Mistrzostwa Europy siatkarzy. Holandia - Polska: pokaz siły! Biało-Czerwoni zmietli rywali z parkietu

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: radość reprezentacji Polski
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: radość reprezentacji Polski

Takich mistrzów świata chcemy oglądać! W swoim drugim meczu na mistrzostwach Europy, w hali wypełnionej polskimi kibicami, Biało-Czerwoni rozbili Holendrów w pył. Rywale w żadnym z trzech krótkich setów nie zdobyli nawet 20 punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jaki mecz jest dla Belga jak finał? Mecz z Holandią! - mówił przed niedzielnym starciem z gospodarzami mistrzostw Europy Vital Heynen. Dla niego starcie z najbliższymi sąsiadami, i to dosłownie, bo nasz selekcjoner mieszka dokładnie na belgijsko-holenderskiej granicy, miało szczególne znaczenie.

Tak samo jak dla kilku tysięcy polskich kibiców, którzy na co dzień mieszkają i pracują w krajach Beneluksu. Biało-Czerwoni fani zjechali się na mecz ze wszystkich jego zakątków, żeby w Ahoy Arenie w Rotterdamie jak najdobitniej wyrazić swoją tożsamość. A siatkówka przynajmniej od kilkunastu lat jest ważnym elementem polskiej tożsamości.

Miażdżąca przewaga Polaków na trybunach sprawiała, że mecz stał się czymś zdecydowanie ważniejszym, niż zwykłe spotkanie pierwszej rundy mistrzostw Europy. W biało-czerwonym entourage'u, przy prawdopodobnie najliczniejszej polskiej publiczności w historii występów naszych siatkarzy na wyjeździe, mistrzom świata po prostu nie wypadało przegrać.

ZOBACZ WIDEO Mistrzostwa Europy siatkarek. Włochy - Polska. Jacek Nawrocki: Brakuje nam jeszcze, by wygrywać takie mecze

Jednak Holendrów, nawet pozbawionych atutu gry przed własną publicznością, bez wątpienia nie można było traktować jako łatwego do ogrania przeciwnika. Co prawda półtora miesiąca temu w Opolu drużyna Heynena dwukrotnie bardzo łatwo ich pokonała, ale od tego czasu siatkarze Roberto Piazzy zrobili spore postępy. Swoje dwa pierwsze mecze, z Czarnogórą i Ukrainą, wygrali bez straty seta. W tych potyczkach straszył przede wszystkim Nimir Abdel-Aziz, który zaserwował w nich aż 12 asów serwisowych.

Na mistrzów świata holenderska ekipa miała rzucić się z nożami w zębach, o co apelował do niej słynny przed laty siatkarz Bas van de Goor, złoty medalista olimpijski z 1996 roku. - Kiedy jesteś najlepszy wszyscy wychodzą na boisko tak, jakby chcieli cię zabić. Jeśli Polacy zagrają nie na 100 procent swoich możliwości, a na 95, mogą mieć problemy - zapowiadał.

Tyle tylko, że Holendrzy swoje noże zostawili w szatni. Jeśli w ogóle mają je na tych mistrzostwach ze sobą, bo w niedzielę w Rotterdamie wcale nie wyglądali lepiej, niż kilka tygodni temu w Opolu. Ich prymitywna, jednowymiarowa i pełna prostych błędów siatkówka nie stanowiła zagrożenia dla dobrze grających mistrzów świata.

Biało-Czerwoni zaczęli mecz w swoim teoretycznie najsilniejszym składzie, z Michałem Kubiakiem i Wilfredo Leonem na przyjęciu i Maciejem Muzajem na ataku. Nasz rozgrywający Fabian Drzyzga pierwszego seta zaczął od gry środkiem, żeby szybko "związać" w ten sposób blokujących rywali i ułatwić grę swoim skrzydłowym. Piotr Nowakowski i Mateusz Bieniek atakowali skutecznie, do tego polski zespół dołożył kilka punktowych bloków, Leon zagrał asa i szybko udało się zbudować sporą przewagę (9:5).

