Joanna Wołosz była jedną z trzynastu reprezentantek Polski, które podpisały się pod listem do PZPS, domagając się odejścia z kadry Jacka Nawrockiego. Zawodniczka Imoco Volley Conegliano miała pretensje m.in. o to, że selekcjoner manipuluje kadrowiczkami, co wprowadza niezdrową atmosferę (WIĘCEJ TUTAJ).
W listopadzie rozgrywająca Biało-Czerwonych spotkała się jednak z Nawrockim i prawdopodobnie udało się zakopać topór wojenny. Wołosz stawi się więc na zgrupowanie reprezentacji przed wyjazdem na kwalifikacje olimpijskie do Apeldoorn (w dniach 5-12 stycznia).
- Spotkaliśmy się (z Nawrockim - przyp. red.) przed finałem Superpucharu Włoch w Mediolanie i rozmawialiśmy przez dwie godziny. To, co tam padło, zostaje między mną, trenerem i mediatorem, który również był obecny przy rozmowie. (...) Można na chwilę schować dumę do kieszeni i spróbować powalczyć o realizację swoich celów. Dla każdego sportowca igrzyska to coś wielkiego - przyznała Wołosz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ: Bunt w kadrze siatkarek. Tak wygląda pismo, które zawodniczki wysłały do prezesa PZPS >>
29-letnia siatkarka nie chciała zdradzić, czy między nią i Nawrockim doszło do ostatecznego porozumienia. - Nie chcę wdawać się w szczegóły. Szkoda mi tylko dziewczyn, które nie zostały powołane – Pauliny Maj-Erwardt czy Martyny Grajber. To może być odbierane dwojako. Tyle tylko powiem - podsumowała.
W kwalifikacjach w Apeldoorn rywalkami Polek w walce o jedno miejsce w turnieju olimpijskim w Tokio będą zespoły: Holandii, Azerbejdżanu, Belgii, Bułgarii, Chorwacji, Niemiec i Turcji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)