Gdański turniej odbędzie się tydzień po olimpijskich kwalifikacjach kobiet. W jednych i drugich zawodach, aby mieć pewność zwycięstwa, trzeba pokonać obecnych mistrzów świata. Różnica jest taka, że w przypadku mężczyzn mistrzami "do pokonania" jesteśmy my. O ile gra u siebie, przy dopingu własnych kibiców, jest niezaprzeczalnym atutem, o tyle sam mistrzowski tytuł żadnych meczów nam nie wygra. Zwłaszcza, że przeciwnicy należą do takich, z którymi Biało-Czerwonym nigdy nie grało się zbyt wygodnie.
Reprezentacja Francji, z którą zespół Vitala Heynena zmierzy się w sobotę 10 sierpnia, to drużyna konsekwentnie od kilku lat utrzymująca się w światowej czołówce. Prowadzeni od 2012 roku przez trenera Laurenta Tilliego Francuzi zajmują 9. miejsce w rankingu FIVB i są wicemistrzami zeszłorocznej siatkarskiej Ligi Narodów, zwycięzcami Ligi Światowej 2015 i 2017 (i brązowymi medalistami 2016), mistrzami Europy 2015. Choć w zeszłorocznych mistrzostwach świata Francja zajęła 7. miejsce, to była jednym z dwóch zespołów, którym Biało-Czerwoni ulegli w drodze po mistrzowski tytuł (1:3 w drugiej rundzie turnieju w Warnie).
Zobacz także: Liga Narodów. Vital Heynen: Martwię się naszym atakiem. Tak samo, jak każdą inną pozycją
W tym sezonie Polakom wypadło już spotkać się z Francją w dobiegającej właśnie końca fazie grupowej Ligi Narodów. W chińskim Ningbo górą byli Trójkolorowi (3:1), którzy w tegorocznym VNL radzą sobie bardzo dobrze i obecnie zajmują trzecie miejsce w tabeli tych rozgrywek. Polska po udanym weekendzie w Mediolanie plasuje się na 6. pozycji, tuż za Włochami. Jest zatem szansa na rewanż w Final Six i ostatnią próbę sił przed turniejem w Gdańsku.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 114. Cecylia Kukuczka: Synowie są dumni z Jerzego, ale ubolewają, że go nie ma
Słowenia w światowym rankingu FIVB zajmuje 17. miejsce, ale jest przeciwnikiem, którego na pewno lekceważyć nie wolno. Przekonali się o tym boleśnie Biało-Czerwoni w mistrzostwach Europy przed czterema laty, gdy to właśnie Słoweńcy wyeliminowali ich (3:2) w ćwierćfinale z dalszej walki o mistrzostwo Starego Kontynentu, a sami zdobyli srebro turnieju.
W tym samym roku reprezentacja Słowenii wygrała też Ligę Europejską. Dwa lata później, podczas mistrzostw Europy, sytuacja powtórzyła się. Mimo przewagi gry u siebie, Polacy ponownie ulegli Słoweńcom - tym razem jeszcze wcześniej, bo w barażach o ćwierćfinał i dotkliwiej, bo do zera. W tym roku, po zmianie trenera ze Slobodana Kovaca na Alberto Giulianiego, Słowenia jako gospodarz walczyć będzie o awans do przyszłorocznego VNL w turnieju Challenger Cup. Wynik powinien pokazać jaką formę prezentują teraz niewygodni dla nas Słoweńcy.
Zobacz także: Wilfredo Leon w kadrze na nowej pozycji? Siatkarz zgłasza gotowość!
Najbardziej "egzotycznym" zespołem, z jakim Polacy zmierzą się w Ergo Arenie (piątek, 9 sierpnia) będzie niewątpliwie reprezentacja Tunezji, numer 22. na liście rankingowej FIVB. Ostatnie spotkanie z tym zespołem miało miejsce w Pucharze Świata 2015, a Polska wygrała je bez straty seta. Mecz Polska - Tunezja w Gdańsku będzie dobrą rozgrzewką przed Francją i Słowenią.
Jedno jest pewne - musimy wygrać wszystko, bo z awansem na japońskie igrzyska wyjedzie z Gdańska tylko zwycięzca.
Bilety: https://www.ebilet.pl/sport/sporty-druzynowe/turniej-kwalifikacyjny/
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)