Czytaj także:
ME siatkarzy: Holandia - Polska hitem dnia, Serbowie i Francuzi wracają do gry

Choć w kolejnych minutach nasz zespół popełniał dużo błędów w zagrywce, bez większych problemów trzymał rywali na dystans, bo ci też serwisy często posyłali w siatkę lub w aut, a w ataku czy bloku mieli mniej do zaoferowania. Krótkimi chwilami "straszył" tylko wspomniany Abdel-Aziz, ale gdy Leon potężnym atakiem w dziewiąty metr ściągnął go z zagrywki i doprowadził do wyniku 22:18, walka o zwycięstwo w secie się skończyła. W kolejne akcji nasz największy bombardier wbił piłkę w trzeci metr, potem Muzaj zdobył punkt serwisem, a w ostatniej akcji tej partii ten Horst zaatakował w trybuny i polski zespół wygrał wysoko, 25:19.

W drugiej odsłonie Holendrzy bardziej się postawili, ale wciąż mieli za mało atutów, żeby przeciwstawić się dobrze dysponowanym Polakom. Duże błędy w zagrywce i przyjęciu pogrążały gospodarzy, walczyć próbował tylko Abdel-Aziz, ale w końcu i jego udało się zatrzymać. Blok na holenderskim liderze dał Biało-Czerwonym dwa punkty przewagi, potem Drzyzga "ustrzelił" serwisem Maartena Van Garderena i prowadziliśmy różnicą trzech "oczek" (17:14).

QUIZ: Polskie i światowe legendy sportu. Rozpoznaj je na zdjęciach

Kolejne akcje to nieudane ataki "Pana Asa", jak swojego atakującego nazywają gospodarze, i znacznie lepsze odpowiedzi Muzaja. Gdy w końcówce zabawił się Drzyzga, sposobem dolnym wystawiając krótką do Bieńka, mistrzowie świata prowadzili już 21:16. Ostatnie akcje seta, którego asem serwisowym zakończył rezerwowy Marcin Komenda, były już formalnością.

W trzeciej partii Polacy mieli jedyny trudny moment w całym spotkaniu. Na chwilę się rozluźnili, rywalom kilka razy udało się ich zablokować, kilka innych ataków podbić w obronie. W efekcie Holendrzy prowadzili 9:6, ale nie cieszyli się z niego długo.

Świetnymi serwisami bałagan "posprzątał" Bieniek. Dzięki niemu doścignęliśmy gospodarzy na 12:12, a zaraz potem już wygrywaliśmy, bo Leon postawił wręcz "stempel" na Abdel-Azizie - po jego pojedynczym bloku na holenderskim atakującym piłka z impetem uderzyła w pierwszy metr boiska.

Od tego momentu Holendrzy sprawiali wrażenie, jakby nie mieli już ochoty do gry. Polski zespół zdobywał kolejne punkty bawiąc się siatkówką. Kubiak, Leon i Nowakowski wbijali w parkiet kolejne "gwoździe", a rozgrywający przeciwnej drużyny Wessel Keemink biegał za piłką po całym boisku.

Meczbola dał Biało-Czerwonym Bieniek ładnym atakiem ze środka. Udało się wykorzystać już pierwszego - blok na lewym skrzydle na Van Garderenie zakończył seta wynikiem 25:19, a cały mecz wygraliśmy 3:0!

Po nieprzekonującej wygranej z Estonią Polacy pokazali siatkówkę, od której dłonie same składają się do oklasków i wjechali na autostradę do pierwszego miejsca w grupie D. Vital Heynen tuż po spotkaniu zaznaczył jednak, że w jego zespole są jeszcze spore rezerwy. - To był nasz dobry mecz, ale możemy grać jeszcze lepiej - powiedział.

Kolejnymi przeciwnikami mistrzów świata będą Czesi, który na razie wypadają na ME blado. Początek spotkania w poniedziałek o godzinie 20. Potem nasza kadra przenosi się na dwa mecze do Amsterdamu - tam zmierzy się z Czarnogórą i Ukrainą.

ME siatkarzy, grupa D, Rotterdam:

Holandia - Polska 0:3 (19:25, 18:25, 19:25)

Holandia: Maarten van Garderen, This ten Horst, Fabian Plak, Nimir Abdel-Aziz, Gijs van Sokema, Michael Parkinson, Joost Dronkers (libero) oraz Wessel Keemink, Gijs Jorna, Sjoerd Hoogendoorn, Robert Andringa (libero).

Polska: Fabian Drzyzga, Maciej Muzaj, Wilfredo Leon, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Piotr Nowakowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Wojtaszek (libero), Marcin Komenda, Dawid Konarski.

Źródło artykułu: