- Na pewno jest ciężko. Może gdybyśmy dostały wpierdziel 0:3, nie tyle byłoby nam łatwiej, ile miałybyśmy świadomość, że przegrałyśmy, bo byłyśmy słabsze. Zabrakło nam jednak bardzo niewiele. Odwróciłyśmy w pewnym momencie losy meczu i miałyśmy nadzieję, że ostatecznie uda się wygrać. Niestety nie wyszło. Myślę, że przegrałyśmy bardziej ze sobą, z własnymi błędami i niewykorzystanymi szansami, a nie z Włoszkami - powiedziała w rozmowie z naszym portalem Malwina Smarzek.
Po pierwszych dwóch setach nic nie wskazywało na to, że spotkanie przeciągnie się aż do tie-breaka. Biało-Czerwone grały bowiem bez pomysłu, opierając siłę ofensywną niemal wyłącznie na barkach Malwiny Smarzek. Nie pomogła nawet zmiana na rozegraniu i wejście do gry w drugim secie Joanny Wołosz.
- W pierwszych dwóch setach zagrałyśmy bardzo źle. Na pewno nie grałyśmy swojej siatkówki. Takiej, jaką prezentowałyśmy w Szwajcarii. Brakowało nam cierpliwości. To nie wynikało jednak z braku zaangażowania, ale chyba ze zbyt dużego spięcia. Wiadomo, że to była inauguracja i bardzo chciałyśmy, żeby wypadła udanie. To zaważyło - przyznała atakująca reprezentacji Polski, która w całym meczu wykonała aż 56 ataków.
Liga Narodów Kobiet. Potrzebowały rozpędu. Oceny po meczu Polska - Włochy
[color=black]ZOBACZ WIDEO Kochanowski o celach reprezentacji Polski. "Wywalczenie kwalifikacji na igrzyska olimpijskie to priorytet"
[/color]
- Taka jest moja rola jako atakującej. Nawet gdybym otrzymała sto piłek, muszę to wytrzymać. Generalnie nie mam problemów kondycyjnych. Trochę byłam zmęczona po Szwajcarii, ale miałyśmy dwa dni luźniejsze, dzięki temu udało mi się nieco zregenerować - powiedziała liderka polskiej ekipy.
Pięć setów potrzebnych do wyłonienia zwycięzcy w meczu Polek z wicemistrzyniami świata, dla wielu sympatyków siatkówki było niespodzianką. Liderka polskiej kadry w rozmowie z naszym portalem przyznała, że spodziewała się długiego i zaciętego pojedynku.
- Ja się spodziewałam, ale liczyłam na to, że wygramy tie-breaka. W tej Lidze Narodów właściwie z każdym zespołem możemy zagrać pięć setów. W tych rozgrywkach nie ma słabych zespołów, dlatego za każdym razem trzeba wychodzić skoncentrowanym - przyznała 22-latka, dodając, że przegrana z tak klasowym zespołem, jak Włoszki, może pozytywnie wpłynąć na zespół przed kolejnymi potyczkami.
- Taki wynik może nas podbudować, chociaż z drugiej strony staramy się nie patrzeć na to, kto jest po drugiej stronie siatki. Staramy się grać jak najlepiej, ktokolwiek jest naszym przeciwnikiem - powiedziała Smarzek.
Dobrą informacją dla Polek, przed kolejnymi meczami jest fakt, że do drużyny dołączyła Joanna Wołosz. Doświadczenie 29-latki w meczu z Włochami okazało się nieocenione. Momentami jednak było widać brak zrozumienia pomiędzy rozgrywającą i koleżankami.
- Potrzebujemy z Asią jeszcze kilku treningów, żeby się poczuć. Asia gra szybko, a ja taką grę bardzo lubie. Miałyśmy razem jeden trening i cieżko w takiej sytuacji wyczuć tempo. Myślę, że z czasem jednak powinno być tylko lepiej - przyznała atakująca reprezentacji Polski.
W środę rywalem Biało-Czerwonych będzie reprezentacja Niemiec. Gospodynie wydają się zdecydowanym faworytem tego pojedynku. Tym bardziej że podopieczne Felixa Koslowskiego na inaugurację nie zachwyciły, przegrywając z Tajlandią 0:3.
- Znamy tę drużynę bardzo dobrze. Często ze sobą gramy, co ma swoje plusy i minusy. W ich kadrze brakuje dwóch czołowych zawodniczek. Będziemy faworytem, ale to od nas zależy czy zakończymy mecz zwycięsko. Niemki zapewne się przed nami nie położą. Będą chciały się odgryźć za porażkę z Montreux, dlatego możemy spodziewać się trudnego pojedynku - powiedziała Malwina Smarzek.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)