Po niełatwym spotkaniu z sosnowieckim Płomieniem zawodnikom Resovii udało się przełamać passę porażek w pięciu setach. Spotkanie, które mogło podobać się kibicom, nie podobało się jego uczestnikom. - To są uroki grania spotkań o miejsca 5-8. Gra się falami, jak coś idzie to jest dobrze, a jak nie - to nie. W spotkaniach zawsze najważniejsza jest motywacja, a trudno jest zmotywować zespół, który niedawno walczył o byt w czołówce ligi i o europejskie puchary, do walki o piąte miejsce.
Zawodnicy drużyn grających o przysłowiową pietruszkę nie kryją się z tym, że play-offów woleliby uniknąć na wzór włoskiej Serie A. Również rzeszowski, a także reprezentacyjny, libero opowiada się za takim stanem rzeczy: - Nie powinniśmy rozgrywać tych spotkań, takie jest moje zdanie. Następnym razem działacze Związku powinni się zastanowić nad formułą rozgrywek o miejsca 5-8. Jeśli chodzi o zespoły, które grają tak właściwie o nic, a jedyną premią jest walka o europejskie puchary, powinna być przyjęta formuła z ligi włoskiej, gdzie zespoły z miejsc 5-8 nie rozgrywają play-offów tylko zajmują ostatecznie takie miejsca, jakie wywalczyły w rundzie zasadniczej. Zajęliśmy piąte miejsce i nie musielibyśmy walczyć, żeby udowodnić, iż w rzeczywistości na to miejsce zasługujemy. To dla nas zwariowany sezon, w ciągu ostatnich dwóch tygodni rozegraliśmy 6 spotkań, które kończyły się w tie-breaku. Jest to końska dawka dla każdego zawodnika. Dodaje również, że sama gra nie napawa optymizmem, a siatkówka nie stoi na najwyższym poziomie a zawodnikom najbardziej przydałyby się odpoczynek i regeneracja.
Rzeszowianie przed niespełna miesiącem dokonali trudnego wyboru: zrezygnowali z walki o Puchar Polski na rzecz jak najlepszego startu w Challenge Cup oraz awansu do najlepszej czwórki ligi, z której jedna drużyna zdobędzie Mistrzostwo. W Challenge Cup zajęli czwarte miejsce, a z walki o złoty krążek zostali wyeliminowani przez AZS Olsztyn w piątym meczu. - Nadal uważam, że rezygnacja z walki o Puchar Polski była słuszna. Pokazały to play-offy, gdzie graliśmy z Olsztynem jak równy z równym. Tylko nieszczęście, które przytrafiło się Piotrkowi, ta kontuzja, pozbawiło nas możliwości awansu do tej czwórki. Uważam, że przy takiej dyspozycji Piotrka, jaką prezentował, oraz takiej dyspozycji całego zespołu ostatni mecz, który rozgrywaliśmy we własnej hali, a przegraliśmy 2:3, mogliśmy rozstrzygnąć na własną korzyść. Mogliśmy teraz grać o medale z Bełchatowem, a to okazałoby się naszą słuszną drogą. Graliśmy bardzo dobrze, zresztą tak, jak w Pucharze Challenge rozegraliśmy znakomite spotkanie przeciwko Modenie i tylko troszeczkę brakło do zwycięstwa... Po prostu życie - nie mieliśmy zawodnika zmianowego. Mogę powiedzieć, że wszystkie cele są w połowie nasze - dodaje Ignaczak.