W żadnym z setów Polacy nie pozwolili rywalom zdobyć więcej niż 20 punktów - w premierowej partii Tunezyjczycy zdołali wygrać 15 akcji, a w dwóch kolejnych - po 19. Bieniek miał dodatkowy powód do radości, bo w tym meczu skończył wszystkie z sześciu ataków ze środka.
Czytaj też: Twitter po Polska - Tunezja. "Krok pierwszy wykonany. Nawet nie bolało"
- To miłe, ale wolałbym mieć sto procent w meczu z Francją. Ale to zespół z trzeciej dziesiątki rankingu, choć klasę trzeba potwierdzać, nawet jeśli są niżsi i słabsi. Wszyscy mieli okazję się zaprezentować i to też cieszy, ale pamiętajmy, że to nie jest powalający przeciwnik - stwierdził mistrz świata.
Mateusz Bieniek nie był zbyt wylewny w ocenie spotkania, bo nie miało ono wielkiej historii, a Polacy już myślą tylko o Francuzach, z którymi zmierzą się w sobotę o 15:00.
ZOBACZ WIDEO: Tour de Pologne 2019. Czesław Lang o miejscu tragicznego wypadku: To nie był zjazd, ale prosta, szeroka droga
- To jest nasz najbliższy przeciwnik. Wiedzieliśmy, że Tunezja nie będzie wielkim przeciwnikiem i turniej tak naprawdę rozpocznie się od meczu z Francuzami. Nie lekceważymy też Słoweńców, ale to Trójkolorowych mamy najpierw przed sobą - powiedział.
Wiemy, że Les Bleus potrafią grać efektownie i efektywnie zarazem. - My również potrafimy tak grać - od razu odpowiedział Bieniek - Myślę, że zadecyduje dyspozycja dnia. Jestem dobrej myśli - dodał.
Startując z pozycji mistrzów świata, nie trzeba przygotowywać niczego wyjątkowego na mecz z Francją. Tak do meczu podchodzi środkowy Cucine Lube Civitanova.
- Tok przygotowań jest jednak zwykle podobny. Mieliśmy wideo i pewnie będziemy je mieli jeszcze raz. Najważniejsza będzie nasza gra, bo jak pokażemy dobrą siatkówkę, powinniśmy być spokojni o wynik. Byłoby fajnie awansować szybko do Tokio. Trzy lata temu męczyliśmy się do samego końca i straciliśmy na to bardzo dużo sił - zakończył Bieniek.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)