Sześć zwycięstw i cztery porażki - takim bilansem poszczycić się mogą polscy siatkarze po dziesięciu meczach rozegranych w ramach Ligi Narodów. Serbowie pod tym względem prezentują się nieco gorzej. Ze wszystkich dotychczasowych pojedynków wygrali połowę. Podopieczni Grbicia zgromadzili 13 "oczek", ekipa Vital Heynena 17. Dla obu trenerów ważniejsza od statystyk jest jednak okazja do selekcji i sprawdzenia formy reprezentantów kraju przed najważniejszymi turniejami sezonu - kwalifikacjami olimpijskimi i mistrzostwami Europy.
W tej sytuacji nikogo nie dziwi spokój, z jakim selekcjoner kadry Polski odpowiadał na pytania dziennikarzy po wyczerpującym, pięciosetowym boju z Argentyną. Belg chwalił swoich podopiecznych, choć ci niemal zaprzepaścili szansę na sukces w starciu z Albicelestes. Ostatecznie triumfowali 3:2, mimo że w pewnym momencie zanosiło się na gładkie 3:0. W trzecim secie mistrzowie świata prowadzili bowiem 22:18, aby ostatecznie przegrać partię 25:27.
- Tie-break w takim meczu jest całkiem normalny. Mamy młody zespół, więc takie pojedynki są drużynie bardzo potrzebne, aby mogła zbierać doświadczenie. Mam nadzieję, że na turnieju w Mediolanie uda nam się zagrać kolejne dziesięć setów - powiedział Vital Heynen.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Sport to ciągła presja i pogoń za wynikiem
Liga Narodów. Nie było powtórki z Sofii. Polska lepsza od Argentyny po raz 28. w historii
Selekcjonera polskiej ekipy w piątkowy wieczór martwić mogła jedynie fatalna postawa Bartosza Bednorza. Młody przyjmujący w konfrontacji z ekipą z Ameryki Południowej praktycznie nie istniał w ataku. Na szczęście mógł liczyć na wsparcie. Doskonale z roli zmiennika wywiązał się bowiem Aleksander Śliwka. Ten fakt, podobnie jak powrót do gry po kontuzji Grzegorza Łomacza, to obok końcowego wyniku, największe pozytywy inauguracyjnego starcia turnieju Ligi Narodów w Mediolanie.
Więcej powodów do narzekań mają Serbowie, którzy w konfrontacji z gospodarzami nie ugrali nawet seta. Podopieczni Nikoli Grbicia pozwolili się zdominować przede wszystkim w polu zagrywki. W tym elemencie, jako jedyny z przegranego zespołu, próbował się odgryzać Srećko Lisinac.
Serbowie, podobnie jak Polacy, wciąż liczą na to, że uda im się awansować do turnieju finałowego. Drużyna z Bałkanów po fatalnym starcie i porażkach między innymi z Japonią i Niemcami wygrała pięć kolejnych meczów. Triumfalny marsz i serię pięciu kolejnych zwycięstw przerwali w piątkowy wieczór Włosi. Konfrontacja z Polakami wydaje się starciem z gatunku "być albo nie być". Kolejne niepowodzenie sprawi bowiem, że gracze Nikoli Grbicia będą mogli pożegnać się z marzeniami o występie w Chicago.
Liga Narodów. Polska - Argentyna. Twitter po meczu: Lepiej wygrać niż przegrać
W sobotnie popołudnie Biało-Czerwoni nie mogą pozwolić sobie nawet na moment dekoncentracji, jeżeli myślą o powiększeniu zdobyczy punktowej. Serbowie to zespół, który potrafi bezwzględnie wykorzystać słabość przeciwnika. Wiedzą coś o tym siatkarze, którzy w 2005 roku wystąpili w półfinale rozgrywek Ligi Światowej. Mecz rozegrany w Belgradzie na zawsze zapisał się w niechlubnej historii polskiej siatkówki. Gospodarze (wówczas występujący jako Serbia i Czarnogóra - dop. red.) przegrywali bowiem 0:2 i 17:23. Biało-Czerwoni, mając w swoich szeregach takich graczy jak Paweł Zagumny, Łukasz Kadziewicz i Mariusz Wlazły, nie zdołali jednak dobić przeciwnika, przegrywając ostatecznie całe spotkanie 2:3. Konfrontacja, która pozbawiła naszych graczy szansy występu w meczu finałowym, jest bardzo często wspominana przy okazji pojedynków Polski i Serbii. I choć trener Vital Heynen po meczu z Argentyną nie ukrywał, że również w sobotnim starciu życzyłby sobie tie-breaka, to mamy nadzieję, że do powtórki z historycznej rozgrywki nie dojdzie.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)