Mistrzostwa Europy siatkarek. Serbia może obronić złoto. "Cały czas ewoluujemy"

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Brankica Mihajlović
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Brankica Mihajlović

Już są mistrzyniami świata i Europy, a w niedzielę mogą dołożyć kolejne złoto europejskiego czempionatu. Reprezentacja Serbii w finale ME siatkarek zagra z Turcją. - Patrzymy na siebie - zapowiadają Bianka Busa i Brankica Mihajlović.

Ekipa trenera Zorana Terzicia pokonała w półfinale Włoszki w czterech setach. Inna sprawa, że rywalki bardzo im w tym spotkaniu pomagały swoimi błędami. Nawet Paola Egonu, która zdobyła 26 punktów, ale też 16 oddała Serbkom w prezencie po własnych błędach.

- Nie była sobą, faktycznie spodziewałyśmy się czegoś innego. Ale nie mamy wpływu na to, jak zagra i ile błędów popełnia. Nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Skoro już dotarłyśmy do półfinału, chcemy wygrać te zawody. Zwłaszcza, że szlachectwo zobowiązuje. Jesteśmy przecież mistrzyniami świata i Europy. Mamy za rok igrzyska olimpijskie, więc im więcej czasu spędzimy ze sobą, tym lepiej - uważa Brankica Mihajlović, przyjmująca zespołu.

Grająca z nią po przekątnej Bianka Busa była z kolei najbardziej obciążoną zawodniczką w przyjęciu. Celowano w nią blisko trzydzieści razy.

ZOBACZ WIDEO: Paweł Zatorski narzeka na kalendarz rozgrywek. "Co roku działacze nam to fundują. Balansujemy na krawędzi ryzyka"

- Jestem główną przyjmującą w zespole, a wiele rzeczy od przyjęcia zależy. Jestem już przyzwyczajona do tego, to nie jest dla mnie problem. Nasz system gry też jest raczej znany. Po prostu gramy swoje. Tu nie ma wielkiej filozofii. Najważniejsze, że w końcówkach setów wytrzymujemy ciśnienie i wygrywamy - skomentowała sama zainteresowana.

Czytaj też: Giovanni Guidetti: Wciąż nie jesteśmy topowym zespołem

Można zaobserwować, że z każdym kolejnym meczem Serbki są coraz silniejsze. W porównaniu choćby z kwalifikacjami olimpijskimi we Wrocławiu prezentują się dużo lepiej.

- We Wrocławiu nie grałyśmy na najwyższym poziomie, ale to wystarczyło, by awansować. I z tego przede wszystkim się cieszymy. A teraz jesteśmy po prostu w formie i to dobrze dla nas. A że bronimy złota... w sumie jesteśmy przyzwyczajone do wygrywania - śmieje się Busa - Lubimy to co robimy. Po prostu nie możemy się doczekać finału.

- Bianka jest bardzo pewna siebie. Ja nie lubię mówić dużo przed meczem. Uważam, że po prostu powinniśmy robić swoją robotę na boisku. To jest najlepsze świadectwo - studzi zapały Mihajlović - Jeśli będziemy gramy dobrze, wynik przychodzi. Ale myślę, że faktycznie ewoluowałyśmy. Było więcej czasu, by ze sobą potrenować i to dobrze dla nas. Nawet nasz poziom idzie w górę w trakcie tego turnieju i to widać. Teraz zostaje nam walka o obronę złota. Dużo zależy od nas samych - podkreśliła.

Zobacz także: Magdalena Stysiak: Dalej gramy o nasze marzenia

Rywalkami Serbek w finale będą Turczynki, które już raz zostały przegrały z ekipą Zorana Terzicia. W fazie grupowej mistrzynie świata były lepsze w czterech setach.

- Będzie trudno by zagrać tak samo dwa razy, ale przy tych trybunach może być ciekawie. Na pewno na naszą korzyść przemawia fakt, że gramy tu od początku turnieju i już raz starłyśmy się z tą publicznością, więc chyba nic nas nie zaskoczy - twierdzi Busa.

Mecz o złoto mistrzostw Europy rozpocznie się o 18:30.

Komentarze (0)