LŚ grupa D: Polska nie dała rady Finom - relacja z meczu Finlandia - Polska

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Podopieczni Daniela Castellaniego przegrali drugi mecz z reprezentacją Finlandii. Tym razem gładko 0:3. Polacy bardzo szybko będą mieli okazję zrewanżować się rywalom. Już w środę i czwartek nasi siatkarze zagrają dwa mecze z Finami we własnej hali.

W tym artykule dowiesz się o:

Finlandia - Polska 3:0 (25:18, 25:22, 25:22)

Składy:

Finlandia: Mikko Esko (5), Antti Siltala (7), Olli Kunnari (10), Mikko Oivanen (20), Konstantin Shumov (10), Matti Oivanen (8), Pasi Hyvärinen (libero) oraz Matti Hietanen (0).

Błędy własne: 23.

Polska: Piotr Nowakowski (2), Grzegorz Łomacz (0), Jakub Jarosz (15), Bartosz Kurek (3), Michał Ruciak (3), Marcin Możdżonek (6), Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Wojciech Grzyb (0), Zbigniew Bartman (8), Karol Kłos (2).

Błędy własne: 15.

Po piątkowej porażce wielu z nas miało nadzieję, że w drugim meczu z Finlandią biało-czerwoni zagrają dużo lepiej i wygrają. Jak się jednak okazało, gospodarze byli nie do pokonania. Swoją bardzo dobrą dyspozycję pokazali już na początku meczu. Co prawda pierwsze dwa punkty padły łupem Polaków, ale już po chwili Finowie prowadzili 5:3. Na nasze szczęście popełniali dużo błędów, szczególnie w polu zagrywki i na pierwszej przerwie technicznej prowadziliśmy 8:7. Po niej nasi siatkarze nie mogli znaleźć recepty na zagrywkę Mikko Esko. W jednym ustawieniu stracili aż pięć punktów (12:8). Ta czteropunktowa przewaga gospodarzy utrzymała się praktycznie do samej końcówki tej odsłony (22:18). Wtedy drugi przestój przekreślił nasze szanse na korzystny rezultat w tej partii. Najpierw dwa punkty zdobył Mikko Oivanen, a gwóźdź do naszej trumny wbił z przechodzącej piłki Konstantin Shumov (25:18).

Druga partia była najbardziej wyrównana w tym spotkaniu. Na samym początku Finowie zyskali trzypunktową przewagę. Później oba zespoły toczyły wyrównaną walkę. Długie wymiany przeplatały się z niepotrzebnymi błędami. Biało-czerwoni wzięli się za odrabianie strat dopiero przy stanie 17:20. Ciężar gry wziął na siebie Marcin Możdżonek, najpierw wykończył akcję atakiem z krótkiej, później skutecznie zablokował. Do tego w aut zaatakował Antti Siltala i zrobiło się po 20. Jednak Finowie w porę wzięli się w garść. Zdobyli pięć punktów przy naszych dwóch i wygrali drugą odsłonę 25:22.

Trzeci set rozpoczął się ponownie od słabej gry biało-czerwonych. Nasi przeciwnicy popełniali dużo niewymuszonych błędów, lecz podopieczni Daniela Castellaniego nie potrafili tego wykorzystać. W efekcie przegrywaliśmy 5:8. W przeciwieństwie do poprzedniej partii, pozostała część tej odsłony wyglądała jak sinusoida. Raz jeden zespół był na fali wznoszącej i zdobywał serią punkty, raz drugi. Do samego końca nie było wiadomo kto wygra. Najlepszym przykładem jest sytuacja z samej końcówki. Finowie prowadzili 23:20, po czym popełnili dwa błędy i nasi siatkarze stanęli przed szansą wyjścia na prowadzenie. Niestety nie wykorzystali tego i natychmiast zostali skarceni przez Siltala, który najpierw skutecznie zaatakował, a po chwili popisał się piękną czapą. Tym samym gospodarze wygrali seta 25:22 i cały mecz 3:0.

Źródło artykułu: