomiast nie musieli się wysilać i grali na "pół gwizdka". Pozwoliło im to na spokojne utrzymanie przewagi i dowiezienie korzystnego rezultatu do końca. Widać jednak było, że kadrowicze ze słonecznej Italii nie pokazali w tym pojedynku maksimum swoich możliwości.

Umiejętne rozłożenie ataku w drużynie z płw. Apenińskiego przełożyło się także i na statystyki. Najlepiej punktującym siatkarzem był niezawodny tego wieczora Savani, lecz z dobrej strony pokazali się również Mauro Gavotto, Mateo Martino oraz Andrea Sala. Z kolei w zespole chińskim najlepiej zaprezentował się Bian H.M.

Po zmianie punktacji w rozgrywkach "Światówki" zwycięstwo Włochów bez straty seta dało im trzy punkty w tabeli. Chińczycy zaś muszą jeszcze poczekać na pierwsze oczka w tegorocznej edycji World League. Już w najbliższą sobotę czeka ich rewanż, w którym mają szansę na pokazanie gry na nieco wyższym poziomie i ugranie przynajmniej dwóch partii, które dałyby im pierwszy punkt w tabeli.

Komentarze (0)