PlusLiga. Grupa Azoty ZAKSA - Indykpol AZS. Szczera samokrytyka olsztynian. "W naszej grze było dużo niedokładności"

Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn
Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn

To nie był koncertowy występ Indykpolu AZS-u Olsztyn. Drużyna ze stolicy Warmii i Mazur przegrała na wyjeździe z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3. - W naszej grze było dużo niedokładności - przyznał Tomasz Kowalski.

Losy sobotniego spotkania mogłyby potoczyć się inaczej, gdyby olsztynianie utrzymali dobrą grę w końcówce pierwszego seta. - Mecz rozpoczął się po naszej myśli, graliśmy punkt za punkt do wyniku 19:19. Gdy jednak przyszła końcówka seta, to ZAKSA zaczęła grać swoją siatkówkę. Rywale tak naprawdę ustawili nas zagrywką. Mieliśmy niewiele szans, bo Aleksander Śliwka kilka razy zaskoczył nas w polu serwisowym i pojawił się kłopot z przyjęciem - skomentował Tomasz Kowalski na antenie Radia UWM FM.

Akademicy z Olsztyna później spisywali się zdecydowanie gorzej, tylko przez moment potrafili powalczyć z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (1:3). - Nie powinno to nam aż tak podciąć skrzydeł. Kolejne sety niestety nie wyglądały najlepiej. Zazwyczaj gramy zupełnie inaczej. W naszej grze było dużo niedokładności i niepewności, szczególnie na zagrywce. Popełniliśmy sporo błędów przy prostych serwisach. Uważam, że nie powinno to nam się przydarzyć. Dlatego nie potrafiliśmy nawiązać walki z przeciwnikami - dodał.

Zobacz takżePlusLiga. Grupa Azoty ZAKSA - Indykpol AZS. Goście zagrali poniżej oczekiwań. "Mamy sporo wniosków do wyciągnięcia"

Siatkarze Paolo Montagnaniego wygrali tylko trzecią partię. - ZAKSA zobaczyła, że dokonaliśmy kilku zmian i być może uwierzyła, że rozstrzygnie ten mecz w trzech setach. Wydaje mi się, że rywale wtedy popsuli dużo zagrywek, więc na pewno skorzystaliśmy na ich błędach. Nasza gra w tym momencie była przyzwoita i to wystarczyło. Wygraliśmy tylko jednego seta i tego nam najbardziej szkoda - stwierdził 28-latek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił

Kontuzja Jana Hadravy uniemożliwiła skuteczną pogoń. - Nie chcę wszystkiego obwiniać urazem Janka. Mamy zmienników, więc musimy pokazywać, że jesteśmy w stanie wejść z ławki i zaprezentować grę na dobrym poziomie. Każdy powinien solidnie zastępować zawodników z podstawowej szóstki. Hadrava jest dla nas ważny, ale musimy sobie radzić również bez niego. Kompletnie to nam nie wyszło - przyznał Kowalski.

Zobacz takżeKilka nowych twarzy. Oto najlepsza szóstka 10. kolejki PlusLigi według portalu WP SportoweFakty

Rozgrywający olsztynian otrzymał sporo minut na boisku. - Jak się czułem? Widać to po wyniku. Wygraliśmy seta, ale brakowało pewności i dokładności w moich zagraniach. Nie jestem zadowolony ze swojego występu. Mam nadzieję, że taki mecz już mi się nie powtórzy - podsumował.

Komentarze (1)
avatar
Nyctereutes
17.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Złożona samokrytyka przez jeszcze nie upierzonego siatkarza to śmiech. A co na taki mierny występ mają do powiedzenia tuzy jak Hadrawa Andringa, Żurek czy trener Montagniani. Podobny przebieg Czytaj całość