LŚ grupa A: Morderczy bój w Nanjing zwycięski dla "Pomarańczowych"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pierwszy mecz rewanżowy pomiędzy Chinami a Holandią okazał się niesamowicie emocjonującym pojedynkiem, w którym absolutnie każdy wynik mógł być możliwy. Kiedy wydawało się, że zdecydowanie ciekawsza będzie konfrontacja Amerykanów i Włochów, potyczka w Nanjing całkowicie przyćmiła ją swoim blaskiem. Po morderczym boju o przysłowiową fotokomórkę lepsi okazali się Holendrzy, którzy w niemal ostatniej chwili przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

W tym artykule dowiesz się o:

Chiny - Holandia 2:3 (18:25, 25:19, 27:29, 25:11, 22:24)

Chiny: Bian H.M., Liang C.L., Cui J.J., Jiao S., Chen P., Shen Q., Ren Q. (libero) oraz Guo P., Yu D.W., Jiang K., Li R.M.

Holandia: Yannick van Harskamp, Robert Horstink, Kay van Dijk, Jeroen Trommel, Wytze Kooistra, Rob Bontje, Jelte Maan (libero) oraz Jeroen Rauwerdink, Jan Willem Snippe, Tije Vlam, Niels Klapwijk, Lars Lorsheijd.

Przed starciami Chińczyków i Holendrów były pewne obawy. W ostatnim czasie forma "Pomarańczowych" wyraźnie spadła, zaś dodatkowo ich motywacja mogła być nadszarpnięta fatalnymi wynikami w spotkaniach z reprezentacją Italii. Wydawało się jednak, iż mecze z Azjatami mogą nie tylko przywrócić im wiarę w siebie, ale przede wszystkim dać możliwość odrobienie punktowych strat do rywali, którzy aktualnie wyprzedzają ich w tabeli. Scenariusz ten został połowicznie wcielony w życie, gdyż morale drużyny faktycznie mogło zostać podbudowane tak ciężko wywalczoną wiktorią, lecz czy dwa kolejne oczka w tabeli grupy A dają wciąż nadzieje na pierwszą lokatę? Jednak dla "Pomarańczowych" ważniejszy może się okazać sam fakt, iż zdołali zwyciężyć, zaś my możemy tylko podziwiać progres, jaki czynią Chińczycy.

Pierwsza partia wyjątkowo nie poszła po myśli Azjatów. Gospodarze często się mylili, a w ich postawie nie było widać ducha walki. Grało im się ciężko, przez co Holendrzy mieli idealną okazję do tego, by zdobyć kilka punktów przewagi. Chińczycy wciąż odstawali poziomem gry oraz koncentracji od swoich przeciwników, którzy wykorzystywali wszystkie nadarzające się okazje do zdobycia cennych oczek. Podopieczni Zhou Jianana do końca seta nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu, przez co zdecydowanie ulegli ekipie gości 18:25.

Druga odsłona tego meczu była odwrotną kopią pierwszego. Tym razem to Holendrzy nie mieli zbyt wiele do powiedzenia, zaś Chińczycy pewnie prowadzili grę. Ich mentalne podejście do pojedynku z "Pomarańczowymi" wyraźnie się zmieniło, co sprawiło, że znacznie lepiej prezentowali się na boisku. Przez cały czas kontrolowali przebieg tego seta, podczas gdy siatkarze z Europy mieli ogromne problemy ze skonstruowaniem podstawowych akcji. Partia zakończyła się efektownym blokiem Chinczyków, którzy pokonali swoich rywali 25:19.

W trzecim secie wyraźnie dała o sobie znać wiedza taktyczna obu drużyn. Zawodnicy wiedzieli już, na co stać zarówno ich samych, jak i ich przeciwników po drugiej stronie siatki. Przez całą partię wynik oscylował w okolicach remisu. Żaden z zespołów nie potrafił uzyskać choćby minimalnej przewagi, która byłaby swego rodzaju punktem wyjściowym do wygrania tego seta. Jednak od stanu 24:24 obie reprezentacje zaczęły popełniać błędy własne. Ze swoistego "siatkarskiego letargu" szybciej otrząsnęli się Holendrzy, którzy wygrali 29:27.

Aby gospodarze mogli pozostać jeszcze w grze, musieli wygrać czwartą odsłonę pojedynku. Jak się okazało, swego rodzaju psychiczne obciążenie wcale ich nie sparaliżowało. Wręcz przeciwnie - ich nogi i ręce idealnie się słuchały swoich właścicieli, dzięki czemu mogli sobie oni pozwolić na niekonwencjonalne zagrania, które wybiły z uderzenia "Pomarańczowych". W efekcie Chińczycy całkowicie zdominowali seta czwartego, którego wygrali 25:11.

Wynik, jaki Azjaci osiągnęli w czwartej partii, sugerował, iż tie-break również pójdzie po ich myśli. Jednak goście nie zamierzali się poddawać i oddawać tego meczu "walkowerem". Piąty set okazał się swoistym punktem kulminacyjnym całego pojedynku. Najcięższa siatkarska "amunicja" poszła w ruch. Kibice w hali Gymnasium of Jiangning Sports Center mogli podziwiać najpiękniejsze akcje. Nie brakowało niesamowitych zwrotów akcji, spektakularnych obron i ogromnego ryzyka podejmowanego przez oba teamy. Wydawało się, że mecz ten będzie trwał w nieskończoność i nie zostanie rozstrzygnięty, lecz ostatecznie Chińczycy popełnili błąd w ataku, dzięki czemu gości mogli się cieszyć ze zwycięstwa 24:22.

Zarówno kapitanowie, jak i szkoleniowcy obu drużyn nie mieli wątpliwości co do dramaturgii i atrakcyjności tego spotkania. - Cieszę się, że nasz zespół zagrał dziś ekscytujący pojedynek. Nasi zawodnicy w każdej partii pokazali swoje najlepsze umiejętności - nie mógł wyjść z podziwu trener Chińczyków, Zhou Jianan. Podobne zdanie o swoich podopiecznych miał selekcjoner Holandii. - To zwycięstwo jest dla nas niesamowicie ważne - podkreślił Peter Blangè. Chwalił też siatkarzy z Chin. - Chciałbym również uraczyć komplementem zespół chiński. Jego zawodnicy rzeczywiście pokazali, na co ich tak naprawdę stać; szczególnie ciekawa była ich taktyka, którą rzadko można spotkać w Europie - powiedział z podziwem.

W innym tonie wprost nie mogli wypowiadać się też sami siatkarze. - We wszystkich aspektach pokazaliśmy się z naszej najlepszej strony - technicznie, psychicznie oraz mentalnie - wyznał Shen Q., kapitan Azjatów. Natomiast Jeroen Trommel nie szczędził miłych słów dla obu reprezentacji. - To był fantastyczny mecz. Bardzo podoba mi się atmosfera w tym miejscu i jestem szczęśliwy, że mogę rywalizować z drużyną z Chin, która zagrała na swoim najwyższym poziomie - stwierdził na pomeczowej konferencji.

Źródło artykułu: