Mistrzostwa Europy siatkarek. Zmotywowana Joanna Wołosz przed meczem z Włoszkami: Chcemy im się postawić

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Joanna Wołosz
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Joanna Wołosz

Po porażce w meczu z zespołem z Belgii (2:3) Polki przystąpią do ostatniego akcentu fazy grupowej ME siatkarek. W nim zmierzą się z wicemistrzyniami świata, Włoszkami. - W tym spotkaniu nie mamy nic do stracenia - mówi Joanna Wołosz.

Polki w starciu z reprezentacją Belgii po raz pierwszy na tegorocznych mistrzostwach Europy poznały smak porażki. Biało-Czerwone zeszły z boiska pokonane po pięciosetowej bitwie. Belgijki do upragnionego zwycięstwa poprowadziła młoda przyjmująca, Britt Herbots, która w całym meczu zdobyła 33 punkty. To ona w decydujących momentach brała na swoje barki ciężar gry w ofensywie, a do tego napsuła podopiecznym trenera Jacka Nawrockiego mnóstwo krwi mocnymi i kąśliwymi zagrywkami.

- Herbots zagrała fantastyczne spotkanie, obijała nas niemiłosiernie i myślę, że to jej Belgijki mogą zawdzięczać tę wygraną. Pokazała to choćby końcówka tie-breaka, w której poszła na zagrywkę, nie wstrzymała ręki i to się im opłaciło. Britta Herbots to z pewnością bohaterka Belgijek w tym meczu - przyznaje Joanna Wołosz.

Czytaj także: Mistrzostwa Europy siatkarek. Magdalena Stysiak po meczu z Belgią: Jestem po prostu wściekła

Rozgrywająca polskiej drużyny podkreśliła także wolę walki i chęć zwycięstwa, jaka była zarówno po stronie Polek, jak i Belgijek w tym pojedynku. 29-letnia zawodniczka wzięła też na siebie odpowiedzialność za kilka piłek w kluczowych momentach pojedynku.

ZOBACZ WIDEO: Siatkarze trenują w Arłamowie. Zobacz jak reprezentanci Polski przygotowują się do mistrzostw Europy

- Był to mecz ogromnej walki, bo nikt się nie poddawał i oba zespoły grały na maksa. Drugi set to moja katastrofa i biorę to na siebie, bo niepotrzebnie zrobiłam kilka beznadziejnych błędów, przez co dziewczyny z Belgii dogoniły nas w końcówce. Później chyba też zabrakło nam szczęścia. No nic, na pewno będziemy żałowały, bo była ogromna szansa na zwycięstwo - mówi Wołosz.

Czytaj także: Mistrzostwa Europy siatkarek. Zuzanna Efimienko-Młotkowska: Mecz z Belgią przeszedł nam koło nosa

Po raz kolejny w szeregach polskiego zespołu najlepiej punktującą była Malwina Smarzek-Godek, która w całym spotkaniu zapisała na swoim koncie 28 punktów. W ataku skończyła 25 piłek (łącznie otrzymała ich w ofensywie aż 60), kończąc mecz z 42 proc. skutecznością w tym elemencie. Do tego dołożyła 3 punktowe bloki. Jej postawę należy pochwalić zwłaszcza po tym, jak po zakończeniu pojedynku okazało się, że polska atakująca zmagała się z dolegliwościami.

- Malwina jest naszym liderem i to ona zdobywa najwięcej punktów. Myślę jednak, że pozostałe dziewczyny na skrzydle, może bez tych ostatnich dwóch piłek, poradziły sobie naprawdę bardzo dobrze. Wydaje mi się, że Malwinie i tak trzeba pogratulować, bo wyszła na mecz chora, całą noc źle się czuła, nie spała, więc super, że podjęła rękawicę w tym spotkaniu, a moim zdaniem i tak dała dużo zespołowi - podkreśla podstawowa rozgrywająca reprezentacji Polski.

W ostatnim meczu fazy grupowej na mistrzostwach Europy 2019 Biało-Czerwone zmierzą się z aktualnymi wicemistrzyniami świata, Włoszkami. Początek spotkania, które zostanie rozegrane w łódzkiej Atlas Arenie, zaplanowano na godzinę 20:30.

- Mam nadzieję, że w meczu z Włoszkami tej walki też nie zabraknie, a nawet będzie jej jeszcze więcej. Nie mamy nic do stracenia. Włoszki pokazały już na tych mistrzostwach, że grają bardzo dobrze i są faworytem do medalu. Wierzę jednak, że na ten mecz wyjdziemy z bardzo dużą motywacją i nie damy im się. Wierzę, że to będzie duże widowisko i postawimy im się - dodaje Joanna Wołosz.

Źródło artykułu: