Siatkówka. Turniej kwalifikacyjny do igrzysk Tokio 2020: Malwina Smarzek-Godek: Nie ma otwartego konfliktu z trenerem

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

We wtorek reprezentacja Polski siatkarek rozpocznie rywalizację o awans do igrzysk olimpijskich. Zawodniczki nie myślą już o konflikcie z trenerem i skupiają się na tym, by wywalczyć przepustkę do gry w Tokio.

W listopadzie zeszłego roku w reprezentacji Polski kobiet wybuchł konflikt przeciwko trenerowi Jackowi Nawrockiemu. Zawodniczki miały za złe trenerowi stosowane przez niego metody szkoleniowe. Teraz jednak wszyscy skupiają się na jednym celu, jakim jest wywalczenie kwalifikacji do gry na igrzyskach olimpijskich.

- Nie ma otwartego konfliktu. Szanujemy się, każdy wie, po co tu przyjechał. Przyjmujemy wszystkie wskazówki i uwagi, jakie dostajemy od trenera podczas zajęć czy sparingów. We Włoszech trener Nawrocki odwiedził również mnie, rozmawialiśmy dwie godziny. Dla każdej z nas igrzyska to najważniejszy turniej w życiu - powiedziała Malwina Smarzek-Godek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Informacje o konflikcie w kadrze trafiły do mediów i z perspektywy czasu zawodniczki mają największy żal do prezesa PZPS, Jacka Kasprzyka. - Na pewno nic nam to nie dało, że sprawa przedostała się do mediów. Nie zależało nam na awanturze, ale na normalnej rozmowie z prezesem. Szkoda, że nikt nas nie potraktował poważnie. Tylko tyle - dodała Smarzek-Godek.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski: Przyszedłem z uśmiechem na twarzy, nie myśląc, które miejsce zajmę

Polskie siatkarki wierzą w sukces. Zadanie nie będzie łatwe, gdyż z turnieju kwalifikacyjnego w Apeldoorn awans do igrzysk olimpijskich wywalczy tylko jedna drużyna. Najpierw Biało-Czerwone czeka rywalizacja w fazie grupowej z Niderlandami, Bułgarią oraz Azerbejdżanem. Następnie rozegrane zostaną półfinały i finał. Jego triumfator zagra w Tokio.

Smarzek-Godek zdaje sobie też sprawę z oczekiwań kibiców, choć niektóre ich opinie ją bolą. Tak było przed wyjazdem do Niderlandów, gdy w mediach społecznościowych dostała wiadomość od jednego z fanów. "Po waszych minach widać, że w Apeldoorn nic z tego nie będzie" - napisał internauta.

- Zaczęłam nawet odpisywać tej osobie, ale ostatecznie skasowałam tekst wiadomości i jej nie wysłałam. Uznałam, że to bez sensu. Takie opinie nie mają żadnego znaczenia, ale przeczytane w złym momencie bolą. Gdyby nam się nie chciało walczyć o igrzyska, nikt nie przyjechałby na kadrę i na zgrupowaniu byłyby same juniorki - stwierdziła.

7 stycznia Polska zmierzy się z Bułgarią. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 16:00. Z kolei w czwartek i piątek Biało-Czerwone zmierzą się kolejno z Niderlandami i Azerbejdżanem.

Zobacz także:
Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Agnieszka Kąkolewska: Wszystkie rywalki są w naszym zasięgu
Sparingi. Porażka PGE Skry Bełchatów w Perugii

Źródło artykułu: