Mistrzostwa Europy siatkarek. Malwina Smarzek-Godek: Mecz z Włoszkami dedykuję naszym hejterom

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu (w środku): Malwina Smarzek-Godek
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu (w środku): Malwina Smarzek-Godek

Polskie siatkarki sprezentowały kibicom piękny, czwartkowy wieczór. Po pięciu setach walki pokonały wicemistrza świata, reprezentację Włoch 3:2. - Jestem cholernie dumna z całego naszego zespołu - przyznała Malwina Smarzek-Godek.

W ostatnim pojedynku fazy grupowej mistrzostw Europy podopieczne trenera Jacka Nawrockiego przysporzyły swoim kibicom nie lada emocji. Po porażce w meczu z zespołem z Belgii wróciły bowiem na zwycięską ścieżkę i to po jakim widowisku! Po pięciosetowej batalii Polki pokonały aktualne wicemistrzynie świata, Włoszki.

- Ten mecz dedykuję wszystkim naszym hejterom, którzy po meczu z Belgią nas skreślili i powiedzieli, że już nic na tych mistrzostwach nie ugramy. Tak zupełnie serio, to bardzo się cieszę i jestem cholernie dumna z całego zespołu. Nikt mi nie powie, że Włoszki zagrały w tym meczu na 40 czy 50 proc. swoich możliwości. Niektórzy mówili, że będą kalkulować w spotkaniu z nami, ale myślę, że wyszły na 100 proc. To my byłyśmy po prostu od nich lepsze - przyznała Malwina Smarzek-Godek.

Atakująca polskiej drużyny nie ukrywała, że na tę chwilę ona i jej koleżanki z reprezentacji czekały bardzo długo. - W końcu doczekałyśmy się meczu "o coś" z pierwszą "szóstką" jednego z najlepszych zespołów na świecie. Wygrać z nimi to super sprawa. W dodatku nasi kibice zrobili naprawdę niesamowitą atmosferę. Jeszcze mam ciarki, jak myślę o tym wszystkim, więc cudownie - mówiła 23-letnia zawodniczka.

ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Vital Heynen powiedział, co cieszy go najbardziej po turnieju w Gdańsku. "Nikomu nie muszę nic udowadniać"

Czytaj także: Mistrzostwa Europy siatkarek. Polska - Włochy: odmienione Biało-Czerwone! Zobacz oceny za wygraną

Do starcia z reprezentacją Włoch Biało-Czerwonym nie było łatwo przystąpić, ponieważ musiały poukładać sobie w głowach wszystko to, co wydarzyło się dzień wcześniej w przegranym spotkaniu z Belgijkami. - Po przegranym meczu z Belgią totalnie się zresetowałyśmy. Naprawdę ciężko jest po takim starciu wyjść na kolejny pojedynek i to z Włoszkami. My jednak uwierzyłyśmy w siebie. Pogadałyśmy ze sobą trochę w szatni, parę ważnych słów powiedziała Paulina Maj-Erwardt i myślę, że to nam dało takiego dużego kopa - zaznaczyła Smarzek-Godek.

Podstawowa atakująca polskiego zespołu w pojedynku z reprezentantkami Italii zdobyła łącznie 23 punkty - 20 w ataku i 3 zagrywką. Malwina Smarzek-Godek zakończyła spotkanie z 53 proc. skutecznością w ofensywie.

- Każda z nas dołożyła swoją cegiełkę do zwycięstwa. Tym razem nie popełniłyśmy błędów z meczu z Belgią, nie traciłyśmy szans, zwłaszcza w końcówkach, tylko je wykorzystywałyśmy. Na pewno wiedziałyśmy, że po pierwszym wygranym secie ciężko będzie nam zagrać tak dobrze w kolejnym. Byłyśmy w nim praktycznie bezbłędne i świetnie zagrałyśmy zagrywką. Wkurzyłyśmy je w pierwszym secie i dlatego tak ciężko nam się potem grało. Włoszki chyba same były zdziwione, że aż tak na nie naskoczyłyśmy od początku. Niestety, my potem trochę się zakopałyśmy w tej naszej grze w trzecim secie. Nawet nie wiem, jak to się stało, że wygrałyśmy tie-breaka, więc mnie o to nie pytajcie - stwierdziła z uśmiechem polska atakująca.

Czytaj także: Mistrzostwa Europy siatkarek. Twitter po Polska - Włochy: dziewczyny, jesteście wielkie! To zwycięstwo da wam moc

Wygrana w meczu z wicemistrzem świata ułatwiła Biało-Czerwonym drogę do upragnionej strefy medalowej mistrzostw Europy: - Mamy wymarzoną drogę do półfinału, chyba najlepszą ze wszystkich możliwych. Bardzo cieszę się, że nie wystraszyłyśmy się Włoszek. To pokazuje, że jesteśmy już na takim etapie, że wychodzimy na mecz z wielkimi gwiazdami siatkówki, a my się ich nie boimy, choć osobiście czuję do nich respekt - powiedziała Malwina Smarzek-Godek.

Już po starciu z Belgijkami okazało się, że polska atakująca zmagała się z problemami zdrowotnymi. Sama zainteresowana o szczegółach swojego stanu zdrowia opowiedziała dopiero po triumfie nad reprezentacją Italii.

- Kolano trochę mi puchnie i mnie boli. Do tego wszystkiego przed meczem z Belgią dopadła mnie grypa jelitowa, trochę było rewolucji i straciłam chyba ze 3 kilogramy na wadze. Na spotkanie z Belgijkami wyszłam właściwie prosto z łóżka. Walczyłam sama ze sobą, ale jak mam potem wygrywać z Włoszkami, to było warto - dodała zawodniczka.

Źródło artykułu: