Polscy siatkarze w wielkim stylu uzyskali awans na igrzyska olimpijskie w Tokio. Przypomnijmy, że zwyciężyli w turnieju kwalifikacyjnym w Gdańsku, pokonując kolejno Tunezję (3:0), Francję (3:0) oraz Słowenię (3:1).
W składzie reprezentacji zabrakło Bartosza Bednorza. Trener Vital Heynen zdecydował się na powołanie Wilfredo Leona oraz Artura Szalpuka. Bednorz był bardzo zaskoczony tą decyzją, o czym powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
- To było przed startem Memoriału Wagnera. Kiedy trener oznajmił mi decyzję w pierwszej chwili aż straciłem oddech z wrażenia. Wydawało mi się, że zrobiłem wszystko, by znaleźć się w tej kadrze - powiedział Bartosz Bednorz.
ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Awans na igrzyska jest, pora na wymarzony medal? "Nikogo się nie boimy. Czujemy się mocni"
Bednorz długo nie mógł pogodzić się z brakiem powołania. - Rozmowa była dość długa, zadawałem pytania, bo nie mogłem uwierzyć w powody tej decyzji. Od początku sezonu kadrowego moja współpraca z trenerem układała się dobrze, nie mieliśmy żadnego konfliktu - dodał przyjmujący.
Mimo to przyznał, że śledził turniej w Gdańsku i ściskał kciuki za swoich reprezentacyjnych kolegów. - Oglądałem turniej i kibicowałem chłopakom, bo byłem w tej grupie i wiem jak ciężko pracuje się na każdy sukces oraz jak ciężko trenują oni. Po prostu należały im się te zwycięstwa i awans do Tokio - powiedział.
Siatkarz zapowiedział jednocześnie, że jeżeli nie otrzyma powołania do kadry przed mistrzostwami Europy, wówczas wyjedzie do Włoch, aby tam przygotowywać się do sezonu ligowego.
Czytaj także:
- Historyczny moment dla kubańskiej siatkówki. Robertlandy Simon powraca do reprezentacji
- Kwalifikacje do igrzysk. Tokio 2020. Ryszard Bosek o nietykalności Wilfredo Leona
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
Bartosz Bednorz powin Czytaj całość