Mistrzostwa Europy siatkarek. Jacek Nawrocki - trener, który buduje żeńską kadrę od zera

Najpierw trzeba było zburzyć do końca i tak już grożącą zawaleniem budowlę i potem dopiero zacząć tworzyć coś nowego. Tego wyzwania podjął się cztery lata temu Jacek Nawrocki. Prowadzona przez niego reprezentacja Polski siatkarek staje przed testem.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
trener Jacek Nawrocki WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: trener Jacek Nawrocki
Rok 2014. Łódź. Kwalifikacje do mistrzostw świata siatkarek. Po zwycięstwie nad Hiszpanią i Szwajcarią prowadzona przez Piotra Makowskiego reprezentacja Polski jest o jedno zwycięstwo od awansu na mundial. Drużyna zbudowana została wedle zasady "wszystkie ręce na pokład". Po latach przerwy do gry w biało-czerwonych barwach wróciła nawet Małgorzata Glinka-Mogentale. Po drugiej stronie siatki Belgijki, które pół roku wcześniej sięgnęły po brąz mistrzostw Europy. Wynik? 3:0 dla ekipy z Beneluksu. To był symboliczny i zarazem ostateczny koniec ery "złotek". Ery i tak już bardzo mocno przeciąganej, zarówno w lidze, jak i w kadrze.

Do końca sezonu Makowski poprowadził jeszcze drużynę w World Grand Prix, ale już było wiadomo, że w kolejnym roku jego obowiązki przejmie ktoś inny. Wiosną 2015 roku najdłużej rozważane były kandydatury Massimo Barboliniego, czyli trenera doświadczonego w prowadzeniu najsilniejszych kobiecych drużyn na świecie, a także Jacka Nawrockiego, który dotąd pracował wyłącznie z męskimi zespołami. Wybór ostatecznie padł na tego drugiego.

Pracę rozpoczął od udziału w Igrzyskach Europejskich, gdzie jeszcze drużynę wspomogły takie siatkarki jak Katarzyna Skowrońska-Dolata, Sylwia Pycia, Anna Werblińska czy Izabela Bełcik. Później jednak trzeba było - z szacunkiem - podziękować.

ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Dziennikarze WP SportoweFakty wskazali kluczowy element, który zadecydował o awansie. "Niby prosta rzecz"

- Po zamknięciu pewnego etapu, kiedy przestaliśmy powoływać te siatkarki. To wielkie nazwiska. Zawodniczki, z którymi świetnie się pracowało w pierwszym sezonie. To był mocny zespół, ale stanęliśmy przed faktem przebudowania tej reprezentacji. To nie tyle był mój pomysł, co po prostu konieczność. Postawiliśmy na dziewczyny, które niekoniecznie grały pierwsze skrzypce w drużynach ligowych, ale w których widzieliśmy potencjał - wspomina Nawrocki.

Rok 2015 kadra zakończyła jako ćwierćfinalista mistrzostw Europy. Na tym szczeblu lepsza okazała się Holandia, późniejszy wicemistrz Starego Kontynentu. Następnie rozpoczęły się wielkie poszukiwania zawodniczek do kadry. Jacek Nawrocki wraz z nowym sztabem jeździł po całym kraju, po wszystkich szczeblach rozgrywkowych - od Ligi Siatkówki Kobiet, przez I i II ligę, drużyny młodzieżowe.

- Całe swoje zaangażowanie i życie - z wyjątkiem sfery rodzinnej - włożyłem w siatkówkę żeńską. Na pewno kilka rzeczy zrobiłbym inaczej. Inaczej też teraz patrzę na tę pracę. To wygląda inaczej niż 3-4 lata temu. Mam nadzieję, że po tym, jak patrzę na poprzednie sezony, nie będę mówił o "puentowaniu" tego w mistrzostwach Europy. Puenta w przyszłości nastąpi i pokaże, że postawiliśmy na dobre dziewczyny - mówi selekcjoner polskiej kadry.

Następnie przyszły kwalifikacje olimpijskie w Ankarze, a także walka o awans do I dywizji World Grand Prix i eliminacje do mistrzostw Europy. Tylko ta ostatnia impreza zakończyła się powodzeniem. Już wtedy jednak trwał przegląd sił. Rok później przyszło pierwsze światełko w tunelu i dowód na to, że ciężka praca przynosi efekt. Polki powróciły do elity i wygrały drugą dywizję WGP, choć wcześniej bardzo pechowo przegrały kwalifikacje na mundial rozegrane na warszawskim Torwarze. Nie chodzi tu o gładką porażkę z Serbią, ale o przegrany mecz z Czeszkami, w którym Polki prowadziły 8:2. Wygrana w tym spotkaniu dałaby jeszcze szansę na turniej barażowy. To pokazało, że zespół nie jest jeszcze stabilny.

Rok 2018 to już próby starcia z najlepszymi. Dziewiąte miejsce w Lidze Narodów i zwycięstwa z Chinkami, Włoszkami czy Japonkami pokazały, że polska kadra znów może powoli podgryzać najlepszych.

- Dalej te pięć krajów jest na topie - Holandia, Rosja, Serbia, Turcja i Włochy. Te drużyny są szalenie trudne do osiągnięcia przez następną grupę reprezentacji, w której my jesteśmy. Ale nie po to gramy na tym turnieju w Polsce, by się przed takimi zespołami położyć - zapowiada Nawrocki.

Na następnej stronie przypominamy najnowszą historię reprezentacji Polski pod wodzą Jacka Nawrockiego

Jak oceniasz pracę Jacka Nawrockiego w reprezentacji Polski kobiet?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×