Działania przedstawicieli zarządu Wisły Warszawa już dawno przekroczyły granice absurdu. Walka o przetrwanie na pierwszoligowym froncie, walkower z powodu braku autokaru i zdekompletowany skład, nie wpłynęły na aspiracje działaczy, którzy awans do Ligi Siatkówki Kobiet, nawet wbrew logice, uznali za punkt honoru. Efekty tych działań obserwować można od kilku tygodni. Ich ofiarami stają się niestety zawodniczki, czego najlepszym dowodem było sobotnie starcie w Rzeszowie. Płynące z całej Polski wyrazy uznania dla szóstki siatkarek, które wbrew logice stanęły do walki o ligowe punkty, stanowiły niewielkie pocieszenie po sromotnej porażce na Podkarpaciu.
- Sytuacja wymagała tego, że musiałyśmy zagrać mecz w Rzeszowie nawet w takim składzie, ponieważ poprzedni w Łodzi oddany był walkowerem i gdybyśmy poddały drugi mecz, to klub automatycznie zostałby wycofany z rozgrywek. Zrobiłyśmy to, żeby ratować zespół. Starałyśmy się jak mogłyśmy, grać razem i pomagać sobie nawzajem. Chyba nie było najgorzej, mimo że wcześniej trenowałyśmy w takim zestawieniu tylko chwilę - powiedziała po przegranej 0:3 Katarzyna Urbanowicz w rozmowie z serwisem lsk.pls.pl.
Stołeczna ekipa do meczu z wiceliderem przystąpiła w sześcioosobowym zestawieniu, z czterema środkowymi i dwiema przyjmującymi w składzie. Rolę rozgrywającej przejęła Katarzyna Urbanowicz, o pozycji nominalnej atakującej i libero nie mogło być mowy, zbijały i broniły zawodniczki będąca akurat najbliżej piłki. Czy warto było walczyć o klub, być może szóstka zainteresowanych przekona się w najbliższych dniach. Póki co, pod znakiem zapytania stoi zarówno najbliższe spotkanie z Grupą Azoty Chemikiem Police jak i przyszłość zespołu.
ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii
LSK. To koniec Wisły Warszawa? "Szanse przetrwania oceniam na pięć procent"
LSK. Wielka Improwizacja się nie powiodła. Developres pewnie pokonał Wisłę Warszawa
- Mamy za sobą ciężki tydzień. W poprzednim, przed meczem z Budowlanymi w Łodzi, raz było że nie jedziemy, raz że jedziemy, no i w końcu nie pojechałyśmy i stąd walkower. W tygodniu poprzedzającym mecz w Rzeszowie też do końca nie było wiadomo czy dojdzie do wyjazdu. Towarzyszyły temu nerwy i to wszystko na nas wpływało. Na szczęście udało się przyjechać i walczyć jeszcze o ten klub - przyznała 23-letnia środkowa.
W starciu z Developresem SkyRes Rzeszów barwy Wisły Warszawa reprezentowały: Katarzyna Marcyniuk, Agnieszka Banasiak, Katarzyna Urbanowicz, Ewelina Mikołajewska, Aleksandra Szymańska i Katarzyna Połeć.