Paulina Maj-Erwardt ujawniła kulisy powołania do kadry. "Byłam zaskoczona, ale było mi miło"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Paulina Maj-Erwardt
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Paulina Maj-Erwardt

Paulina Maj-Erwardt po dobrym ligowym sezonie zyskała uznanie w oczach Jacka Nawrockiego, który po przerwie postanowił ją powołać do kadry. - W pełni zaufałam trenerowi i nie mam zamiaru mieć pretensji, że gram więcej albo mniej - zapowiedziała.

Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Witamy ponownie w kadrze!

Paulina Maj-Erwardt, libero reprezentacji Polski: Już widzę te nagłówki: "Powrót weteranki do reprezentacji"...

Jak wyglądały kulisy tego powołania? Były dłuższe rozmowy czy zupełne zaskoczenie?

Kiedy Jacek Nawrocki wspominał mi pierwszy raz o mojej ewentualnej grze w reprezentacji i powołaniu, to powiedziałam mu: "trenerze, ja przecież matką jestem, mam ułożone życie osobiste". Później kiedy zadzwonił, wyjaśnił, że to przemyślał i przyznał, że to poważna propozycja, to byłam zaskoczona. Było mi miło, że ktoś docenił moją pracę i mój poziom pozwolił mi na to, że znalazłam się ponownie w reprezentacji.

Wszystko za sprawą gry w BKS-ie Profi Credit Bielsko-Biała. Razem z tym klubem zajęła pani piąte miejsce w Lidze Siatkówki Kobiet. Można to uznać za sukces?

Dla klubu to na pewno jest sukces, bo patrząc na ostatnie lata i to gdzie zespół ostatecznie się plasował, to zdecydowanie tak. Teraz nawet nie chodzi o samo miejsce, ale o mecze, które stały na bardzo wysokim poziomie i to niezwykle cieszyło. Według mnie potencjał był nawet na coś więcej, ale z drugiej strony liga ułożyła się tak, że nikt nie spodziewał się takich wyników. Cieszę się, że mogłam się dołożyć do tego sukcesu i również z tego, że zaufano mi po przerwie macierzyńskiej, dzięki czemu wróciłam i mogłam spokojnie i bez presji funkcjonować.

Czytaj też: Zuzanna Efimienko-Młotkowska: Wierzę, że już nie będziemy siatkarskim kopciuszkiem

ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 108: Marek Szkolnikowski: W TVP Sport chcemy pokazać widzom wszystko, co najważniejsze [cały odcinek]

Pomogła tu też osoba trenera? Bartłomiej Piekarczyk to młody szkoleniowiec, który ciągle się uczy, ale z drugiej strony pewnie wprowadza trochę świeżości. 

Bartek jest młodym trenerem, każdy rok dla niego jest doświadczeniem. Stara się, żyje tym, więc myślę, że na pewno jest plus świeżego powiewu. Teraz dostał szansę kolejny sezon i mam nadzieję, że ją wykorzysta.

A czy zaskakujące jest dla pani to, jak ostatecznie zakończyły się rozgrywki, czyli mistrzostwo ŁKS-u, wicemistrzostwo Budowlanych oraz brąz dla Developresu?

Troszeczkę inaczej stawiałam kolejność tych zespołów. ŁKS w pełni jednak zasłużył na tytuł. Każdy zespół w tym sezonie borykał się z mniejszymi lub większymi problemami. W międzyczasie było mnóstwo transferów, to był szalony sezon, ja nie nadążałam z informacjami, co gdzie się dzieje. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie będzie nieco spokojniej.

Została przerwana pięcioletnia dominacja Chemika Police. 

Na pewno Chemik nie uniósł swojego ciężaru. One same wiedzą, że były różne problemy i na pewno sobie w następnym sezonie na to nie pozwolą. Przynajmniej będzie się od czego odbijać.

Wracając już do reprezentacji, czeka was niezwykle dużo pracy, bo zawalczycie na trzech frontach: Liga Narodów, kwalifikacje do igrzysk olimpijskich, Mistrzostwa Europy 2019. Czy któraś z tych imprez jest szczególnie ważna czy wszystkie mają taki sam priorytet?
 
Każdy turniej jest istotny. Liga Narodów, bo chcemy się w niej utrzymać, żeby cały czas być w elicie. Kwalifikacje do igrzysk, bo to jest to, o czym każdy sportowiec marzy. Do tego mistrzostwa Europy w Polsce, po takim długim czasie od ostatniego medalu, wszyscy z zamkniętymi oczami braliby brązowy medal. Każda impreza to duże wyzwanie dla nas i chęć sięgania o jak najlepsze lokaty.

Czytaj też: Julia Nowicka: To ważne, że mamy dużo okazji do grania ze światową czołówką

Już w poprzednim sezonie widać było, jak ogromny charakter i potencjał drzemie w dziewczynach, co pokazały w Lidze Narodów. 

Fajnie, że dziewczyny robią z roku na rok postępy. Idzie progres i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że w tym sezonie też tak będzie. Nie mamy czasu na przygotowania, przynajmniej do Ligi Narodów, później będzie więcej możliwości trenowania. Mam nadzieję, że na te mecze, które są przed nami, wyjdziemy na boisko bez żadnych kompleksów i będziemy grać bez względu na to, kto stoi po drugiej stronie siatki, jak równy z równym. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy, lepiej nie zagramy, większej siły rażenia w ataku nie będziemy mieć. Wynik jest mniej ważny, ale to jak my będziemy grały, to jest najważniejsze.

Na pozycji libero jest pani najbardziej doświadczona, ale mimo wszystko można powiedzieć, że konkurencja jest spora.

Jest Maria Stenzel, jest Monia Jagła - to są dziewczyny, które zaraz będą stanowiły o sile kadry. Fajnie, że w niej są, rozwijają się, mają szansę gry, jako pierwsze libero w swoich zespołach. Mam nadzieję, że będę mogła przekazać im jak najwięcej swojego doświadczenia i też po to tutaj jestem. Na tym się skupiam, żeby jak najwięcej pozytywów z tego wyniosły. Trener ma swoją wizję, którą będzie realizował. W pełni mu zaufałam i nie mam zamiaru mieć pretensji, że gram więcej albo mniej. Absolutnie nie jestem tu w takim charakterze, raczej jako pomoc i przekazanie pewności siebie i pracy też pod kątem mentalnym.

Widać głód gry u młodszych dziewczyn? Doceniają fakt gry w reprezentacji?

Stresują się bardziej. Widać, że bardzo im zależy i jest to dla nich coś wielkiego. Chcą tutaj jak najlepiej się pokazać. Z jednej strony gdzieś mają w głowie, że mają mankamenty, nad którymi trzeba pracować. Kiedy to wszystko się poukłada i stworzymy fajny zespół, to będzie szansa, żeby to poszło jeszcze do przodu.

Komentarze (0)