LSK. To koniec Wisły Warszawa? "Szanse przetrwania oceniam na pięć procent"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Grzegorz Kulikowski
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Grzegorz Kulikowski

Odwołany mecz z Grot Budowlanymi w Łodzi może być początkiem końca Wisły Warszawa. Prezes klubu Grzegorz Kulikowski chce wycofać drużynę z Ligi Siatkówki Kobiet. - Nie chodzi tu o bankructwo - zaznacza.

Beniaminek z bilansem 0-12 znajduje się na dnie tabeli LSK. Dodatkowo boryka się z problemami kadrowymi, bo aktualnie skład liczy osiem zawodniczek, w tym żadnej rozgrywającej.

- Po jedenastu z rzędu porażkach powiedziałem zawodniczkom, że musimy obniżyć im pensje o 30 proc. A kto się na to nie zgodzi, może odejść - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prezes Grzegorz Kulikowski.

Czytaj też: Jacek Pawłowski: Czas na odważne decyzje. Wizerunek LSK utopiony w Wiśle (komentarz)
Na zmianę warunków kontraktu nie zgodziły się Katarzyna Olczyk, Nikolle Del Rio Correa oraz Aleksandra Lipska. Ubyła jeszcze jedna zawodniczka, Joyce Silva, której wiza straciła ważność podczas gdy przebywała w Brazylii.

ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Maciej Szczęsny: Nie będzie łatwo, ale nie ma co rzucać się ze skały

W sobotę Wisła Warszawa miała rozegrać mecz ligowy w Łodzi z Grot Budowlanymi, ale drużyna nie przyjechała na mecz ze względu na brak rozgrywającej do gry. Kulikowski tłumaczy, że "przypominałoby to bardziej cyrk niż mecz siatkówki". Zespół w następnej kolejce też najprawdopodobniej nie zagra.

- W weekend mamy mecz z Developresem, ale do Rzeszowa raczej nie jedziemy. Wycofuję drużynę z ligi. Szansa na to, że przetrwamy? 5 procent - skomentował Kulikowski. Wyraźnie jednak zaznaczył, że nie chodzi tu o bankructwo, choć - według informacji "GW" - klub zalega dłużnikom około 300 tysięcy złotych. Ale te pieniądze być może uda się odzyskać. Prezes uruchomił już procedurę windykacyjną.

Ratunkiem dla Wisły mogłaby być dotacja z miasta w ramach umowy promocyjnej, która może wynieść między pół a półtora miliona złotych. Problem w tym, że jeśli drużyna wycofa się z rozgrywek, klub nie dostanie nic. Prezes Kulikowski ma jeszcze na oku inny pomysł, dzięki któremu do kasy mogłyby wpłynąć nawet trzy miliony złotych, ale więcej informacji nie chciał zdradzić.

Źródło artykułu: