Amerykański siatkarz rozegrał w koszulce Zenitu Kazań 275 meczów. Przed nim jeszcze spotkania tegorocznego play-off i finał Ligi Mistrzów, w którym Rosjanie zmierzą się 18 maja w Berlinie z Cucine Lube Civitanova. Matthew Anderson należy do symbolicznego "Klubu Babiczewa", czyli grona siatkarzy, którzy mają na koncie najwięcej meczów w barwach Zenitu. Tylko trzech graczy wystąpiło w oficjalnych spotkaniach klubu więcej razy od niego: Władysław Babiczew (576), Maksim Michajłow (431) i Nikołaj Apalikow (371). Z kazańską drużyną Anderson wywalczył, jak dotąd, 18 trofeów. Od 2012 był podstawowym zawodnikiem zespołu, a łącznie spędził w Kazaniu aż siedem sezonów, co na warunki rosyjskie jest rekordowym osiągnięciem.
Kierownictwo Zenitu postanowiło uhonorować Amerykanina i oficjalnie wprowadzić do "Hali Sław". Uroczystość odbyła się przed półfinałowym meczem z Fakiełem Nowy Urengoj. Koszulka z jego nazwiskiem i numerem klubowym została podniesiona pod kopułę hali sportowej "Pałac Sankt Petersburg". Tym samym Anderson znalazł się w niezwykle elitarnym gronie, w którym brakuje nawet tak zasłużonego dla rosyjskiego klubu siatkarza jak Wilfredo Leona. Poza amerykańskim przyjmującym klub zdecydował się wyróżnić wcześniej w ten sposób: Lloya Balla, Siergieja Tietiuchina, Dmitrija Fomina, Rusłana Olichwiera oraz Igora Szulepowa.
Kilka dni temu Matthew Anderson oficjalnie potwierdził, że po tym sezonie żegna się z Zenitem Kazań i wraca do Azimutu Modena, skąd siedem lat temu trafił do Rosji. Jego następcą będzie Maksim Michajłow, który zostanie przestawiony z pozycji atakującego na przyjęcie zagrywki. Z kolei na prawym skrzydle od przyszłego sezonu będziemy oglądać w Zenicie Cwetana Sokołowa.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 107. Robert Podoliński: Lewandowski nie zapomniał o swoim pierwszym klubie