Liga Narodów. Amerykanie pożegnali się z Katowicami pokonaniem Australii

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji USA
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji USA

Siatkarze Australii zaczęli starcie z kadrą USA od wygranego w dobrym stylu seta, ale tylko na to było ich stać. Amerykanie wygrali całe spotkanie 3:1 i kończą turniej Ligi Narodów w Katowicach z jednym zwycięstwem na koncie.

W tym artykule dowiesz się o:

Jak można się było spodziewać, ostatniego dnia turnieju Ligi Narodów w Katowicach wyjściowe szóstki Australijczyków i Amerykanów wyglądały inaczej niż w poprzednich meczach. Szansę na występ w pierwszym składzie otrzymał choćby Micah Ma'a, gracz uniwersyteckiej drużyny prowadzonej przez Johna Sperawa, występujący zarówno na rozegraniu, jak i przyjęciu, oraz libero Dustin Watten, były gracz klubu z Radomia, który obecnie jest wiązany z GKS-em Katowice.

Liga Narodów. Dawid Konarski: Gramy z marszu, ale trzeba z tego wybrnąć

Gracze z Antypodów, których meczowa szóstka była podobna do tej ze starcia z Polakami, szybko wyszli na prowadzenie dzięki nieustępliwej postawie w bloku, natomiast po ich rywalach widać było, że występują w ustawieniu dość eksperymentalnym. Jankesi dość łatwo dali się zatrzymywać na siatce, nie zawsze radzili sobie z serwisami Lincolna Alexandra Williamsa i nawet Taylor Sander nie był w stanie dać sygnału do odrabiania strat. Trudno się dziwić, że bardziej zgrana drużyna spokojnie wygrała pierwszą partię 25:19, i to mimo ofensywnego zrywu przeciwników po drugiej przerwie technicznej.

Bolesna lekcja siatkówki podziałała na faworytów, którzy zdecydowanie poprawili blok i lepiej odczytywali zamiary rozgrywającego Australii Harrisona Peacocka (7:8). Siatkarze Marka Lebedewa nie odstawali od graczy USA, jako że Williamsa doskonale wspierali przyjmujący, Max Staples i Luke Smith. Wystarczyło, że w polu zagrywki pojawił się Sander, by obrońcy złota Ligi Narodów przybliżyli się do wygranej w secie, ale ich przewaga stała się przeszłością po serii błędów (16:16). Na nieszczęście siatkarzy z Australii ich atakujący miał dłuższy moment zaćmienia w ataku, a rywale zanotowali kilka wartościowych obron, dlatego doszło do gry na przewagi. W niej kluczowe okazała amerykańska precyzja serwisu, a konkretnie umiejętności Ma'a i Kyle'a Ensinga.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS o kontrowersyjnych słowach Michała Kubiaka. "Zostało wszczęte dochodzenie. To była jawna prowokacja"

Wyrównanie pomogło Amerykanom w zyskaniu swobody w poczynaniach, co było widać już po pierwszych wymianach w trzeciej partii. Zawodnikom Australii brakowało stabilności w zagrywce, do tego w ich grę zaczęły się wkradać nieporozumienia, zwłaszcza w rytmie ataku (6:10). To wszystko sprawiło, że siatkarze Johna Sperawa szybko osiągnęli przewagę, która pozwalała im myśleć o objęciu prowadzenia w spotkaniu. Australijska ofensywa przebudziła się z głębokiego snu dopiero przy wyniku 20:10 dla rywali, czyli zbyt późno, by myśleć o uratowaniu partii.

Trener Lebedew szybko zauważył, że drużyna po prostu opadła z sił i dokonał aż pięciu zmian w składzie w szóstce, zostawiając na boisku jedynie Weira i Perry'ego. Kadrowa rewolucja dała efekty, bo Australijczycy spisywali się lepiej, ale to Jankesi prowadzili 8:6 po zagraniach Kyle'a Ensinga. Później faworyci łatwo zniechęcili Samuela Walkera do mierzenia się z amerykańskim blokiem, co pomogło im wypracować cztery punkty przewagi. Ten bezpieczny dystans wystarczył siatkarzom zza Atlantyku do potwierdzenia swojej dominacji w niedzielnym meczu. Ich oponenci nie mieli już sił i chęci do dalszego stawiania oporu, zaś spotkanie zakończył wyrzuceniem piłki w aut Walker.

Australia - USA 1:3 (25:19, 25:27, 16:25, 16:25)

Australia: Graham, Peacock, Staples, Smith L., Williams, Weir, Perry (libero) oraz Viles, Dosanjh, Stockton, O'dea, Walker

USA: Sander, Jendryk, Ensing, Ma'a, Tuaniga, Smith D., Watten (libero) oraz Russell K., Shoji K., Stahl

Liga Narodów. Marcelo Fronckowiak przed meczem Brazylia - Polska: To nie będzie rewanż za finał MŚ

Komentarze (0)