Kilkanaście dni temu w barwach ŁKS-u Commercecon Łódź zdobyła mistrzostwo Polski, a już tydzień później stawiła się na zgrupowaniu reprezentacji Polski w Szczyrku, by rozpocząć przygotowania do obfitego w ważne turnieje sezonu. Zuzanna Efimienko-Młotkowska w rozmowie z WP SportoweFakty opowiada m.in. o tym, jak czuje się świeżo upieczona mistrzyni Polski, o atmosferze w kadrze, a także o tym, jakie są cele reprezentacji Polski na nadchodzący sezon.
Beata Kacperska (WP SportoweFakty): Jeszcze dwa tygodnie temu emocjonowaliśmy się zaciętą walką między ŁKS-em a Budowlanymi o mistrzostwo Polski, a tu już zaczyna się sezon reprezentacyjny. Ile miałaś czasu na odpoczynek po rozgrywkach ligowych?
Zuzanna Efimienko-Młotkowska, zawodniczka ŁKS-u Commercecon Łódź i reprezentacji Polski: Muszę przyznać, że miałam dosyć dużo czasu na odpoczynek, bo dostałyśmy prawie tydzień wolnego, czym trener Nawrocki mnie zaskoczył. Myślę jednak, że było nam to potrzebne, żeby ochłonąć po tym wszystkim. W sezonie było dużo zawirowań, tak jak rozmawiamy z dziewczynami, w każdym zespole coś się działo, dlatego mentalnie trzeba było trochę od tego wszystkiego odpocząć. Głowy nam się oczyściły, przyjechałyśmy wszystkie na zgrupowanie w dobrych nastrojach. W pierwszy dzień wprost nie mogłyśmy się nagadać, oczywiście, jak to kobiety, musiałyśmy sobie trochę poplotkować.
Zdradzisz, ile z tych dni wolnych poświęciłaś na świętowanie mistrzostwa Polski?
Może tutaj niektórych zaskoczę, ale tak naprawdę zero. Dopiero w sobotę mieliśmy małą fetę z kibicami w Łodzi, ale tak naprawdę nie było czasu na świętowanie. Przyjechałam do Szczyrku w niedzielę wieczorem [5 maja - red.], od poniedziałku był trening, a we wtorek już nie mogłam usiąść, tak mnie bolały wszystkie mięśnie. Przed nami dużo grania w reprezentacji, dlatego trzeba dobrze fizycznie się do tego przygotować, żeby organizm to wszystko wytrzymał.
Jako świeżo upieczona mistrzyni Polski czujesz się jeszcze bardziej zmotywowana do pracy w kadrze?
Oczywiście, że tak. Ja zawsze o tym marzyłam. Miałam wicemistrzostwa, miałam brązowy medal, ale to nigdy nie jest tak satysfakcjonujące jak mistrzostwo Polski. Ten sezon tak się układał, że w życiu bym nie powiedziała, że nam się to uda. Wiadomo, że gdzieś tam, w głębi serca w to wierzyłam. Grając w lidze, tak naprawdę właśnie o to się gra, o mistrzostwo Polski, ale to były takie marzenia ze snów. W końcu udało się je spełnić. Tak naprawdę to potrzebowałam gdzieś trzech dni, żeby w to uwierzyć. Po obejrzeniu wszystkich zdjęć i filmików z podium w końcu dotarło do mnie, że to ja stoję tam na podium i mam złoty medal na szyi. Fajnie jest być mistrzynią Polski, ale jeśli chodzi o pracę na kadrze, to ja dobrze wiem, że trzeba iść do hali, trzeba się spocić i trzeba na swoje zapracować. Nie zamierzam spocząć na laurach. Na kadrę przyjeżdża się i zaczyna od zera. Każda z nas jest równa.
ZOBACZ WIDEO Czy Polska potrzebuje Wilfredo Leona? "To tak, jakby do kadry dołączył Ronaldo lub Messi"
Czytaj także: Agnieszka Kąkolewska: Kadra zweryfikuje mój postęp we Włoszech
Ze względu na fakt, że liga skończyła się niedawno, czasu na przygotowania do startu sezonu reprezentacyjnego było niewiele. Jak w takiej sytuacji przygotować się do najbliższych turniejów?
Myślę, że, kolokwialnie mówiąc, trochę pojedziemy na tym, co wypracowałyśmy w lidze, bo nie ma zbyt wiele czasu na zgrywanie się. Dobrze znamy się z dziewczynami, już trochę spotkań wspólnie zagrałyśmy, więc mam nadzieję, że porozumienie na boisku przyjdzie bardzo szybko. Na treningach jest ciężka praca, widać, że każda się stara, jest naprawdę bardzo pozytywna atmosfera, także wierzę, że to zaprocentuje.
Można zatem powiedzieć, że team spirit już się tworzy?
Tak, ja nawet myślę, że ten team spirit zaczął się już tworzyć ze dwa sezony temu. Wiadomo, gdzieś tam pojedyncze dziewczyny dołączają do nas, ale każda wie, po co tutaj jest, każda zna swoje charaktery i pod tym względem jesteśmy dopasowane. Żeby stworzył się zespół, to trzeba się dotrzeć, zarówno sportowo, jak i mentalnie. Myślę, że to u nas się udało. Ta drużyna zaczęła się tworzyć w momencie, gdy awansowałyśmy z drugiej dywizji, to był nasz pierwszy minisukces, bo przecież nie można tego nazwać dużym sukcesem. W zeszłym sezonie też nie miałyśmy jakichś wielkich sukcesów, ale nasza praca została w miarę pozytywnie oceniona. Teraz przed nami bardzo trudny sezon, ale taki ekscytujący, bo jest o co grać i o co walczyć. Każda z nas gdzieś tam po cichu marzy, żeby osiągnąć, ile się da. Oczywiście, są tutaj też młode zawodniczki, ale myślę, że młode wiekiem, a tak naprawdę to doświadczone siatkarsko i wszystkie jesteśmy gotowe na to, by postawić kolejny krok.
Okazji, by postawić ten kolejny krok, o którym mówisz, i zaprezentować się z dobrej strony będzie w tym roku wiele. Najpierw turniej w Montreux, tuż po nim Liga Narodów, a później jeszcze kwalifikacje olimpijskie i mistrzostwa Europy. Jakie cele stawiacie sobie na ten sezon?
Na razie nie określamy sobie konkretnych celów. Nie możemy za bardzo myśleć długofalowo, bo głowa może rozboleć, tak dużo czeka nas grania. Na pewno będziemy potrzebowały bardzo dużo zdrowia fizycznego i psychicznego, bo, żeby być ze sobą w dobrej atmosferze, wytrwać przez tak długi okres czasu, gdzie jest jeszcze walka o wysokie cele, to naprawdę potrzeba dużo pracy. Myślę, że trener Nawrocki też nie chce się za bardzo rozpędzać i przez to zastosujemy taką taktykę małych kroków, czyli na razie myślimy o turnieju przygotowującym, czyli o turnieju w Montreux, który naprawdę dużo nam może dać, bo to jest turniej z topowymi zespołami na świecie. Później Liga Narodów, w której celem minimum jest utrzymanie się, ale oczywiście chcemy walczyć o jak najlepszy wynik i o to, żeby pokazać jak najlepszą siatkówkę, na którą nas stać. Kwalifikacje olimpijskie to też będzie ważna impreza, podczas której na pewno nie możemy stawiać się w roli faworytów, ale mam nadzieję, że już tym kopciuszkiem siatkarskim nie będziemy.
Czytaj także: Jacek Nawrocki przed ważnym sezonem: To kolejne rozdanie kart i nowy początek
W tym roku w szerokim składzie reprezentacji Polski znalazły się zarówno doświadczone zawodniczki, jak i te, które są na początku swojej drogi sportowej. Czujesz, że jesteś dla takich młodych siatkarek przykładem, wzorem?
Już trochę jestem w tej kadrze i też wiem, że gdzieś tam mogę niektórym dziewczynom pomóc, jeśli mają jakieś problemy, np. mentalne. Komuś z boku może się wydawać, że bycie siatkarką to jest taka łatwa, piękna rzecz, odbija się tylko piłkę i robi się to, co się kocha. Nie zawsze jest tak kolorowo. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że ta presja jest cały czas. Jeżeli ktoś doszedł do jakiegoś poziomu, a później ma spadek, to dochodzą takie głosy z otoczenia typu "dlaczego grasz tak słabo?". Faktycznie, niektóre dziewczyny nie potrafią sobie z tym poradzić. Ja powiedzmy jestem w takim wieku, że już doszłam do tego, żeby zdrowo podchodzić do tego typu rzeczy i zrozumieć, że czasami nie można się na tej siatkówce kompletnie zafiksować. Czasami to nie może być cały twój świat, bo naprawdę można od tego zwariować. Zawsze staram się być wsparciem dla dziewczyn, szczególnie w sytuacjach, gdy mają jakiś problem, ale każda z nas miewa dołki, jeśli chodzi o formę, szczególnie wtedy, kiedy przez długi czas jesteśmy daleko od domu. W takich sytuacjach ja mogę być wsparciem dla kogoś, ale też młoda zawodniczka, która ma zdrowe podejście do tego, co robi, może być wsparciem dla mnie.
Poprzedni sezon pod względem siatkarskim w Polsce zdecydowanie należał do męskiej reprezentacji, która wywalczyła mistrzostwo świata. Taki sukces "bratniej" kadry was motywuje, jeszcze bardziej napędza do pracy?
My z zazdrością patrzymy na męską reprezentację. Bardzo się cieszymy, że możemy być takim jakby zapleczem, a także z tego, że polska siatkówka wygląda coraz lepiej. Dobrze byłoby, żebyśmy jeszcze my cały czas podnosiły ten poziom. Na ten moment cieszy to, że nasza kadra powoli się odbudowuje.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)