PlusLiga. Dziewiąty tie-break GKS-u w tym sezonie. Katowiczanie wywożą z Suwałk wygraną

Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: siatkarze GKS-u Katowice
Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: siatkarze GKS-u Katowice

W jedynym rozgrywanym w ten weekend meczu PlusLigi, GKS Katowice rozegrał swój dziewiąty tie-break w sezonie. Osłabieni katowiczanie wygrali z drużyną Ślepska Malow Suwałki.

W sobotę został rozegrany ostatni mecz 13. kolejki PlusLigi. Wszystkie pozostałe zostały rozegrane wcześniej ze względu na turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. Dlatego też w szeregach gospodarzy zabrakło Kevina Klinkenberga. Z kolei GKS Katowice przyjechał do Suwałk mocno osłabiony. Kontuzje wykluczyły z gry lidera ekipy, Jakuba Jarosza a także Miłosza Zniszczoła i Kamila Drzazgę.

Brak najlepiej punktującego zawodnika śląskiej ekipy był widoczny w pierwszej partii. Po asie serwisowym Nicolasa Szerszenia suwalczanie prowadzili już 16:13. Miejscowi byli skuteczniejsi w swoich zagraniach i w końcówce prowadzili nawet 23:18. Wtedy nadeszła chwila rozluźnienia i po ataku Wiktora Musiała drużyny dzieliły już tylko trzy punkty. Ale w kolejnej akcji atakujący został zablokowany i podopieczni Andrzeja Kowala objęli prowadzenie w meczu.

Obraz gry uległ zmianie w kolejnej odsłonie spotkania. Gracze Ślepska sprawiali wrażenie, jakby wygranie jednej partii ich zadowoliło, a rozkręcili się za to ich rywale. Na tyle, że po punktowej zagrywce Kamila Kwasowskiego prowadzili już 14:7. W dalszej części seta miejscowi próbowali wrócić do gry, nawet mieli w końcówce szanse na zmniejszenie strat do czterech punktów. Ale pogrążyły ich własne, proste błędy. I po takim właśnie chybionym zagraniu katowiczanie mogli cieszyć się z wygranej do 19.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: skandal podczas biegu. Klepnął dziennikarkę w pośladki

Początek trzeciego seta był wyrównany, mniej więcej do stanu 8:8. Goście zaczęli wypracowywać sobie przewagę, po ataku Wiktora Musiała było 10:8. Po akcji, w której Jan Firlej popisał się skutecznym blokiem, prowadzenie wzrosło do 16:12. Jakby gospodarze mieli mało problemów w tej części meczu, to jeszcze przy stanie 13:17 kontuzji doznał Łukasz Rudzewicz i musiał opuścić boisko. Przyjezdni już nie dali sobie odebrać wygranej, mimo, że po jednej z akcji piłką w oko oberwał Jan Firlej i też musiał zejść z placu gry. Dobrze zastąpił go Maciej Fijałek i po dobrym ataku Rafała Szymury katowiczanie prowadzili w spotkaniu już 2:1.

W czwartej partii od początku przewagę mieli gospodarze. Po skutecznej akcji Bartłomieja Bołądzia prowadzili 8:5. Wszystko więc wskazywało na to, że po raz kolejny w tym sezonie mecz z udziałem GKS-u będzie musiał rozstrzygnąć tie-break. W końcówce goście zerwali się jednak do odrabiania strat, a sygnał dał Wiktor Musiał swoją dobrą zagrywką. Przy stanie 23:21 piłkę skończył Wojciech Siek, chwilę potem punkt dołożył Bartłomiej Bołądź i piąty set stał się faktem.

Decydującą partię lepiej zaczęli podopieczni Dariusza Daszkiewicza. Dwa ataki Wiktora Musiała pozwoliły na objęcie prowadzenia 3:0. Gospodarze nie dawali za wygraną i po efektownym zagraniu Nicolasa Szerszenia tracili tylko oczko 5:6. A kiedy przyjmujący Ślepska dołożył zagrywkę, był remis 8:8. Ale atakujący GKS skończył trzy kolejne akcje i to praktycznie rozstrzygnęło losy meczu. Katowiczanie wygrali swój piąty mecz w sezonie.

MKS Ślepsk Malow Suwałki - GKS Katowice 2:3 (25:21, 19:25, 20:25, 25:21, 12:15)

Ślepsk: Tuaniga, Bołądź, Takvam, Rudzewicz, Szerszeń, Skrzypkowski, Filipowicz (libero) oraz Szwaradzki, Siek, Gonciarz, Sapiński, Stańczak (libero).

GKS: Firlej, Musiał, Kohut, Nowakowski, Szymura, Kwasowski, Watten (libero) oraz Fijałek, Buchowski, Szymański.

MVP: Wiktor Musiał (GKS Katowice).

Czytaj także:
-> Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Kontuzje o konflikty w reprezentacji Francji. Spory ból głowy Laurenta Tillie
-> Siatkówka. Kluby walczą o Wilfredo Leona. Perugia chce go zatrzymać, Rosjanie kuszą wielką kasą

Komentarze (0)