Puchar Piemontu: Dwie skrajności - relacja z meczu Polska - Włochy

Podopieczne Jerzego Matlaka do półfinału przystąpiły z ostatniego, czwartego miejsca, bowiem do tej pory nie wiodło im się najlepiej we włoskim turnieju. A już w sobotę zmierzą się w meczu o pierwsze miejsce z Japonią.

W tym artykule dowiesz się o:

Biało-czerwone rozpoczęły spotkanie z wysokiego "c". Tego, co działo się w pierwszym secie, nie da się opisać innymi słowy niż pogrom. Od pierwszego gwizdka to Polki rządziły na boisku i kontrolowały całą sytuację. Świetna zagrywka (tu prym wiodły Milena Sadurek oraz Anna Barańska, dobre przyjęcie, blok nie do przebicia, wybloki, obrona - w polskiej ekipie wszystko tykało niczym w szwajcarskim zegarku. Włoszki zostały zmiecione z boiska, popełniały masę błędów i nawet wprowadzenie Franceski Piccinini niewiele pomogło trenerowi Barbolliniemu. Nasze Złotka szybko wyszły na prowadzenie (3:0), którego nie oddały ani na moment a jedynie zwiększały przewagę punktową nad przeciwniczkami. Nie do zatrzymania była Barańska, Katarzyna Gajgał i Joanna Kaczor stawiały mur za murem, przez który nie była w stanie przebić się kompletnie bezradna Taismary Aguero. 14 punktów przewagi pokazało, że Polki jeszcze nie powiedziały ostatniego słowa.

Druga partia rozpoczęła się niemalże identycznie, co pierwsza. Polki od początku skoncentrowane i nastawione na odniesienie zwycięstwa zaczęły dążyć do niego krok po kroku. I wszystko szło by po ich myśli, gdyby w szeregach "Azzurich" nie doszło do przebudzenia. W szczególności stwierdzenie to dotyczy Siminy Rinieri, która z piłki na piłkę zaczęła rozkręcać się coraz bardziej. W końcówce seta dołączyła do niej Aguero i sytuacja na boisku skomplikowała się z perspektywy Polek. Warto nadmienić, że przez znaczną część odsłony to wciąż biało-czerwone były na prowadzeniu, sytuacja uległa zmianie przy stanie 18:18 kiedy to po udanym ataku Aguero Włoszki po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszły na prowadzenie. Od tego momentu rozpoczęła się walka punkt za punkt. Trener Matlak na boisko wpuścił Dorotę Świeniewicz, która znacznie wspomogła drużynę w trudnej końcówce. Partię efektownym atakiem zakończyła Anna Barańska.

To mogła być decydująca o składzie sobotniego finału odsłona meczu. Tym razem to Włoszki wyszły na plac gry w pełni skoncentrowane i zaprezentowały zupełnie inne oblicze niż to z pierwszej partii. Tym razem to gospodynie zaczęły wychodzić na prowadzenie, szczególnie bezlitosna w tym procederze była Simona Rinieri, która punktowała z dużą skutecznością. Losy tego pojedynku zaczęły się przechylać na drugą stronę - teraz to podopieczne Massimo Barbolliniego zaczęły dyktować warunki gry. Doszło najwidoczniej do niepisanej zamiany ról, gdyż Polki zaczęły popełniać masę błędów i nie były w stanie nawiązać równorzędnej walki z rywalkami. Ostatnie słowo należało do Taismary Aguero.

Dobrze zaczął się set czwarty dla Polek, po bloku na Aguero prowadziły 3:0. Jednak szybko Włoszki dogoniły nasze rodaczki i trzeba było walczyć zacięcie każdy punkt. Złotkom udawało się co prawda odskakiwać co jakiś czas na dwa oczka, ale taki stan nie trwał wiecznie. Ich gra nie była wystarczająca aby móc wyprowadzić zdecydowaną i tak zwaną bezpieczną przewagę. Od pierwszej przerwy technicznej gra toczyła się punkt za punkt. Niestety, im dalej w las, tym w naszym zespole zawodziło coraz więcej elementów. W przeciwieństwie do coraz lepiej grających Włoszek. Mimo tego punkty na tablicy wyników rozkładały się w miarę równomiernie dla obu ekip. Od stanu 20:20 rozpoczęła się prawdziwa walka z przeciwnikiem, ale również ze zmęczeniem i niemalże tropikalną temperaturą panującą w hali. Bohaterką gry na przewagi stała się Aleksandra Jagieło, która zwieńczyła spotkanie asem serwisowym.

Włochy - Polska 1:3 (11:25, 23:25, 25:15, 25:27)

Włochy: Simina Rinieri, Martina Guiggi, Manuela Secolo, Elenora Lo Bianco, Simona Gioli, Taismary Aguero, Paola Croce (libero)

Polska: Katarzyna Gajgał, Anna Barańska, Milena Sadurek, Dorota Pykosz, Aleksandra Jagieło, Joanna Kaczor, Mariola Zenik (libero) oraz Dorota Świeniewicz, Izabela Bełcik, Agata Sawicka

Komentarze (0)