Pojedynek pierwotnie miał odbyć się w listopadzie. Organizatorzy musieli jednak przełożyć mecz na grudniowy termin, ponieważ wtedy hala widowiskowo-sportowa "Suwałki Arena" nie była jeszcze gotowa do otwarcia. Beniaminek w ciągu ostatnich tygodni rozegrał już kilka domowych spotkań z różnym skutkiem.
Oba zespoły przystępowały do tego starcia w pełni zmobilizowane i głodne kolejnych zdobyczy punktowych. W roli nieznacznego faworyta stawiano gdańszczan, którzy zbierają dużo pochwał za swoją grę. Siatkarze Michała Winiarskiego chcieli wrócić na zwycięską ścieżkę po dwóch porażkach z rzędu. Niewielu jednak spodziewało się pozytywnych rezultatów w spotkaniach z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (1:3) i VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa (0:3).
Nikt w Trójmieście nie zamierzał płakać nad rozlanym mlekiem. Przed świętami Bożego Narodzenia można zdobyć jeszcze kilka punktów i zawodnicy znad morza skupili się na ciężkiej pracy, ale porażkę w stolicy zdążył skomentować Paweł Halaba. - Na pewno liczyłem na jakieś punkty. Jestem zły na naszą postawę, bo mieliśmy szanse w dwóch setach. Niestety nie dowieźliśmy naszej przewagi do końca, ale to nie był ten Trefl z poprzednich meczów. Popełniliśmy zdecydowanie więcej błędów niż zawsze. Liczę, że to będzie cenna lekcja dla nas i z Suwałk wywieziemy trzy punkty - mówił w sobotę 24-letni przyjmujący.
ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon świetnie czuje się w reprezentacji Polski. "To wszystko posłuży za rok"
Zobacz także: Kilka nowych twarzy. Oto najlepsza szóstka 10. kolejki PlusLigi według portalu WP SportoweFakty
W Gdańsku myślą o fazie play-off, a w Suwałkach przede wszystkim o utrzymaniu. Podopieczni Andrzeja Kowala są na dobrej drodze, aby wykonać ten cel. MKS Ślepsk Malow w miarę regularnie punktuje i nie powinien mieć kłopotu z zapewnieniem sobie ligowego bytu. Suwalczanie mają udane wejście do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Mecz od mocnego uderzenia rozpoczęli miejscowi. Dwie potężne zagrywki Nicolasa Szerszenia zaskoczyły przyjezdnych i to gospodarze objęli prowadzenie. Trefl jednak szybko zdołał ustabilizować przyjęcie i był bardzo skuteczny w ataku. Gra Bartosza Filipiaka mogła się szczególnie podobać. Atakujący kończył piłki bez najmniejszych problemów i zdobywał ważne "oczka" (8:6). Marcin Janusz pozazdrościł przyjmującemu z Suwałk świetnej postawy na zagrywce i popisał się dwoma asami serwisowymi (12:8). Drużyna Andrzeja Kowala robiła wszystko, aby zmniejszyć stratę. Kolegów do walki poderwał Bartłomiej Bołądź, który dołożył kolejne dwie punktowe zagrywki (17:15 dla gdańszczan). Oba zespoły czasami miały kłopoty z dobrym przyjęciem, asów serwisowych było naprawdę mnóstwo.
Siatkarze z Trójmiasta imponowali kulturą gry i spokojnie dowieźli zwycięstwo w pierwszym secie. Partię zakończył Pablo Crer. Argentyński środkowy pewnie zaatakował i ustalił rezultat na 25:18. Filipiak był nie do zatrzymania - autor 10 "oczek" w premierowej odsłonie (skuteczność w ataku 100 procent). Dzielnie dotrzymywał mu kroku Bołądź, który uzbierał 7 punktów. Szkoleniowcy nie mieli prawa narzekać na postawę atakujących.
Niesamowita passa Filipiaka znalazła swój koniec, gdy 25-letni zawodnik nadział się na blok suwalczan (4:3 dla MKS-u). Początek drugiego seta był bardzo wyrównany. Ruben Schott wykorzystał dwie piłki na lewym skrzydle i na tablicy wyników mieliśmy remis 7:7. Skuteczna kiwka Kevina Klinkenberga wyprowadziła gospodarzy na prowadzenie (11:9). MKS Ślepsk Malow wciąż grał na wysokim poziomie, ale Trefl postawił szczelny blok i ponownie był remis (15:15). Gdy Bołądź trafił w antenkę, gdańszczanie mieli dwa punkty przewagi (18:16). Emocjonująca końcówka należała do gości. Gdańszczanie zwyciężyli 25:22. To oznaczało, że w meczu jest już 2:0.
Zobacz także: PlusLiga. W Gdańsku nie rozpamiętują porażek. "To są sytuacje, w których kształtuje się charakter drużyny"
Miejscowi nie poddali się bez walki. Szybko wypracowali sobie zaliczkę na początku trzeciego seta (4:1). Szczęście uśmiechnęło się do Trefla, gdy punkt z pola serwisowego zdobył Paweł Halaba. Zawodnik z Trójmiasta nie wykonał doskonałej zagrywki, tylko piłka otarła się o siatkę i zmyliła siatkarzy z Suwałk (5:4 dla MKS-u). Długo oba zespoły grały punkt za punkt, ale w końcu lepszą serię złapali gospodarze - cztery zdobyte "oczka" z rzędu zapewniły im prowadzenie 13:9. Taki wynik napawał optymizmem przed dalszą częścią seta. Beniaminek poczuł krew i rozbił przeciwnika 25:16. MKS Ślepsk Malow złapał kontakt, kibice tego zespołu zaczęli wierzyć w udane zakończenie tego pojedynku. Różnicę zrobił Łukasz Rudzewicz. Środkowy kilka razy postawił skuteczny blok i poderwał drużynę do ambitnej postawy.
Suwalczanie chcieli doprowadzić do tie-breaka. Rozpoczęcie czwartej odsłony wskazywał, że taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny (7:3). Gra przyjezdnych w pewnym momencie się załamała, lecz podopieczni Michała Winiarskiego zdołali jednak odzyskać właściwy rytm (9:9). Reakcja gospodarzy była natychmiastowa, wrócili do pewnych ataków i zbudowali sobie czteropunktową zaliczkę (19:15). Trefl nie potrafił odwrócić losów seta i dlatego w Suwałkach oglądaliśmy tie-break.
Decydujący set był bardzo wyrównany. Więcej zimnej krwi w końcówce zachowali jednak suwalczanie, którzy ostatecznie zwyciężyli 3:2! W Trójmieście mają czego żałować. Strata dwóch punktów na terenie beniaminka może odbić się czkawką na koniec rundy zasadniczej. MKS Ślepsk natomiast wywalczył kolejne "oczka" do tabeli PlusLigi.
PlusLiga, 4. kolejka (mecz zaległy):
MKS Ślepsk Malow Suwałki - Trefl Gdańsk 3:2 (18:25, 22:25, 25:16, 25:21, 16:14)
MKS Ślepsk Malow Suwałki: Takvam, Rudzewicz, Gonciarz, Szerszeń, Klinkenberg, Bołądź, Filipowicz (libero) oraz Szwaradzki, Stańczak (libero), Skrzypkowski.
Trefl Gdańsk: Crer, Grzyb, Janusz, Schott, Halaba, Filipiak, Olenderek (libero) oraz Majcherski (libero), Mordyl, Jakubiszak, Janikowski, Sasak.
MVP: Nicolas Szerszeń (MKS Ślepsk Malow Suwałki).