Liga Narodów: blisko niespodzianki w Spodku. Brazylia straciła punkt z Australią

Materiały prasowe / volleyball.world / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Brazylii
Materiały prasowe / volleyball.world / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Brazylii

Dwie chwile nieuwagi kosztowały Brazylijczyków punkt. Wicemistrzowie świata odnieśli drugie zwycięstwo w tegorocznej Lidze Narodów pokonując w Spodku Australię, ale dopiero po tie-breaku.

W tym artykule dowiesz się o:

Do Katowic Canarinhos przyjechali w nieco zmienionym składzie. W kadrze zabrakło Williama, Felipe Fontelesa czy Bruno Rezende. Nie przyjechał też pierwszy trener Renan Dal Zotto, który został zawieszony przez FIVB za niesportowe zachowanie podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata.

- Doczekaliśmy się powrotu Lucarellego, bardzo dobrze w grupę wpasował się także Joandry Leal. Mamy ze sobą kilku młodszych graczy, którzy dopiero uczą się gry w kadrze, sprawdzamy dwóch rozgrywających. Ale nie skupiamy się na składzie, tylko na idei. Renan powtarza to, co już słyszeliśmy od Bernardo Rezende: Brazylia musi być silna, by cały świat widział, na jaki poziom pracy nas stać - mówił trener Marcelo Fronckowiak w rozmowie z naszym portalem. Jej pełną treść można przeczytać TUTAJ.

Czytaj też: Irańczycy z kolejnym kompletem punktów. Pierwszy triumf Włochów

Mimo tego, faworytem spotkania byli oczywiście siatkarze z Ameryki Południowej. Jedyna szansa ich rywali z Antypodów to próba wykorzystania chwili słabości po drugiej stronie siatki. I trzeba przyznać, że w pierwszej partii oglądaliśmy naprawdę wyrównaną walkę, a jej ton nadawali właśnie Australijczycy. Świetnie w ataku czuł się Samuel Walker, który okazał się bohaterem tej części gry, zwłaszcza gdy doszło do długiej gry na przewagi. To właśnie on skończył piłkę na 34:32 i dał prowadzenie Volleyroos w całym meczu 1:0.

ZOBACZ WIDEO Liga Narodów Kobiet. Bezcenna reakcja Malwiny Smarzek na żart trenera reprezentacji Polski

Lecz w miarę upływu spotkania, Kangury przestały podskakiwać. Zwłaszcza, gdy po drugiej stronie skakali środkowi Flavio Gualberto i Mauricio Souza - raz w ataku, a innym razem w bloku. Wspominany przez trenera Fronckowiaka Wallace także dołożył swoje na prawym skrzydle i momentalnie 11:9 dla Brazylii zrobiło się 19:11. Każda zepsuta akcja drużyny trenera Marka Lebedewa, niczym kostki domina, pociągała za sobą kolejną nieudaną. Efekt? Porażka do 17 w drugiej partii.

Trzeciego seta Brazylijczycy "ustawili sobie" już przy pierwszej przerwie technicznej, gdy prowadzili 8:3. W dalszej części spotkania tempo zdecydowanie siadło, co dało się odczuć w polu zagrywki. Dość powiedzieć, że różnica pomiędzy zespołami już właściwie się utrzymała i na końcu seta wyniosła sześć oczek (25:19). Co trzeba było, kończyli dobrze dysponowani Wallace De Souza lub Douglas Souza da Silva. Ten drugi w całym meczu na 17 ataków nie skończył tylko jednego.

Wszystko spokojnie zmierzało do zwycięstwa za trzy punkty reprezentacji Brazylii. I właściwie moglibyśmy to tak określić, gdyby nie seria czterech asów serwisowych Samuela Walkera, po której jego zespół niemalże złapał kontakt z rywalami. Z 8:13 zrobiło się już tylko 12:13. Canarinhos znów uciekli na kilka punktów, ale w kolejnym obejściu, gdy Walker znów pojawił się w polu zagrywki, doprowadził do remisu. Doszło do kolejnej gry na przewagi i po raz kolejny zwycięsko wyszli z niej Australijczycy. Po asie Arshdeepa Dosanjha zespoły szykowały się na tie-breaka.

W nim zapachniało niespodzianką już znacznie bardziej intensywnie. Cały czas Samuel Walker nie odpuszczał w polu serwisowym, co doprowadziło już do stanu 10:7 dla Volleyroos. Jednak wtedy coś zupełnie zgasło po ich stronie, bo przegrali cztery akcje z rzędu. Na prowadzenie Brazylia wyszła, gdy Trent O'dea uderzył z krótkiej w aut. Tego prezentu Canarinhos już nie wypuścili z rąk i dowieźli do końca zwycięstwo, choć zainkasowali do tabeli dwa, a nie trzy punkty.

W niedzielę w katowickim Spodku Australijczycy zmierzą się z drużyną USA, zaś Brazylijczycy zmierzą się z reprezentacją Polski.

Brazylia - Australia 3:2 (32:34, 25:17, 25:19, 27:29, 15:13)

Brazylia: Fernando, Leal, Mauricio Souza, Wallace, Douglas, Flavio, Thales (libero) oraz Lucas Loh, Alan Souza,, Thiago, Maique (libero)

Australia: Dosanjh, Stockton, Mote, Richards, Walker, Weir, Perry (libero) oraz Graham, Peacock, O'dea.

Źródło artykułu: