Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Guidetti: Najlepszy reżyser nie wymyśliłby takiego scenariusza

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: trener Giovanni Guidetti
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: trener Giovanni Guidetti

Turczynki pokonały w finale turnieju w Apeldoorn Niemki i zgarnęły bilet do Tokio. - Przed meczem powiedziałem, że jeżeli moje zawodniczki pojadą na igrzyska, to znajdą się w grupie 5 procent sportowców na świecie - zdradził trener Giovanni Guidetti.

Z Apeldoorn Piotr Woźniak

Siatkarki reprezentacji Turcji zostały zwyciężczyniami turnieju w holenderskim Apeldoorn i pojadą na igrzyska olimpijskie do Tokio. Zespół znad Bosforu zawody w Niderlandach rozpoczął jednak od falstartu, przegrywając z Niemkami 1:3. Później Turczynki rozegrały dwa mecze "o życie" z Belgijkami i Polkami, kończąc zmagania zwycięstwem w finale, który okazał się dla nich formalnością.

- Myślę, że to była niesamowita przygoda. Gdyby jakiś artysta czy reżyser miał wymyślić nasz scenariusz tego turnieju to byłaby to chyba właśnie tak by to zobrazował. Porażka na otwarcie, walka na śmierć i życie w środku zawodów i świętowanie sukcesu na sam koniec - powiedział po wywalczeniu biletu do Tokio Giovanni Guidetti, trener Turczynek.
Wicemistrzynie Europy nie miałyby okazji do rewanżu na Niemkach, gdyby nie heroiczna walka i obrona pięciu piłek meczowych w pojedynku z Biało-Czerwonymi. - Przed meczem powiedziałem, że jeżeli moje zawodniczki pojadą na igrzyska, to znajdą się w grupie 5 procent sportowców na świecie. Cała reszta nie zdołałaby tu dotrzeć. Wygrana z Polkami dała nam niesamowitego "kopa". Niemki rozegrały świetny turniej, ale mieliśmy trochę szczęścia, że w niedzielę nie były w stanie utrzymać tego poziomu - zauważył szkoleniowiec VakifBanku Stambuł.

ZOBACZ WIDEO: Kwalifikacje siatkarek. Agnieszka Kąkolewska: Na razie to dla nas ogromna porażka

Bohaterką sobotniego półfinału została Meryem Boz i widać było, że nasze zachodnie sąsiadki odrobiły lekcję z tego spotkania skutecznie neutralizując poczynania atakującej w meczu finałowym. - Nie jesteśmy uzależnieni od jednej zawodniczki. W półfinale Boz wykonała niesamowitą robotę. W finale koleżanki ją wyręczyły, bo naturalnym jest, że była już zmęczona. Nie zmienia to jednak fakty, że Meryem w ostatnim meczu turnieju nie zawiodła w takich elementach jak obrona czy zagrywka. W ataku wyręczyły ją Eda i Belien, obie rozegrały w Apeldoorn rewelacyjnie - chwalił swoje podopieczne Guidetti.

Turczynki kontrolowały przebieg meczu finałowego, co sprawiło, że ich trener nie był zmuszony do przeprowadzenia ani jednej zmiany w całym tym spotkaniu. Pomimo tego takie zawodniczki jak rozgrywająca Ozbay czy przyjmująca Ercan pokazały w Apeldoorn, że są przyszłością tej reprezentacji. - Nie mamy Bosković, nie mamy Egonu, ale mamy drużynę. Mam to szczęście, że mam na ławce takie zawodniczki jak Karakurt, Yildirim czy Ozbay. Nasza młoda rozgrywająca większość meczów zaczynała w szóstce, ale Naz wchodząc na boisko z ławki zasłużyła sobie na grę w finale - dodał urodzony w Modenie Guidetti.

W odróżnieniu od naszych reprezentantek, większość zawodniczek reprezentacji Turcji, na co dzień musi zadowolić się rolą rezerwowych w klubach rodzimej ligi. - Problemem ligi tureckiej jest to, że większość z młodych kadrowiczek nie może przebić się do podstawowego składu swoich drużyn, bo są to najsilniejsze ekipy na świecie. Moje szczęście polega jednak na tym, że w każdym z tureckich klubów treningi są prowadzone na najwyższym poziomie. Hande uczy się punktować na takich zawodniczkach jak Bosković i Kim. Zehra z kolei konfrontuje się z Mileną Rasić. To robi różnicę - przyznał trener Turczynek.

Czy zwyciężczynie europejskiego turnieju kwalifikacyjnego mogą "namieszać" w Tokio? - Jest za dużo czasu, by myśleć o igrzyskach. Na ten moment w Tokio jest już wiele drużyn znacznie silniejszych od nas. Naszym planem minimum jest wyjście z grupy - zdradził Guidetti.

Zobacz również:
Siatkówka. Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Piotr Makowski broni Malwiny Smarzek-Godek
Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Turczynki jadą na igrzyska. "Przed finałem nie spałyśmy"

Komentarze (4)
avatar
Arkadiusz Mochocki
13.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cenię Guidettiego za to, że ma jakiś plan minimum, i zapewne z honorem odejdzie, gdy go nie zrealizuje. A co zrobiłby Nawrocki? Zapewne wymagałby, tylko od zawodniczek. 
avatar
Stanisław Nowak
13.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak Nawrocki mógł tak zaprzepaścić szansę wygrania z turczynkami? Miał 5 meczboli i mógł dokonać 5 zmian, a on zakotwiczył się na tym samym składzie mimo, że nie wychodziło już w trakcie meczu. Czytaj całość
Igor Kowalik
13.01.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Plan minimum wyjście z grupy ? Powodzenia mając w grupie Rosjanki , Amerykanki , Włoszki i Chinki.Mega szkoda że to nie my jedziemy bo byśmy byli w tej słabszej grupie czyli ćwierćfinał byłby n Czytaj całość