PlusLiga. Aluron Virtu Warta - Jastrzębski Węgiel: siatkarski horror w Zawierciu. Goście krok od medalu

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla

Podobnie jak w pierwszym spotkaniu o brązowy medal, rozegranym w Jastrzębiu-Zdroju, także w drugim meczu potrzeba było pięciu setów, aby wyłonić zwycięzcę. W Zawierciu po raz drugi górą byli goście, którzy są krok od zdobycia medalu.

Pierwsze spotkanie o brązowy medal, siatkarze Aluron Virtu Warty przegrali 2:3. Przed sezonem ekipa z Zawiercia w ciemno przyjęłaby czwarte miejsce w rozgrywkach PlusLigi. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, a minimalna porażka wyjazdowa w konfrontacji o medal tylko zwiększyła nadzieje na podium. Problem podopiecznych Marka Lebedewa polegał na tym, że od czasu awansu do PlusLigi nie zdołali rozprawić się z rywalem. Z drugiej strony, każda seria prędzej czy później musi mieć swój koniec. - Zapowiada się bitwa na noże - mówił przed spotkaniem libero Jastrzębskiego Węgla, Paweł Rusek.

Gospodarze na początku pierwszego seta przejęli inicjatywę, wykorzystując kiepską dyspozycję Christiana Fromma. Kiedy jednak w ataku uaktywnili się Dawid Konarski i Julien Lyneel, do głosu doszli jastrzębianie. Szybka kalkulacja Lukasa Kampy odnośnie dyspozycji kolegów i skuteczny serwis Piotra Haina, pozwoliły zbudować trzypunktowy dystans (14:11). Dobrze na parkiecie odnajdywał się Michał Szalacha, który zaledwie kilka dni wcześniej dołączył do ekipy ze Śląska w ramach transferu medycznego. Kolegów do walki starali się poderwać Mateusz Malinowski i Marcin Waliński, w ataku radzili sobie jednak ze zmiennym szczęściem (16:21). Wejście Arshdeepa Dosanjha nie zdołało uratować sytuacji. Goście, na otwarcie, triumfowali bez większych problemów.

Waldemar Wspaniały krytykuje działania ONICO Warszawa. "Trzeba zachować umiar w żądaniach"

W drugim secie to gospodarze doszli do głosu. Świetnie w ataku spisywał się Mateusz Malinowski, zakusy rywali z powodzeniem powstrzymywał z kolei na siatce Krzysztof Rejno. Roberto Santilli po raz pierwszy o czas poprosił po asie serwisowym Alexandre Ferreiry (6:9). Gospodarzom wychodziło jednak wszystko. Kolejne akcje niemal bezbłędnie kończył Marcin Waliński, trafiający zarówno z lewego jak i prawego skrzydła (15:11). W drugiej połowie seta na placu gry w miejsce Christiana Fromma pojawił się Wojciech Ferens, który miał za zadanie poprawić przyjęcie i wzmocnić ofensywę gości. Roszada przyniosła efekt, ale nie do końca. Z pomocą 28-latka przyjezdni zdołali na chwilę zmniejszyć dystans, ale w końcówce nie potrafili postawić kropki nad "i", ostatecznie przegrywając drugiego seta.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Dla kogo Puchar Polski? "Zazdroszczę im otoczki PGE Narodowego"

Spora liczba błędów na starcie trzeciego seta po stronie zawiercian sprawiła, że to goście przejęli inicjatywę. Pomarańczowo-czarni nie zdołali jednak wypracować bezpiecznej przewagi, bowiem zarówno Dawid Konarski jak i Julien Lyneel, nie pozostawali dłużni rywalom, oddając punkty bez walki. Efektownej gry przez dłuższy czas było tym razem niewiele. W drugiej części partii to miejscowi doszli do głosu. Poddenerwowani goście zaczęli popełniać coraz więcej błędów, co było wodą na młyn dla rozkręcających się zawiercian. Doskonała defensywa, przebojowa gra Michała Masnego i skuteczność Marcina Walińskiego oraz Bartosza Gawryszewskiego pozwoliła ekipie z Zagłębia objąć prowadzenie w całym meczu.
 
Michał Listkiewicz popiera decyzję PLS: Nie można zmienić wyniku meczu, bo sędzia popełnia błąd. To byłby koniec sportu

Przyjezdni nie zamierzali odpuszczać, stawką całej rywalizacji jest bowiem nie tylko medal, ale i miejsce w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Dobre wejście Dawida Guni w miejsce Piotra Haina i skuteczne ataki Dawida Konarskiego, zapewniły gościom niewielką zaliczkę (7:4). Zawiercianom motywacji nie brakowało, tym bardziej że nigdy w historii nie udało im się pokonać rywali ze Śląska. Na skrzydłach nie do zatrzymania byli Alexandre Ferreira i Marcin Waliński, konsekwentnie korzystał z tego Michał Masny, który kiedy była taka potrzeba, sam z powodzeniem wspierał zespół w ofensywie. To był klucz do odrobienia strat w końcówce seta (19:19). W kluczowym momencie podopiecznym Marka Lebedewa zabrakło jednak pomysłu na grę, co wykorzystali jastrzębianie.

Tie-break był prawdziwą wojną nerwów. Przez dłuższy czas żadna z ekip nie była w stanie wypracować sobie większej przewagi. Zmiana stron odbyła się przy jednopunktowej przewadze gości. Chwilę później, po asie serwisowym Alexandre Ferreiry, to ekipa z Zagłębia przejęła inicjatywę. "Bitwa na noże", której przed meczem spodziewał się Paweł Rusek, stała się faktem. Końcówka meczu była popisem gry defensywnej z obu stron. Bohaterem gości został Julien Lyneel, który przy stanie 22:21, zadał decydujący cios.

Aluron Virtu Warta Zawiercie - Jastrzębski Węgiel 2:3 (19:25, 25:21, 25:21, 22:25,  21:23)

Aluron Virtu Warta: Waliński, Malinowski, Rejno, Masny, Ferreira, Gawryszewski, Koga (libero) oraz Dosanjh, Semeniuk, Bociek;

Jastrzębski Węgiel: Fromm, Konarski, Lyneel, Kampa, Hain, Szalacha, Popiwczak (libero) oraz Rusek, Wolański, Ferens, Bucki, Gunia, Turski (libero).

Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2:0 dla Jastrzębskiego Węgla

Źródło artykułu: