W plusligowej tabeli ścisk. Mimo, że przystępując do środowego starcia siatkarze Asseco Resovii plasowali się dopiero na jedenastej lokacie, zaś ekipa z Katowic zajmowała szóstą pozycję, to oba zespoły dzieliły zaledwie trzy punkty. Na boisko w lepszych nastrojach wybiegli jednak podopieczni Dariusza Daszkiewicza, którzy przed kilkoma dniami pokonali olsztynian 3:2.
Pasy pojedynkiem z katowiczanami chciały zmazać plamę po niedzielnej porażce z Cuprum. Ekipa Piotra Gruszki mimo swojej nierównej gry szybko wyszła na prowadzenie, zmuszając tym samym do reakcji trenera GKS-u (6:4). Rzeszowianie czujnie pilnowali rozegrań Jana Firleja, zaś w ofensywie udanie prezentował się Nicolas Marechal. Problemy ze skończeniem ataku miał jednak Zbigniew Bartman, którego skuteczność w pierwszym secie wyniosła zaledwie 20 procent. Mimo falującej postawy, gospodarzom udało się triumfować w pierwszej odsłonie, a sporą cegiełkę dołożyli do tego wyniku katowiczanie popełniając aż 10 błędów własnych.
Podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie podłamali się niepowodzeniami w poprzedniej odsłonie i tym razem to oni szybko przejęli inicjatywę na boisku (7:4). Chociaż rzeszowianie starali się złapać kontakt z rywalem, to słaba skuteczność na kontrach oraz notorycznie popełniane błędy nie pozwalały im zniwelować strat. Największym postrachem dla Pasów był Wiktor Musiał. Zawodnik nie tylko zaskakiwał w ofensywie, ale również czujnie pracował pod siatką. Po stronie gospodarzy dwoił się i troił Damian Schulz, jednak dwa błędy atakującego w końcówce sprawiły, że ekipa z Katowic odskoczyła znów na cztery "oczka" (21:17). W konsekwencji siatkarze Asseco Resovii przestali kontrolować w pełni przebieg wydarzeń na parkiecie i ostatecznie przegrali partię do 20.
ZOBACZ WIDEO Nie żyje Kobe Bryant. "Odszedł ktoś większy, ktoś kto działał na całe pokolenia i generacje młodych zawodników."
Po zmianie stron katowiczanie bardzo szybko zdominowali gospodarzy. Ze szczelnym blokiem nie mógł poradzić sobie zwłaszcza Marechal, który już na starcie otrzymał dwie efektowne "czapy" (2:5). Niezagrożeni blokiem rywali goście śmiało poczynali sobie na siatce. Cenne punkty na konto GKS-u dokładał nie tylko atakujący, ale również Adrian Buchowski czy Kamil Kwasowski.
W trzeciej odsłonie wszelkich złudzeń pozbawił rzeszowian zwłaszcza Wiktor Musiał. Potężne zagrywki atakującego całkowicie rozbiły siatkarzy znad Wisłoka (13:18). Miejscowi nie radzili sobie zarówno w przyjęciu, jak i w ofensywie. Gdy na szczelny mur "nadział się" Schulz, trener Asseco Resovii oddelegował na boisko Bartmana, jednak i ta zmiana nie pomogła. Gospodarze znów musieli uznać wyższość rywali.
W czwartym secie szkoleniowiec Asseco Resovii zdecydował się dać kolejną szansę Damianowi Schulzowi, jednak atakujący szybko otrzymał dwie "czapy" i znów zameldował się w kwadracie (1:4). Również w tej partii gospodarze nieszczególnie zagrażali rywalom. Rozpędzony GKS z Wiktorem Musiałem na czele pewnie ruszył po wygraną i dopisał do tabeli cenne trzy "oczka".
Asseco Resovia Rzeszów - GKS Katowice 1:3 (25:22, 20:25, 20:25, 19:25)
Asseco Resovia: Shoji, Buszek, Kosok, Bartman, Lemański, Marechal, Perry (libero) oraz Schulz, Komenda, Hoag, Rousseaux.
GKS: Firlej, Zniszczoł, Kwasowski, Musiał, Nowakowski, Buchowski, Watten (libero) oraz Fijałek, Kohut.
MVP: Wiktor Musiał (GKS Katowice)
Czytaj także -> PlusLiga. Oficjalnie: Daniel Castellani nowym trenerem siatkarzy Indykpolu AZS Olsztyn
Czytaj także -> Siatkówka. Marek Bobakowski: Heynen ma rację, ale zupełnie niepotrzebnie puściły mu nerwy (komentarz)