Przed rozpoczęciem poniedziałkowego meczu 24. kolejki sytuacja Cerradu Enei Czarnych Radom w tabeli PlusLigi zrobiła się niebezpieczna. Wobec niespodziewanej wygranej beniaminka z Suwałk oraz zwycięstwa MKS-u Będzin, podopieczni Roberta Prygla spadli aż na przedostatnie miejsce. Jak okazało się już w pierwszych fragmentach spotkania, podziałało to na nich niezwykle mobilizująco. Dodatkowo, chcieli zrehabilitować się przed swoimi kibicami po ostatnich, bardzo słabych występach. Goście przyjechali osłabieni brakiem Bartłomieja Lemańskiego.
Od samego początku gospodarze narzucili swój styl gry i szybko zdominowali grę na siatce. Damian Schulz albo był blokowany, albo popełniał błędy w ataku. Nic więc dziwnego, że błyskawicznie, bo przy stanie 9:3, został zmieniony przez Zbigniewa Bartmana. Z kolei punkt za punktem zdobywał kapitalnie dysponowany Karol Butryn. Niezwykle skuteczni byli środkowi Wojskowych, a złych wyborów dokonywał Kawika Shoji. W jego miejsce na parkiecie pojawił się Marcin Komenda. Wojciech Serafin starał się ratować sytuację przerwami na żądanie oraz kolejnymi roszadami w składzie - wymienił niemal całą wyjściową "szóstkę" - jednak na nic się to zdało. Po akcjach Cerradu Enei Czarnych ręce same składały się do oklasków. Rozgromili oni Asseco Resovię Rzeszów w premierowej odsłonie, triumfując 25:15.
Czytaj także: PlusLiga. Dobre wiadomości ws. Bartosza Kwolka - kostka nie jest skręcona. "Po meczu sędzia mnie przeprosił"
W dwóch kolejnych setach obraz gry nie uległ zmianie. Jedynym pozytywem w grze gości była postawa Nicholasa Hoaga, dzięki któremu Pasy zmniejszyły dystans do dwóch "oczek" (10:12). Po pierwszym i jedynym czasie dla Prygla sytuacja wróciła "do normy". Alen Pajenk i Michał Ostrowski z "zimną krwią" wbijali w boisko przeciwników piłki posyłane im przez dokładnie rozgrywającego Michała Kędzierskiego, efektownymi zbiciami ze skrzydeł i z szóstej strefy cieszył oczy sympatyków zgromadzonych w Hali MOSiR-u Brenden Lee Sander, zaś z tonu nie spuszczał nawet na moment Butryn. W kilku momentach drugiej partii wydawało się, jakby miejscowi przed tym pojedynkiem trenowali... zagrywkę po taśmie, spadającą tuż za siatką po drugiej stronie. Dwoma takimi zagraniami z rzędu popisał się bowiem Sander, ta sztuka udała się także Pajenkowi.
ZOBACZ WIDEO: Miliony w błoto?! Szejkowie chyba nie wiedzieli, co robią
W trzeciej części radomska drużyna postawiła kropkę nad "i". Rzeszowski zespół nie potrafił w jakikolwiek sposób podjąć walki, natomiast gospodarze byli bezlitośni i "dobili" bezbronnego rywala. Grali bardzo dobrze jakościowo, z minimalną liczbą błędów. Wygrali pewnie i zasłużenie zainkasowali bardzo ważny komplet punktów, który wywindował ich o kilka pozycji w górę. Dokładniej mówiąc - względem położenia przed rozpoczęciem poniedziałkowego meczu - aż o pięć miejsc wyżej. Obecnie są na ósmym z 22 punktami. Resovia spadła na dwunastą lokatę.
MVP spotkania został wybrany Brenden Lee Sander, zdobywca 18 punktów.
Cerrad Enea Czarni Radom - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:15, 25:17, 25:19)
Czarni: Pajenk, Ostrowski, Kędzierski, Sander, Włodarczyk, Butryn, Ruciak (libero) oraz Protopsaltis, Firszt, Masłowski (libero).
Resovia: Krulicki, Shoji, Hoag, Kalembka, Buszek, Schulz, Perry (libero) oraz Komenda, Bartman, Achrem, Marechal, Kosok, Mariański (libero).
MVP: Brenden Lee Sander (Cerrad Enea Czarni Radom).
Przeczytaj również: Bartosz Kurek ponownie w rosyjskiej Superlidze? Polak nie narzeka na brak ofert