ME 2019 kobiet. Paulina Maj-Erwardt: Mam nadzieję, że dziewczyny będą miały okazję przeżyć to, co ja 10 lat temu

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Paulina Maj-Erwardt
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Paulina Maj-Erwardt

Libero reprezentacji Polski to jedyna zawodniczka w zespole Jacka Nawrockiego, która w 2009 roku na mistrzostwach Europy rozgrywanych w Łodzi zdobyła brązowy medal. - To, co wtedy się wydarzyło, jest czymś niezapomnianym - mówi Paulina Maj-Erwardt.

Już w najbliższy piątek, 23 sierpnia, w łódzkiej Atlas Arenie zostaną zainaugurowane mistrzostwa Europy siatkarek. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty libero drużyny Jacka Nawrockiego, Paulina Maj-Erwardt, zdradza, jakie uczucia towarzyszą jej tuż przed startem turnieju, jak wspomina ME z 2009 roku, a także jakiego wyniku żeńskiej kadry możemy spodziewać się na nadchodzącej imprezie.
Beata Kacperska (WP SportoweFakty): Do mistrzostw Europy, które zakończą sezon reprezentacyjny, pozostała już ostatnia prosta. Jakie nastroje panują w drużynie na kilka dni przed inauguracją turnieju?

Paulina Maj-Erwardt (libero reprezentacji Polski): Miałyśmy teraz dwa sparingi z Niemkami, oba były wygrane, więc na pewno te morale drużyny są podniesione. Pozytywny wynik poszedł też w świat. Teraz jest taka ekscytacja spowodowana tym, że długi i wymagający sezon reprezentacyjny kończy się tak fajnym i ważnym turniejem. W dodatku odbywa się on tutaj, w Polsce, w Łodzi, w Atlas Arenie dokładnie tak, jak 10 lat temu. Gra przed własną publicznością to też jest duży pozytyw, bo w 2009 roku kibice naprawdę dali nam dużo pozytywnej energii.

Właśnie. W 2009 roku mistrzostwa Europy także były rozgrywane w łódzkiej hali, a Pani była częścią tej drużyny, która finalnie zdobyła brąz. Jak Pani podchodzi do tego, że teraz czas jakby zatacza koło?

Szczerze mówiąc, to z lekko bolącymi już stawami. Mówiąc jednak całkiem poważnie, to bardzo dobrze pamiętam, jak stałam w tej hali i śpiewałam "Mazurka Dąbrowskiego". Wtedy cała hala śpiewała razem z nami, nie było tutaj wolnego miejsca, tylu było kibiców. To było dla mnie wielkie wydarzenie. Mam nadzieję, że dziewczyny też będą miały okazję przeżyć to, co ja wtedy, bo to jest coś niezapomnianego i o tym naprawdę pamięta się przez długi czas.

ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Dziennikarze WP SportoweFakty wskazali kluczowy element, który zadecydował o awansie. "Niby prosta rzecz"

Czytaj także: Siatkówka. Mistrzostwa Europy. Plan transmisji meczów reprezentacji Polski

Dla takich chwil warto być sportowcem, prawda?

Dokładnie. Chciałabym też, żeby dziewczyny mogły w końcu przypieczętować tę swoją ciężką pracę, jaką wykonały do tej pory, takim międzynarodowym sukcesem. Tak, jak chłopaki z zespołu Vitala Heynena cały czas zaskakują nas kolejnymi sukcesami, tak i my też chciałybyśmy się do tego przyłączyć i dać też coś od siebie. Po to poświęcamy siebie, swoje zdrowie, rodziny i ten czas wolny, który mogłybyśmy przecież spożytkować w inny sposób. Mimo wszystko jesteśmy tutaj, gramy dla Polski, reprezentujemy nasz kraj i to jest ogromne wydarzenie. Chciałybyśmy, żeby za tą naszą pracą szły też wyniki. Wiadomo, że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, ale mamy na uwadze te nasze marzenia. Gdzieś z tyłu głowy jest ta chęć, żeby wspólnie i mimo wszystko ten sukces odnieść.

W tym sezonie wydaje się, że co chwilę dzieli Was zaledwie mały krok od tego sukcesu. Tak było na Final Six Ligi Narodów i podczas turnieju kwalifikacyjnego do IO we Wrocławiu. To powoduje, że ta chęć sukcesu, o której Pani mówi, jest jeszcze większa? Że apetyt rośnie w miarę jedzenia?

Oczywiście, że tak. Teraz jest jeszcze kwestia tego, jak z tą całą presją poradzi sobie głowa i jak podejdziemy do tych mistrzostw pod względem psychicznym. Nie jest to presja narzucona przez sztab szkoleniowy czy związek, bo czegoś takiego nie ma. Nie ma presji, że musimy zdobyć medal. Wiadomo, każdy by chciał, żeby ten medal był, ale nie jest tak, że musimy. My po prostu chcemy to zrobić. Jeśli poradzimy sobie z tą naszą wewnętrzną presją, z tą, którą każda z nas narzuca sobie samej, to myślę, że będzie dobrze.

Czytaj także: U mistrza Polski praca wre. ŁKS Commercecon Łódź buduje formę przed nowym sezonem LSK

Na co więc stać drużynę Jacka Nawrockiego podczas nadchodzących mistrzostw Europy? Jaki wynik jest Pani zdaniem realny na tym turnieju?

Patrząc całkowicie realnie na naszych rywali w grupie i na to, jaką grę prezentujemy, uważam, że po fazie grupowej powinniśmy być na drugim miejscu. To jest według mnie w zupełności realne i w naszym zasięgu. Teraz powinnyśmy właśnie na tym się skoncentrować. Wiadomo, że na mecz z Włoszkami możemy na razie patrzeć na takiej zasadzie, że ta przegrana jest w jakiś sposób wkalkulowana. Drugie miejsce w grupie jest jednak całkowicie do osiągnięcia. Potem dużo będzie zależeć od drabinki turniejowej i od tego, w jaki sposób to wszystko ułoży się w kolejnej fazie, ale ja jestem dobrej myśli.

Źródło artykułu: