Liczy się tylko pierwsze miejsce
Już pierwsza potyczka grupy A, która rozpocznie grupowe zmagania piątego tygodnia, wydaje się być szlagierem. Do walki staną bowiem dwie najsilniejsze na chwilę obecną reprezentacje, które powinny stoczyć między sobą bój o pierwszą lokatę, gwarantującą bezpośredni awans na Final Six do stolicy Serbii - Stany Zjednoczone oraz Włochy.
Pierwszy weekend, w którym zmierzyły się obie ekipy, zdecydowanie lepiej wspominać mogą Amerykanie. Wówczas wygrali oni obie potyczki z zawodnikami z Italii przed ich własną publicznością. Mecze te zakończyły się wynikiem 3:1 dla gości, którzy nie mieli większych problemów z pokonaniem swoich przeciwników. Ponad pięć tysięcy włoskich sympatyków volley'a musiało wtedy przełknąć gorycz porażki. Stawia to podopiecznych Alana Knipe w uprzywilejowanej sytuacji, która z pewnością zapewni im na własnym boisku komfort psychiczny. Może to być bardzo ważne, gdyż w ostatnim tygodniu zdarzyła im się wpadka, która nie miała prawa zaistnieć. Trzeba przypomnieć, iż w pierwszym starciu pomiędzy reprezentantami Chin i Stanów Zjednoczonych triumfowali Azjaci (3:2). Co prawda później wszystko wróciło do normy i Amerykanie pokonali Chińczyków 3:1, lecz pewna rysa na ich siatkarskim "wizerunku" niewątpliwie pozostała.
W zupełnie innych humorach do USA przyjadą Włosi, którzy zwyciężyli w czterech spotkaniach z rzędu, dając Holendrom, którzy jeszcze stosunkowo niedawno przewodzili grupie A, porządną lekcję siatkówki. Konfrontacje pomiędzy siatkarzami Andrei Anastasiego a "Pomarańczowymi" aż trzy razy kończyły się wynikiem 3:0 dla zawodników Italii. Zwycięstwa te nie tylko dały im niezbędne w grupowej tabeli oczka, ale przede wszystkim też podbudowały ich mentalnie, dając niesamowicie istotną pewność w grze. Wprawdzie wydawało się, że zawodników Petera Blangè stać na więcej, lecz nie umniejsza to zasług takich siatkarzy jak choćby Cristian Savani i Andrea Sala, którzy znajdują się obecnie na wysokich lokatach w rankingach na kolejno najlepszego atakującego i blokującego.
- Myślę, że odkąd ostatni raz stanęliśmy do walki z Włochami, ich gra znacznie się polepszyła - zauważył przed spotkaniami USA - Włochy selekcjoner gospodarzy Alan Knipe. - Będziemy więc musieli pokazać swoją najlepszą siatkówkę - podkreślił. Słowa te nie są bynajmniej tylko i wyłącznie kurtuazją czy przedmeczową grą. Aby wygrać, każda z drużyn będzie zmuszona pokazać to, co po prostu potrafi. Liczymy więc na emocjonujące pojedynki.
Walka o pozostanie w grze
W drugiej parze oglądać będziemy Chińczyków oraz Holendrów. Pojedynki pomiędzy obiema drużynami będą miały szczególne znaczenie dla ekipy "Pomarańczowych", których dalszy los w rozgrywkach Ligi Światowej nie jest już do końca od nich zależny. Cztery porażki w meczach z Włochami spowodowały, że ich sen o turnieju finałowym w Belgradzie przestał być na tyle realny, by mogli oni myśleć o zajęciu pierwszej lokaty w grupie A. Na chwilę obecną Holendrzy tracą aż siedem punktów do prowadzących Amerykanów. Ich dorobek punktowy nie uległ zmianie od trzech spotkań. Stawia ich to w bardzo trudnej sytuacji. Aby ich marzenia o bezpośrednim zakwalifikowaniu się na Final Six mogły znaleźć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, muszą dwa razy pokonać Azjatów, najlepiej w każdej konfrontacji za trzy oczka.
Chińczycy z kolei nie mają już żadnych szans na zajęcie w grupie A takiej lokaty, która dawałaby im pewne nadzieje na turniej finałowy w Serbii. Jak na razie dwa razy schodzili z parkietu zwycięscy, zaś sześciokrotnie musieli uznać wyższość swoich rywali. Ich dorobek punktowy wynosi natomiast pięć oczek. Jednak jak mówią sami Azjaci, dla nich Liga Światowa jest jedynie okazją do zebrania niezbędnego doświadczenia i nauczenia się wielu nowych rzeczy. Nie przystąpili do rozgrywek z myślą o wygraniu grupy. Dla nich prawdziwymi zwycięstwami są poszczególne wiktorie, a nawet niektóre sety, w których prezentują się powyżej własnych możliwości na tle silnych przeciwników. - Będziemy się starać dawać z siebie wszystko w każdej potyczce Ligi Światowej i brać naukę zarówno z wygranych, jak i porażek - powiedział kiedyś Shen Q., kapitan reprezentacji Chin. Właśnie te słowa przekazują nam istotę roli Azjatów w rozgrywkach World League.
Treningowa filozofia Chińczyków nie zmienia jednak faktu, iż w nadchodzących konfrontacjach oba teamy zechcą ugrać jak najwięcej. Podopieczni Zhou Jianana wyjdą na parkiet z myślą o jak najlepszym zaprezentowaniu się przed własnymi kibicami, zaś Holendrzy o dogonieniu rywali w tabeli grupy A oraz powrocie do swojej normalnej gry na wysokim poziomie.
Terminarz spotkań V weekendu grupy A:
10 lipca (piątek)
USA - Włochy, godz. 19:00
11 lipca (sobota)
Chiny - Holandia, godz. 19:15
USA - Włochy, godz. 19:00
12 lipca (niedziela)
Chiny - Holandia, godz. 19:15
*godziny czasu lokalnego