Liga Narodów. Siatkówka chce do USA. Ale czy USA chce siatkówki?

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: mecz USA - Polska w Lidze Narodów 2018
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: mecz USA - Polska w Lidze Narodów 2018

Nie tylko tegoroczny turniej finałowy Ligi Narodów, ale również ten za rok i za dwa lata odbędzie się w Stanach Zjednoczonych. To odważny ruch FIVB. Czy ma szanse powodzenia?

W tym artykule dowiesz się o:

Wielokrotnie już przewijały się opinie, że jeśli najważniejsze turnieje miałyby być organizowane w ośrodkach, które najbardziej żyją siatkówką, w kółko wszelkie imprezy gościłyby w Polsce, Brazylii czy Włoszech. Do tej puli można byłoby jeszcze wrzucić Japonię, która technologicznie stara się napędzać tę dyscyplinę. Tymczasem światowa federacja postanowiła przyznać prawo organizacji turnieju finałowego Ligi Narodów Stanom Zjednoczonym i to od razu na trzy lata.

Przeczytaj także: Gospodarze Final Six wystąpią w bardzo mocnym składzie

W tym roku FIVB na pewno trochę się "upiecze", bo Final Six odbędzie się w Chicago, a w związku z tym, że Polacy wywalczyli awans do najlepszej szóstki, na trybunach z pewnością pojawi się kilka tysięcy kibiców. Warto byłoby jednak przyjrzeć się temu, jak będzie wyglądała frekwencja i atmosfera na pozostałych spotkaniach, zwłaszcza tych z udziałem drużyny gospodarzy.

USA przypięto łatkę kraju, w którym siatkówka jest sportem akademickim. Jest tam bardzo silna liga NCAA, ale brakuje profesjonalnych rozgrywek ligowych. Dlatego wielu zdolnych amerykanów możemy oglądać m.in. w PlusLidze.

ZOBACZ WIDEO Szalpuk zadowolony z gry w reprezentacji. "Odbudowałem się po kontuzjach odniesionych w trakcie sezonu ligowego"

- Wielu zawodników jest wszechstronnych i dobrze przygotowanych, ale nie mamy profesjonalnej ligi. W ostatnim czasie faktycznie trafiło nam się bardzo wielu środkowych i rozgrywających. Szczęście nie opuszcza nas również, jeśli chodzi o skrzydłowych - tłumaczy David Lee, mistrz olimpijski z 2008 roku z Pekinu - Ale borykamy się z innym problemem. Musieliśmy wyselekcjonować grupę 24 zawodników, którzy chcieli grać profesjonalnie. A nie wszyscy chcą iść tą drogą. Wielu zdolnych amatorów ucieka do świata biznesu, albo myśli już o rodzinie i jej się poświęca. Nie każdy chce podróżować po całym świecie przez całe życie, choć mnie ten styl życia bardzo odpowiadał - przyznał były środkowy reprezentacji USA.

Przed rokiem mecze Ligi Narodów w fazie interkontynentalnej odbywały się w Sears Centre na przedmieściach Chicago. Obiekt mogący pomieścić ponad 10 tysięcy widzów nie wypełnił się do końca ani razu, choć przy okazji meczu USA - Polska na trybuny przybyło 8 tysięcy widzów. Na pozostałych spotkaniach z drużyny trenera Johna Sperawa przychodziło po pół hali.

Czytaj również: Karol Kłos i Maciej Muzaj czekają na biało-czerwone Chicago

- Uważam, że to wynika z ekspozycji siatkówki. W Polsce ma ona naprawdę bogatą historię. W Stanach również, ale zatrzymała się raczej na poziomie akademickim. Większa widownia ma szansę zobaczyć ją raz, może dwa razy do roku przy okazji meczów Ligi Narodów. To za mało. Z tego powodu łatwiej o rozwój siatkówki w Europie, gdzie są silne ligi krajowe oraz Liga Mistrzów. W USA i tak zrobiono dużo pod tym względem, ale i tak jesteśmy daleko za Starym Kontynentem - ocenił Lee.

Nie ma więc raczej większych szans na to, że mecze siatkówki będą cieszyły się zainteresowaniem do NBA, NHL, NBL czy nawet piłkarskiej MLS. Choć zdarzają się sytuacje, w których kilkanaście tysięcy ludzi ogląda finał akademickiej ligi NCAA. Tu jednak bardziej chodzi o więzi studenckie i okazję do demonstracji "patriotyzmu lokalnego"

- To zależy też od regionu, w którym mecz jest rozgrywany. W Long Beach, gdzie chodziłem do szkoły, nie ma problemu z frekwencją. Rok temu finały ligi odbywały się w Los Angeles, a zakwalifikowały się dwa zespoły z Kalifornii, więc ludzie chętnie przychodzili. Co ciekawe, na ławkach trenerskich doszło do konfrontacji drużyny aktualnego trenera Johna Sperawa z byłym selekcjonerem kadry, Alanem Knipem - zaznaczył David Lee.

Amerykanie - jako naród - lubią, gdy wydarzenia sportowe mają bogatą otoczkę okołomeczową - z konkursami, nagrodami itd. A patrząc po choćby ubiegłorocznym turnieju finałowym Ligi Narodów na stadionie w Lille, FIVB jest skłonna do tego, by spotkania siatkarskie były pewnego rodzaju "imprezą sportowo-muzyczną". W Stanach Zjednoczonych jest potencjał, by z siatkówki zrobić show, ale... czy ktoś się tego podejmie?

Źródło artykułu: