PlusLiga. PGE Skra - Jastrzębski Węgiel: hit, który nie rozwinął nawet skrzydeł. Pewne trzysetowe zwycięstwo gości

PAP / Roman Zawistowski / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla
PAP / Roman Zawistowski / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla

Zamiast szlagieru, mecz z podciętymi skrzydłami. PGE Skra Bełchatów przegrała u siebie z Jastrzębskim Węglem 0:3 na otwarcie 21. kolejki PlusLigi. To druga porażka żółto-czarnych z rzędu.

Oba zespoły były żądne odkucia się za porażkę z poprzedniej kolejki. O ile przegrana bełchatowian w Warszawie z VERVĄ 1:3 wielką sensacją nie jest, o tyle wpadkę jastrzębian u siebie z Cerradem Eneą Czarnymi Radom, i to w trzech setach, do tej kategorii jak najbardziej można zaliczyć.

Problem jednak w tym, że ekipę z Bełchatowa od kilku tygodni trapią problemy zdrowotne. Wciąż wyłączony z gry jest Artur Szalpuk, a przecież dopiero niedawno doszedł do siebie Kacper Piechocki. W Warszawie Mariusz Wlazły narzekał jeszcze na problemy z barkiem. Ci dwaj na wtorek byli do gry, ale przed meczem uraz pleców pozbawił możliwości występu Milada Ebadipoura. Trener Michał Gogol musiał więc posłać do gry na przyjęciu parę Piotr Orczyk-Milan Katić.

Obaj w premierowej odsłonie prezentowali się całkiem dobrze, zarówno w przyjęciu, jak i ataku, ale żółto-czarnym brakowało siły rażenia na prawym skrzydle. Tam Mariusz Wlazły nie skończył żadnego ataku. Obie ekipy postawiły też wyraźnie na ryzyko w polu zagrywki, które dawały punkty raczej rywalom niż swoim. Po stronie gości trudno było wskazać jednego lidera, co tylko pracowało na korzyść ekipy trenera Kovaca, zwłaszcza w końcówce, którą udało się wygrać.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: miało być efektownie, wyszedł fatalny kiks z rzutu karnego

Wydawało się, że wyczerpywały się możliwości w ataku w ekipie PGE Skry, ale kilkukrotnie siatkarzom trenera Gogola udawało się odrobić 2-3 punkty straty. Przy stanie 17:17 mieli nawet piłkę w górze, ale nie skończył jej Katić. Później zaczęło się robić nerwowo przez kontrowersyjne decyzje sędziów i błędy, których nie widzieli lub nie chcieli widzieć, ale wyniku seta na szczęście nie wypaczyli.

W drugiej fazie seta Wlazłego zmienił Dusan Petković, któremu udało się skończyć dwa ataki z rzędu przy piłkach setowych dla jastrzębian, ale za trzecim razem Fromm już się nie pomylił. Goście wygrali tę część gry 25:23 i już byli pewni, że z pustymi rękami z Hali Energia nie wyjadą.

Kilkanaście minut później okazało się, że zgarną tego wieczora pełną pulę. Nie było jednak tak, że siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie popełniali błędów, ale rywale nie potrafili ich za nie skarcić. Katić z Orczykiem robili co mogli, ale raz po raz zatrzymywał ich blok. A Tomasz Fornal i Dawid Konarski bili jak natchnieni. Tego dnia to nie mogło skończyć się inaczej. Trzy punkty musiały pojechać na Śląsk i tak się stało po wygranej do 19

Taki rezultat sprawił, że jastrzębianie zbliżyli się do trzeciej w tabeli PlusLigi ekipy z Bełchatowa na trzy punkty. Do końca fazy zasadniczej jednym i drugim pozostały jeszcze cztery mecze.

PGE Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 0:3 (22:25, 23:25, 19:25)

PGE Skra: Łomacz, Orczyk, Kłos, Wlazły, Katić, Kochanowski, Piechocki (libero) oraz Droszyński, Petković, Milczarek.

Jastrzębski: Kampa, Fornal, Vigrass, Konarski, Fromm, Gladyr, Popiwczak (libero) oraz Rusek.

MVP: Dawid Konarski (Jastrzębski Węgiel).

Źródło artykułu: