W styczniu ogłoszono, że kolejne mistrzostwa świata kobiet zostaną rozegrane w Holandii oraz w Polsce. Podział na dwa kraje nie jest niczym zaskakującym, głównie chodzi właśnie o podział kosztów. Jednak w ostatnim czasie w naszym kraju odbywa się bardzo dużo siatkarskich imprez. Światowe federacje powierzają je nam, bo wiadomo, że organizacja będzie stać na najwyższym poziomie.
Okazuje się jednak, że MŚ 2022 stoją pod znakiem zapytania. Polski Związek Piłki Siatkowej liczy na wsparcie ze strony rządu. Mundial siatkarski sprzed pięciu lat finansowany był w dużej mierze przez KGHM, natomiast samo Ministerstwo Sportu może dofinansować imprezę dopiero w roku, w którym by się odbywała.
Czytaj też:
-> Kwalifikacje do IO Tokio 2020. Reprezentacja Polski zagra w Luksemburgu?
-> Mistrzostwa Europy siatkarek. Próba organizatorów bez polskiej flagi
- Wystarczy, żebyśmy dostali zielone światło od którejś ze spółek Skarbu Państwa - powiedział Jacek Kasprzyk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO Mistrzostwa Europy siatkarek. Turczynki na drodze Polek. "Dziewczyny są żądne medalu"
Nie tylko pieniądze są problemem, ale także dogadanie się z Holendrami. Ci chcieliby rozegrać całą fazę grupową u siebie, dzieląc... stadion piłkarski na cztery części. Ten pomysł nie podoba się oczywiście władzom polskiej federacji.
Jacek Kasprzyk zapowiedział, że chciałby, żeby w Polsce rozgrywane były mecze dwóch grup, a do tego na przykład półfinał czy mecz o brąz. Mistrzostwa świata kobiet miałyby się odbywać oczywiście w Łodzi, a także w Gdańsku, Katowicach, Wrocławiu czy Krakowie.
W tym roku w Polsce rozegrano w łódzkiej Atlas Arenie mistrzostwa Europy. W ciągu 13 dni odbyły się mecze grupy B, a następnie dwa spotkania kolejnej fazy oraz dwa ćwierćfinały. Potem wszystko przeniosło się do Ankary.
Istotna jest znów rosnąca popularność kobiecej siatkówki. Podczas meczów reprezentacji Polski kilkakrotnie zanotowano komplet publiczności. To dobry prognostyk przed imprezą, która miałaby się odbyć za trzy lata.