LSK. Grupa Azoty Chemik Police liderem absolutnym. Iga Wasilewska: Wykonałyśmy plan

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Iga Wasilewska
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Iga Wasilewska

Nie ma mocnych na Grupę Azoty Chemika Police. Gospodynie w trzynastym występie w LSK wygrały kolejny mecz w trzech partiach. - Czekamy na rewanże - zapowiedziała już środkowa zespołu, Iga Wasilewska.

Lider nie ustępuje miejsca na najwyższym stopniu podium. Grupa Azoty Chemik tylko na chwilę straciła prowadzenie w rozgrywkach na rzecz Developresu. - Nawet nie wiedziałam, że był taki moment, w którym na chwilę straciłyśmy fotel lidera. Myślę, że każdy mecz rządzi się swoimi prawami. Najważniejsze jest, by utrzymać koncentrację, co wcale nie jest takie łatwe grając w rytmie co trzy dni - podkreśliła Iga Wasilewska.

- Bardzo się cieszymy. Tym meczem zdaje się, że zakończyłyśmy pierwszą rundę. Czekamy na rewanże. Wszystko może się jeszcze zdarzyć. Myślę, że ten okres przed świętami, listopadowo-grudniowy, był dla nas bardzo, bardzo korzystny. Został nam jeszcze jeden wyjazd. Plan uważamy za wykonany - krótko podsumowała tę część sezonu środkowa atakująca policzanek.

We wcześniejszym wywiadzie Martyna Łukasik mówiła, że Chemik wolno się rozkręca (więcej o tym tutaj). Spotkanie z kaliszankami trochę tę teorię potwierdziło (głównie w drugiej partii). - Można to zauważyć ze scenariuszy ostatnich meczów, że ten pierwszy set całkiem nieźle nam wychodzi. W drugim gdzieś tracimy tę koncentrację. Niemniej, cieszy nas ta dyspozycja. Utrzymałyśmy swój poziom, co nie jest łatwe przy tylu spotkaniach - zauważyła 25-letnia siatkarka.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: 33 lata, a ciało nastoletniej modelki. Pochodzi z Polski

Przyznała przy tym, że fakt, że jej zespół nie broni żadnego medalu nie ma związku przyczynowo-skutkowego z wydarzeniami w sezonie 2019/2020. - Myślę, że na pewno jest głód tego medalu i zdobycia mistrzostwa. Ale nawet gdyby był sukces w tamtym sezonie, to ten zespół jest tak odmienny od poprzedniego, że nie byłoby presji na wynik. Mamy świadomość, że chcemy grać o najwyższe cele. W praniu wychodzi zaś tak, że po prostu skupiamy się na kolejnym rywalu.

Obecna tabela pokazuje, że to rzeszowianki mogą być najgroźniejszym rywalem policzanek w walce o złoto. Wasilewska jest jednak odmiennego zdania. Stwierdziła, że nawet wpadka za wpadką (już 6 porażek) mistrzyń Polski, ŁKS-u, o niczym jeszcze nie świadczy. - Nie, broń Boże. Wszystkie zespoły mają duży potencjał. Przy tylu spotkaniach forma w trakcje sezonu faluje. Myślę, że ten, kto jest najbardziej stabilny, ten ma lidera. Tak naprawdę faza play-off rozgrywa się na nowo - oceniła.

Na koniec dodała, że walka Chemika w Pucharze CEV wcale nie jest mniej ważna od zmagań ligowych. - Uważam go za bardzo ważny. Nie ma jednak co rozpatrywać tego w tych kategoriach. Po ostatnim meczu z Galatasaray, który wygrałyśmy (3:1, więcej o rywalizacji z Turczynkami tutaj), apetyty wzrosły. To był taki sprawdzian, czy w ogóle jest dla nas miejsce w CEV. Udowodniłyśmy, że jest. Jedziemy do Stambułu po zwycięstwo - skwitowała Wasilewska.

Komentarze (0)