- Zagraliśmy jako drużyna lepiej niż w Jastrzębiu, dominowaliśmy przez większość spotkania. I szkoda, bo rezultat jest taki sam, a nakład pracy, jaki włożyliśmy z przygotowania i mecz, zupełnie tego nie odzwierciedla. Gdyby nasza postawa była wzorowa, to byśmy wygrali, natomiast wyciągnęliśmy wnioski z pierwszego meczu i zdecydowanie lepiej radziliśmy sobie drużynowo w obronie i bloku, a także innych elementach. Możemy powiedzieć, że praca na treningach opłaciła się, ale... co z tego? - pytał retorycznie zrezygnowany Krzysztof Rejno w pomeczowej rozmowie z portalem Aluronu Virtu Warta Zawiercie. Jurajscy Rycerze zagrali lepiej niż w pierwszym starciu o brąz PlusLigi i stworzyli wraz z Jastrzębskim Węglem kapitalne widowisko, ale w decydującym secie okazali się gorsi o kluczowe dwa punkty.
Klub z Jastrzębia-Zdroju przegrywał po trzech setach 1:2, ale w czwartej partii powalił rywala bronią, z której to zawiercianie korzystali najczęściej w meczach u siebie, czyli zagrywką. 5 asów serwisowych pomogło siatkarzom Roberto Santilliego w doprowadzeniu do tie-breaka, zakończonego wynikiem 23:21 dla gości. Gospodarze mieli w górze piłki meczowe, ale w pewnym momencie gry na przewagi karta odwróciła się na korzyść jastrzębian, którzy dzięki lepszej odporności na presję wygrali spotkanie.
- Będzie cholernie trudno. Nie wygraliśmy meczu u siebie, ale musimy podejść do trzeciego spotkania tak, jakbyśmy dopiero zaczynali rywalizację. Jeżeli będziemy mieli ciągle z tyłu głowy, że przegrywamy 0:2 w meczach, to nic nie wygramy. Musimy po prostu zrobić wszystko, by wygrać i wrócić do siebie na spotkanie numer cztery. Nadzieja umiera ostatnia, jak to mówią i ja absolutnie wierzę w nas, tylko zwyczajnie szkoda tego meczu, bo mieliśmy wszystko w swoich rękach, a to wypuściliśmy - żałował przyjmujący zawierciańskiej ekipy Marcin Waliński.
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
Górniczy klub prowadzi w rywalizacji o brązowy medal i prawo gry w Lidze Mistrzów 2:0. Dla Aluronu Virtu Warty, debiutującej w fazie pucharowej ekstraklasy, próba odwrócenia losów rywalizacji może okazać się zbyt wymagająca. Ale w Zawierciu nikt nie myśli w ten sposób.
- Mecz był tak ekstremalnie wyrównany, że szczęście też odgrywało pewną rolę. Tie-break, grany prawie do 25. punktu, pokazał, że nikt nie zamierzał odpuszczać i z obu stron szły kolejne ciosy. Faktycznie, Jastrzębski Węgiel w tym sezonie nam nie leży, ale wierzymy w swoje możliwości i umiejętności. Potrafiliśmy pokazać w każdym meczu z jastrzębianami, że jesteśmy dla nich równorzędnym rywalem. W sumie to pierwsza taka sytuacja w naszych play-offach, że tylko jesteśmy pod ścianą i mierzymy się w widmem porażki. Postaramy się dać z siebie jeszcze więcej - zadeklarował środkowy Rejno.
Trzecie spotkanie klubów z Zawiercia i Jastrzębia-Zdroju zostanie rozegrane na terenie Jastrzębskiego Węgla, w sobotę 4 maja o godzinie 14:45.
PlusLiga. ONICO - ZAKSA: kibice nie pomogli. Bezdyskusyjna wygrana wicemistrza Polski
Boże, "redaktorze". Dno