Liga Mistrzów. Zenit Kazań - Jastrzębski Węgiel: Jakub Bucki jokerem w talii trenera Kovaca. "Taka moja rola!"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Jakub Bucki
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Jakub Bucki

Ponoć w sporcie suma szczęścia równa się zero. Przekonali się o tym siatkarze Jastrzębskiego Węgla, którzy pokonali w Kazaniu Zenit 3:2. W tie-breaku przegrywali już 9:14, a wtedy na zagrywce pojawił się Jakub Bucki, który pomógł odwrócić losy seta.

Jeszcze kilka dni wcześniej to jastrzębianie byli w sytuacji, w której mieli kilka piłek meczowych w tie-breaku, po czym stracili je, a pierwszą wykorzystał rywal. Był nim Trefl Gdańsk w ćwierćfinale Pucharu Polski. Tym razem role się odwróciły. To brązowi medaliści PlusLigi ubiegłego sezonu wykonali istną siatkarską "remontadę" i odnieśli zwycięstwo.

Czytaj także: Andrzej Kowal ma patent na Asseco Resovię Rzeszów. "Gra się tak jak przeciwnik pozwala"

- Byliśmy podrażnieni tym meczem pucharowym. Niedużo tam brakowało, rozstrzygnęło się w końcówce. Wiemy, jaką drużyną jest Zenit, ale chcieliśmy odbudować nasze morale. Ciężki mecz, końcówki ciekawe i cieszymy się, że udało się wygrać - mówił na gorąco Jakub Bucki dla klubowej telewizji Jastrzębskiego Węgla.

31-letni atakujący okazał się jokerem w talii trenera Slobodana Kovaca. Pojawił się na boisku epizodycznie w drugim secie, później wszedł w trakcie trzeciej partii, a czwartą i piątą część gry już rozpoczął w szóstce zastępując Dawida Konarskiego.

- Taka moja rola. Jestem zadaniowym graczem. Pograłem trochę dłużej i chciałem coś pozytywnego z tego wyciągnąć. A to, że udało się aż cztery razy... nic tylko się cieszyć! - skomentował bohater spotkania.

Bo to właśnie on wszedł na zagrywkę, gdy Zenit Kazań miał drugą piłkę meczową. Za każdym razem posyłał trudną do przyjęcia, odrzucającą zagrywkę, a jego koledzy blokami i kontrami odrabiali kolejne punkty. Ostatecznie to siatkarze z Jastrzębia wygrali 16:14 i cały mecz 3:2. Dzięki temu utrzymali status drużyny niepokonanej w Lidze Mistrzów.

Zobacz także: Sensacja w Sosnowcu. Mistrzowie Polski rzuceni na kolana!

- Cóż, wszystko rozgrywa się w końcówkach - dwie-trzy piłki decydują o rezultacie. Ale jeszcze do końca trochę zostało. Rozegraliśmy trzy spotkania i zobaczymy, jak to się skończy. Mam nadzieję, ze uda się to utrzymać i w Lidze Mistrzów coś jeszcze pokażemy - skromnie przyznał atakujący Jastrzębskiego Węgla.

W następnej, czwartej kolejce Champions League 29 stycznia zespół trenera Slobodana Kovaca zagra na wyjeździe z Halkbankiem Ankara. Wcześniej jednak czekają go trudne potyczki na krajowym podwórku. 22 stycznia jastrzębianie zagrają z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i to na jej terenie, a cztery dni później w stolicy czeka ich starcie z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ewa Brodnicka jako Superwoman

Komentarze (0)