Reprezentacja Ukrainy po trzech rozegranych meczach miała na swoim koncie zero wygranych i tyleż samo punktów. Wydawać się mogło, że w tej sytuacji przygoda podopiecznych Garija Jegiazarowa z mistrzostwami Europy 2019 nieuchronnie dobiega końca. Starcie z Polkami rozpaliło jednak iskrę nadziei, którą potęgował układ kolejnych gier. Słowenia i Portugalia to rywale w zasięgu. Komplet zwycięstw wydawał się być w zasięgu, a to z kolei zapewniłoby awans ekipie ze wschodu kontynentu.
Pierwsza odsłona potoczyła się po myśli siatkarek prowadzonych przez Jegiazarowa. Kluczem do sukcesu, w sytuacji, kiedy brakowało skuteczności w ataku, okazała się zagrywka. Ukrainki szybko odnalazły słaby punkt słoweńskiego przyjęcia, konsekwentnie ostrzeliwując Veronikę Mikl. 20-latka robiła, co mogła, jednak brakowało precyzji w dograniu, to z kolei przekładało się na ofensywę. Ekipa z Bałkanów miała problem z kończeniem ataków i w efekcie poległa 22:25.
W drugiej odsłonie sytuacja się odwróciła. Tym razem to zawodniczki Alessandro Chiappiniego przejęły inicjatywę, od pierwszej do ostatniej piłki kontrolując boiskowe wydarzenia. Sasa Planinsec i Iza Mlakar nie miały większych kłopotów ze sforsowaniem defensywy rywalek. Bardzo dobrze w polu zagrywki spisywała się także Lana Scuka. Ukrainki starały się odgryzać, jednak wobec kiepskiego przyjęcia, trudno było o skuteczny pościg.
ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Awans na igrzyska jest, pora na wymarzony medal? "Nikogo się nie boimy. Czujemy się mocni"
Mistrzostwa Europy siatkarek. Magdalena Stysiak po meczu z Belgią: Jestem po prostu wściekła
Dwa różne oblicza miała z kolei trzecia partia, która przez blisko pół dystansu toczyła się pod dyktando Słowenek, utrzymujących niewielką przewagę. Ukrainki przebudziły się dopiero po zdobyciu przez siatkarki trenera Chiappiniego 16. punktu. Ciężar gry na swoje barki wzięły Irina Truszkina i Karyna Denisowa. Skuteczna ofensywa i dobre czytanie rywalek pozwoliło zawodniczkom Garija Jegiazarowa wrócić do gry i ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Zdeterminowane Słowenki w czwartym secie rzuciły wszystko na jedną szalę. Iza Mlakar i Sara Najdić kontynuowały dobrą grę w polu serwisowym, co umożliwiło wyprowadzanie kontrataków i punktowanie rywalek. Ukrainki kompletnie nie miały pomysłu na to, jak odpowiedzieć. Brakowało siły rażenia w ataku. Kompletnie niewidoczna była Julija Gerasimowa. W ekipie z Bałkanów szalały natomiast Iza Mlakar i Lana Scuka. Wobec tak dobrej dyspozycji dwóch liderek, podopieczne Alessandro Chiappiniego nie musiały się obawiać o wynik partii.
W tie-breaku, uskrzydlone Słowenki poszły za ciosem, od początku wypracowując nieznaczną przewagę, którą z biegiem czasu tylko kontrolowały. Karyna Denisowa i Nadia Kodola robiły co mogły, aby odwrócić losy partii i przedłużyć nadzieje swojej ekipy na awans do kolejnej rundy, jednak bez skutku. Słoweńska drużyna triumfowała 15:8 i w całym meczu 3:2, pieczętując tym samym swoje utrzymanie w grze o medale.
Ukraina - Słowenia 2:3 (25:22, 21:25, 25:18, 21:25, 8:15)
Ukraina: Politanska, Kodola, Gerasimowa, Rychliuk, Stepaniuk, Truszkina, Karasowa (libero) oraz Dorsman, Denysowa, Kraiduba, Pieretiatko.
Słowenia: Najdić, Vovk, Scuka, Planinsec, Mlakar, Grudina, Mikl (libero) oraz Mori, Potokar, Janezić (libero).