PlusLiga. Piotr Gruszka: W meczu z GKS-em Katowice musimy wyjść i gryźć parkiet

Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Piotr Gruszka
Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Piotr Gruszka

Po ostatnich niepowodzeniach, atmosfera w drużynie Asseco Resovii Rzeszów nie jest najlepsza. Prezes klubu Krzysztof Ignaczak przed meczem z GKS-em Katowice zapowiedział męskie rozmowy. - Musimy wyjść i gryźć parkiet - mówi Piotr Gruszka.

- GKS to drużyna, która się nie poddaje, naciska na rywala cały mecz i z różnych wyników wychodzi. To bardzo dobry zespół; oni grają pewnie i dobrze się ich ogląda. Te ich pięciosetowe mecze pokazują dwie strony: jedną, że nie zamykają meczów za trzy punkty, a drugą, że się biją do końca, bo zagrali 11 tie-breaków i są w dobrym rytmie - powiedział Piotr Gruszka w wywiadzie dla serwisu plusliga.pl - Musimy wyjść i ten parkiet "zjeść". Jak już złapiemy swój rytm, to możemy grać.

Dla rzeszowskiej ekipy środowe starcie ma ogromne znaczenie. GKS Katowice to jeden z rywali Asseco Resovii w walce o play-off. W spotkaniu inaugurującym sezon, zespół z Podkarpacia przegrał po tie-breaku. Tym razem sympatycy rzeszowskiej ekipy nie dopuszczają innego rozwiazania niż komplet punktów. Ewentualna porażka mocno ograniczy bowiem szanse Pasów na grę w play-off.

- Musimy się skupić na każdym kolejnym meczu, a nie myśleć o play-off. Wiem doskonale, że chcemy, ale same chęci nie wystarczą. Skupmy się, żeby grać dobrze, a jak będziemy wygrywać, to nam wtedy pozwoli myśleć o rzeczach, o których na razie tylko mówimy - powiedział szkoleniowiec rzeszowskiej ekipy.

Po szesnastu rozegranych meczach Asseco Resovia zajmuje w tabeli jedenastą pozycję, mając na koncie 19 punktów i tracąc do ósmego miejsca, dającego prawo rywalizacji w fazie play-off, jeden punkt. Środowe starcie na Podpromiu zaplanowano na godzinę 20.30.

Czytaj także:
Były selekcjoner reprezentacji Polski wraca do PlusLigi
Marcin Komenda po porażce z Cuprum Lubin: Na usta cisną się same wulgaryzmy

ZOBACZ WIDEO: Kwalifikacje siatkarek. Maria Stenzel: Czy wygrał lepszy? Chyba nie

Źródło artykułu: