Niepewność wokół MŚ siatkarek, które mają się odbyć w Polsce. "Gdybyśmy je stracili, byłby wstyd"

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski

Działacze Polskiego Związku Piłki Siatkowej bezradnie rozkładają ręce: bez państwowej kasy nie będzie mundialu. A gwarancji, jak nie było, tak nie ma. Przełomem ma być spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim. W styczniu 2020.

Kiedy FIVB, na początku 2019 roku, przyznała prawo do organizacji mistrzostw świata w siatkówce kobiet Holandii i Polsce (TUTAJ więcej szczegółów >>), zapanowała euforia. Kolejny - po tym zorganizowanym w 2014 roku - siatkarski mundial w naszym kraju, to dowód, że nasza pozycja na świecie jest bardzo wysoka. - FIVB wie, że jesteśmy liderami w organizacji dużych turniejów - cieszył się prezes PZPS, Jacek Kasprzyk.

Radość nie trwała długo. Ten sam Kasprzyk kilka miesięcy później żalił się "Gazecie Wyborczej", że nie ma wsparcia ze strony rządu. Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie kwapią się do wsparcia mistrzostw. A bez pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa nie ma mowy o organizacji MŚ. Prezes PZPS-u zadeklarował: - Jeśli nie zdobędziemy środków (...) to chcemy być uczciwi wobec FIVB i w miarę wcześnie poinformować o naszej rezygnacji. Nieprzekraczalnym dla nas terminem jest koniec 2019 roku.

Umowy nadal nie ma

Rok 2019 kończy się za kilka dni. Jak wygląda obecnie sytuacja? To ważne pytanie w obliczu styczniowego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich Tokio 2020. Przypomnijmy, że siatkarki (m.in. Polki) będą walczyły o prawo gry w IO w Holandii. Czyli kraju, z którym mamy współorganizować MŚ 2022. Zarówno Holendrzy, jak i szefowie światowej federacji z pewnością będą pytali, kiedy możemy podpisać umowę o organizację mundialu.

ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon świetnie czuje się w reprezentacji Polski. "To wszystko posłuży za rok"

Tak, tak. To nie jest pomyłka. Polska nadal nie podpisała umowy na organizację tego najważniejszego turnieju na świecie. Wedle naszych informacji do Apeldoorn wybierają się najważniejsi ludzie w całej układance: Kasprzyk, wiceprezes Ryszard Czarnecki oraz Mirosław Przedpełski, który jest łącznikiem między FIVB, a PZPS i negocjuje wiele spraw.

Czarnecki: - Tak, jadę do Holandii. Będę tam rozmawiał z naszymi partnerami przy organizacji MŚ 2020. Nic się nie dzieje, wszystko jest na dobrych torach. Nie ma powodu do paniki.

Słowa Czarneckiego potwierdza rzecznik prasowy PZPS, Janusz Uznański. - W styczniu 2019 (...) rozpoczęły się rozmowy dotyczące współorganizacji mistrzostw. Kolejne tury spotkań mają charakter zarówno bilateralny, jak i trójstronny. Prowadzone są w gronie: FIVB, federacja holenderska i federacja polska (...) Kolejna tura rozmów odbędzie się w trakcie styczniowych kwalifikacji olimpijskich w Apeldoorn.

FIVB patrzy z niepokojem

Przedpełski widzi to nieco ciemniejszych barwach. - Goni nas czas - mówi. - Musimy jak najszybciej podpisać umowę, wpłacić odpowiednią kwotę do FIVB, ustalić szczegóły finansowo-organizacyjne.

A na razie jesteśmy w ciemnym lesie. Ostatnie spotkanie na linii PZPS - politycy PiS-u odbyło się... - Dokładnie nie pamiętam - informuje nas Czarnecki. - Spotkałem się z jednym z członków zarządu FIVB i szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Michałem Dworczykiem. Tam potwierdziliśmy sobie, że damy radę zorganizować mistrzostwa.

Wedle naszych informacji, do spotkania doszło wczesną wiosną 2019. Od tego czasu niewiele się wydarzyło. Działacze FIVB są zaniepokojeni. Głównie sierpniową wypowiedzią prezesa Kasprzyka, który napomknął o rezygnacji z organizacji turnieju. Chcieliśmy to oficjalnie potwierdzić. Niestety, Nada Sabella z biura prasowego światowej organizacji przesłała nam informację, że do 6 stycznia 2020 jest na urlopie.

Sprawy sądowe nie pomagają

Niepokój jest nie tylko w FIVB. Również działacze PZPS z niecierpliwością zerkają w kalendarz. - Gdybyśmy stracili te mistrzostwa, to byłby wstyd na cały świat - słyszę od jednego z wysoko postawionych ludzi w związku.

Nie chciał powiedzieć mi tego pod nazwiskiem, oficjalnie: Nie chcę się wychylać, bo jeszcze niektórzy to zinterpretują jako próbę nacisku na rząd.

Uznański: - Mamy przekonanie, że mistrzostwami świata mężczyzn sprzed pięciu lat dowiedliśmy, że to wydarzenie niezwykle efektywnie popularyzujące sport i promujące nasz kraj, a dla naszej dyscypliny to ogromna szansa na sportowy postęp.

No właśnie tutaj jest problem. MŚ z 2014 i owszem, były wielką promocją Polski poza granicami naszego kraju, jednak w uzyskaniu gwarancji rządowych na pewno nie pomagają niejasności wokół tego turnieju. Jak informowaliśmy niedawno, do sądu skierowano akt oskarżenia wobec ośmiu osób (m.in. wobec Przedpełskiego). Będą odpowiadać za "wyłudzenia ponad 3,5 mln złotych z budżetu Polskiego Związku Piłki Siatkowej przy okazji organizacji mistrzostw sprzed pięciu lat" (TUTAJ więcej szczegółów >>).

- Atmosfera wokół siatkówki nie jest najlepsza - zauważa sam Przedpełski. - Nie wiem, czy uda nam się szybko uzyskać gwarancje od rządzących. Nie jest łatwo rozmawiać, jeżeli ja czy moi współpracownicy jesteśmy oskarżani za branie łapówek czy malwersacje finansowe, a przecież to nieprawda.

Wszystko w rękach Morawieckiego

Podczas rozmowy telefonicznej Czarnecki przekonuje: - Mam promesę od premiera Mateusza Morawieckiego, że jeszcze w styczniu 2020 dojdzie do spotkania w sprawie mistrzostw świata siatkarek. Tam padną konkrety, które pozwolą związkowi podpisać umowę z FIVB.

Te konkrety, to gwarancja mniej więcej 40 mln złotych. Budżet organizacji turnieju - polskiej części - to około 70 mln złotych. Jeżeli ponad połowę zagwarantuje pośrednio PiS i rząd, a bezpośrednio spółki skarbu państwa (np. Orlen, Tauron), to resztę związek zorganizuje. Będą sponsorzy, będą przecież też wpływy z biletów. Będzie też dotacja z ministerstwa sportu, ale...

Tutaj nie można liczyć na zbyt wiele. Przypomnijmy, że ministerstwo wsparło MŚ siatkarzy w 2014 roku zastrzykiem finansowym w wysokości zaledwie 3,5 mln złotych. I to dopiero po interwencji ówczesnego prezesa PZPS u Donalda Tuska. Teraz będzie podobnie. PZPS może się zwrócić o dotację do ministerstwa sportu, ale dopiero w 2022 roku, czyli na kilka miesięcy przed rozpoczęciem turnieju. Takie są przepisy. I zapewne będzie mogło liczyć na 2-5 mln złotych. Raczej nie więcej.

- W ostatnich dniach Jacek Kasprzyk oraz Ryszard Czarnecki spotkali się z Danutą Dmowską-Andrzejuk, nową minister sportu i poinformowali o najbliższych wyzwaniach stojących przed PZPS, w tym o wspomnianych mistrzostwach świata kobiet oraz przyszłorocznych mistrzostwach Europy mężczyzn - informuje Uznański.

Widać więc, że wszystko w rękach Morawieckiego. - Jestem spokojny, premier to wielki kibic siatkówki - mówi Czarnecki. - Pokazał to nie tylko udostępnieniem samolotu dla polskich siatkarzy podczas ostatnich mistrzostw Europy, ale również przekazaniem 15 mln złotych zawodnikom i federacji w nagrodę za wywalczenie mistrzostwa świata w 2018 roku.

Komentarze (18)
avatar
h65m
28.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
najpierw do torunia jak zostanie to zobaczymy 
avatar
szakal44
28.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jak Mirosław P. odda 3,5 bańki to kasy wystarczy. Po za tym jak w PZPS tolerują typa który ma zarzuty. 
avatar
yes
28.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Za PZPS i wiceprezesa (razem 2 wpisy) spadło na mnie 7 minusów. Ktoś jednak nad nimi czuwa!! 
avatar
Tadeusz Szomko
28.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jak czarnecki przy zlobie to nic z tego 
avatar
wisus54
28.12.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Premier był fanem siatkówki przed wyborami i za nasze pieniądze oferował przelot siatkarzom. Teraz już tak wielkim fanem nie jest. Może Duda jest przed wyborami prezydenckimi, to najlepszy czas Czytaj całość