Liga Narodów Kobiet. "Rodzi się coś fajnego". Tak o polskich siatkarkach mówi Zbigniew Krzyżanowski

PAP / Roman Koszowski / Na zdjęciu: Zbigniew Krzyżanowski
PAP / Roman Koszowski / Na zdjęciu: Zbigniew Krzyżanowski

Tak grających reprezentantek Polski nie widzieliśmy od wielu lat. Kadra prowadzona przez Jacka Nawrockiego weszła w odpowiednie tory i zaczyna zadziwiać świat. A będzie jeszcze lepiej!

[b]

Marek Bobakowski, WP SportoweFakty: Wygrywamy z Niemkami, Holenderkami, a nawet Brazylijkami (TUTAJ relacja z tego meczu >>). Co się dzieje?[/b]

Zbigniew Krzyżanowski, były selekcjoner polskich siatkarek, dwukrotny mistrz Polski z BKS Stalą Bielsko-Biała, obecnie szef wyszkolenia Siatkarskich Ośrodków Szkolnych: Rodzi się coś fajnego! Na naszych oczach powstaje zespół, który zaczyna się liczyć na międzynarodowej arenie. Te zwycięstwa z tegorocznej Ligi Narodów Kobiet są przełomowe.

Nie zapominajmy jednak, że nasi rywale często grają w eksperymentalnych składach. To ma znaczenie?

Niby tak, ale wygrana to wygrana. Dziewczynom takie wyniki są potrzebne, aby nabrały pewności siebie. Muszą uwierzyć, ba! one już w to wierzą, że z każdym można wygrać. Niezależnie czy to Niemki, Brazylijki, Serbki czy Rosjanki.

W ostatnich latach było bardzo kiepsko. Spadliśmy w światowym rankingu do trzeciej dziesiątki, przegrywaliśmy, wypadliśmy z czołówki.

Od początku pracy Jacka Nawrockiego (objął kadrę w 2015 roku - przyp. red.) wiedzieliśmy, że proces odbudowy polskiej kadry musi trwać. Jestem członkiem Wydziału Szkolenia PZPS i wielokrotnie rozmawiałem ze szkoleniowcem o tej sytuacji. Gdyby nie był konsekwentny, uparty i nastawiony na sukces, pewnie nie dotrwałby do dzisiaj. Widzieliśmy jednak, że w jego planie jest sens.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS o kontrowersyjnych słowach Michała Kubiaka. "Zostało wszczęte dochodzenie. To była jawna prowokacja"

Na razie wygrywamy w Lidze Narodów, imprezie komercyjnej. Przed nami w tym roku turniej kwalifikacyjny do Tokio 2020 oraz Mistrzostwa Europy. To będzie dopiero poważny sprawdzian naszej siły. Jakie mamy cele?

Tam pojawi się presja. Moim zdaniem łatwiej będzie wywalczyć dobre miejsce na igrzyskach niż na nie awansować. Bo gdyby się udało pojechać do Japonii, to wtedy tam na miejscu zagrają na luzie. Nie będzie ciążyć na nich ciśnienie. Po takim początku sezonu, jak widzimy obecnie w Lidze Narodów oczekujemy, że jeden z tych dwóch turniejów, o których pan wspomniał, zakończymy sukcesem. Albo awansujemy do IO, albo awansujemy do ścisłej czołówki Europy. Nie obraziłbym się też na dwa sukcesy (śmiech).

A jak się nie uda? I przyjdą dwie porażki?

To cofniemy się o kilka kroków, ale nie ma już powrotu do sytuacji sprzed 2-3 lat. Mamy fundament, którego nie zburzą porażki w kwalifikacjach do IO i ME. Jestem spokojny o ten zespół. Powiem panu więcej...

Tak?

Jestem przekonany, że w perspektywie 2-3 lat będziemy mieli ekipę porównywalną - pod względem sukcesów i obecności w światowej czołówce - do naszych siatkarzy. Będziemy bili się o medale najbardziej prestiżowych turniejów.

Odważnie!

Obserwuję ten zespół od lat i wiem, że to nie mrzonki, a realna ocena sytuacji. Dodatkowo, napiera wiele młodych dziewczyn o wyśmienitych warunkach fizycznych. Wkrótce dołączą do kadry.

Wiele z obecnych reprezentantek (np. Malwina Smarzek, Martyna Grajber, Agnieszka Kąkolewska) miało 7-10 lat, gdy za czasów Andrzeja Niemczyka nasze "Złotka" zdobywały kolejne medale. Czy to jest pokolenie sportowych "córek" tamtego okresu?

Pewnie w jakimś tam stopniu tak. Ale nie przesądzałbym, że to tylko dzięki "Złotkom". Oczywiście ich sukces był ważny i natchnął wiele polskich dziewczyn, aby pójść sportową drogą. Jednak bez szkolenia, bez odpowiednich trenerów i bazy nie doszłyby do miejsca, w którym są dzisiaj.
 
2 czerwca mieliśmy trzecią rocznicę śmierci Niemczyka. Jest dumny patrząc na ten zespół gdzieś tam z innego świata?
 
Myślę, że tak. On kilkanaście lat temu pchnął w naszą reprezentacją wiarę w sukcesy. Teraz wygląda na to, że jesteśmy na początku podobnej drogi. Z tym, że między Niemczykiem, a Nawrockim jest spora różnica. Niemczyk otrzymał zespół dojrzały i gotowy, potrafił go - co bardzo ważne - odpowiednio nastawić mentalnie, a Jacek od czterech lat w pocie czoła buduje układankę od podstaw.

Zawodniczki mówią, że Nawrocki ich "kupił", bo jest normalnym, rzeczowym i prostym - w dobrym tego słowa znaczeniu - facetem.

Trenowanie kobiet jest w wielu miejscach tysiąc razy trudniejsze niż mężczyzn. Natura kobieca jest bardzo skomplikowana. Dlatego w tej pracy sprawdzają się ludzie, którzy mówią to, co myślą i dotrzymują słowa. Taki właśnie jest Jacek Nawrocki.

Dzisiaj (4.06.) rozpoczynamy kolejny turniej Ligi Narodów, gramy z mistrzyniami świata, Serbkami (TUTAJ zapowiedź meczu >>). Wynik?

Byłoby fantastycznie, gdybyśmy wygrali. Nie chodzi tylko o punkty w tych rozgrywkach, choć o to również. Jednak ważniejsza byłaby wiara, że z aktualnymi mistrzyniami można wygrać. A przecież to właśnie z nimi będziemy walczyć w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Tokio.

Komentarze (2)
avatar
jotwu
5.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Rodziło się,rodziło i padło.Wczorajszy mecz z trzecią reprezentacją Serbii obnażył naszą miernotę.A to co wyczynia,a raczej nie wyczynia ten nieudaczny trener to już kuriozum do kwadratu. 
avatar
IsAn
4.06.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
I po co pompować ten balonik?