LŚ grupa A: Włosi gorsi od mistrzów olimpijskich

W pierwszym rozegranym do tej pory spotkaniu grupy A mistrzowie olimpijscy - Amerykanie 3:1 pokonali reprezentację Włoch. To już druga porażka drużyny Andre Anastasiego w tej edycji LŚ - przed tygodniem Azzurri ulegli Chinom.

W tym artykule dowiesz się o:

Włochy - USA 1:3 (21:25, 28:30, 25:21, 21:25)

Włochy: Gavotto, Martino, Sintini, Savani, Birarelli, Sala, Bari (l) oraz Parodi, Fortunato, Travica

USA: Anderson, Rooney, Patak, Lee, Suxho, Hein, Lambourne (l) oraz Smith, Hansen, Jablonsky, Touzinsky

Po fatalnym występie przed tygodniem przeciwko Chinom, drużyna Andre Anastasiego w meczu z Amerykanami prezentowała się już znacznie lepiej, ale to nie wystarczyło, by pokonać dobrze dysponowanego rywala.

Grający przed własną publicznością Włosi zaczęli spotkanie bardzo agresywnie, od początku mocno naciskając na Amerykanów. Wystarczyło jednak, by gospodarze popełnili kilka błędów i już na drugiej przerwie technicznej reprezentacja USA prowadziła 16:14. Po udanym ataku Savaniego z drugiej linii wydawało się, że Włosi wrócili do gry, jednak Amerykanie nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa w tej partii.

W drugim secie Amerykanie utrzymali dyspozycję z poprzedniej partii, Włosi natomiast wciąż popełniali dużo błędów w obronie. Dobra dyspozycja Mauro Gavotto i Matteo Martino pozwalała Azzurrim utrzymywać się blisko rywala, jednak na pierwszej przerwie technicznej to Amerykanie prowadzili. Włosi wreszcie znaleźli sposób na rywala i na drugą przerwę techniczną drużyny schodziły przy prowadzeniu miejscowych. As serwisowy Touzinskiego pozwolił Amerykanom wyrównać stan seta. Po kiwkach Seana Rooneya Amerykanie wyszli nawet na dwupunktowe prowadzenie, a Andrea Anastasi zmuszony był wziąć kolejną przerwę. Po czasie Włosi rzucili się do odrabiania strat, w czym pomagały im udane bloki Dragana Travicy (syn Ljubomira Travicy, trenera Asseco Resovii) oraz Mauro Gavotto. Po zaciętej końcówce lepsi okazali się Amerykanie, którym zwycięstwo w tej partii zapewniły udane ataki Rooneya i Davida Lee.

Trzeci set odbywał się pod dyktando gospodarzy, którzy prowadzili zarówno na pierwszej jak i na drugiej przerwie technicznej. Dobra dyspozycja Gavotto i Savaniego i błędy Amerykanów pozwoliły Włochom spokojnie dowieść zwycięstwo do końca partii. Tym samym, po serii pięciu porażek, Azzurri wreszcie wygrali seta w rozgrywkach LŚ. Na nic to się jednak nie zdało, gdyż w czwartym secie amerykanie wrócili do gry i z każdą minutą powiększali swoją przewagę. Ostatecznie wygrali seta 25:21 i cały mecz 3:1.

- Martwię się o mój zespół. Z pewnością wygrana dodałaby nam pewności psychicznej. Musimy koniecznie popracować nad swoją sferą mentalną - przyznawał po spotkaniu trener Włochów Andrea Anastasi, który nie ukrywał, że dodatkowo czasami jego zawodnicy bardziej koncentrują się na transferach niż na LŚ. - Przegraliśmy po wyrównanej walce. Wydaje mi się, że zagraliśmy na takim samym poziomie jak Amerykanie - dodawał kapitan Azzurrich - Matej Cernic.

Najskuteczniejszymi zawodnikami spotkania byli Sean Rooney (USA) i Cristian Savani (Włochy) - obaj zdobyli po 19 oczek. Na uwagę zasługuje znacznie lepsza dyspozycja Amerykanów zarówno w bloku jak i na zagrywce. Podopieczni Alana Knipe zdobyli blokiem 10 punktów (wobec 7 punktów Włochów) - aż sześć udanych bloków postawił David Lee. Siatkarz ten błyszczał również w polu zagrywki zdobywając 2 spośród 5 asów serwisowych Amerykanów (Włosi zanotowali na swoim koncie tylko jednego asa).

Źródło artykułu: