Rezultat delikatnie zagrożony był jedynie w drugiej partii, kiedy to ekipa z Półwyspu Iberyjskiego prowadziła 16:12. Wtedy jednak Polki przycisnęły zagrywką, przez co rywalki zdołały zdobyć już tylko cztery punkty do końca seta.
- Nie wiem, czy Hiszpanki nas tą zagrywką zaskoczyły. Wynik pokazuje co innego, z czego bardzo się cieszę. A jak ktoś ma problemy w ataku, wtedy się włączam. Spodziewałyśmy, że ten mecz będzie tak przebiegał, że rywalki będą miały w miarę dobrą zagrywkę i nas spróbują ustrzelić. Wiedziałyśmy, że miały dwie liderki, które próbowały brać grę na swoje barki, ale wynik końcowy mówi wszystko - podkreśliła Natalia Mędrzyk.
Czytaj również: "Walczyły z potęgą i jej hałaśliwymi kibicami". Hiszpańskie media po meczu
Zdaniem przyjmującej Grupa Azoty Chemika Police kluczem do szybkiej wygranej w 1/8 finału był spokój, nawet w momentach, które wydawały się nerwowe.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Zatorski narzeka na kalendarz rozgrywek. "Co roku działacze nam to fundują. Balansujemy na krawędzi ryzyka"
- Kilka zagrywek, dobrych decyzji w ataku i przede wszystkim spokój - to moim zdaniem decydowało. Naprawdę nie potrzebujemy dużo nerwów. Cieszę się, że zespół to wytrzymał. Uważam, że spokojnie prowadziłyśmy ten mecz - wygrałyśmy do 20, 20 i 19. Być może nie chciałyśmy wszystkiego pokazywać, żeby nie tracić sił - śmieje się zawodniczka.
Spotkanie z Hiszpankami pokazało, że reprezentacja Polski nie musi być wcale uzależniona od jednej Malwiny Smarzek-Godek, a może również przerzucić siłę ataku na lewe skrzydło.
- Możemy grać w różnych układach, także jeśli chodzi o środkowe, przyjmujące i atakujące. Fajnie, że nasz zespół dojrzał do tego, by grać takie mecze. Kiedyś miałyśmy z tym problem. Miałam chłodną głowę. Lepiej nie myśleć za dużo, bo wtedy człowiek się stresuje. Wiemy, o co gramy. Na Niemki pewnie też wyjdziemy z lekkim stresikiem, ale on będzie pozytywny - zapewnia lewoskrzydłowa.
27-latce adrenalina skoczyła jednak, gdy po raz kolejny zagrała przez żywiołową publicznością w Atlas Arenie. Wykupione zostały wszystkie bilety na to spotkanie. Na trybunach zasiadło ponad 8700 widzów.
- Aż trochę szkoda będzie rozstawać się z naszymi kibicami, jeśli polecimy do Ankary. Emocje już trochę opadły, choć jak zobaczyłam, ile ludzi przyszło, znów miałam gęsią skórkę, a przecież gramy tu już szósty mecz - dziwiła się Mędrzyk.
Od awansu do najlepszej czwórki Polki dzieli już tylko jeden mecz. W ćwierćfinale Biało-Czerwone zmierzą się z Niemkami, które dobrze znają, bo przed europejskim czempionatem oba zespoły zagrały ze sobą dwa sparingi.
Sprawdź także: Magdalena Stysiak: Wygrana z Włoszkami nic by nie znaczyła, gdybyśmy przegrały z Hiszpanią
- Wszystkie marzymy o Ankarze. Nie ma takiej osoby, która by nie marzyła. Lecz ja jestem spokojna, jeszcze nikomu nic nie rozdaję. Wiemy, co grają Niemki, ale tak samo z Belgijkami wiedziałyśmy i pamiętamy, jak to się skończyło. Nastawiamy się na bardzo ciężki mecz. Liczę, że będzie tak samo dużo kibiców i to nas poniesie - zakończyła przyjmująca.
Mecz Polska - Niemcy o awans do najlepszej czwórki turnieju odbędzie się w Łodzi w środę 4 września o 20:30.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)