PlusLiga. Cerrad Enea Czarni - Indykpol AZS: bardzo ważna wygrana olsztynian w pustej hali ze złotym sufitem

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn

Bardzo ważne zwycięstwo w Radomiu odniósł Indykpol AZS Olsztyn, pokonując tamtejszych Cerrad Eneę Czarnych 3:1 w zaległym meczu 14. kolejki PLusLigi. MVP spotkania został wybrany Jan Hadrava.

Zaległy mecz 14. kolejki PlusLigi, mimo iż rozgrywany przy pustych trybunach Hali MOSiR-u w Radomiu, miał duże znaczenie dla układu tabeli i ewentualnego miejsca którejś z drużyn w fazie play-off. Środowe spotkanie było także bardzo ważne dla Wojciecha Żalińskiego, który większość swojej kariery spędził w Cerradzie Enei Czarnych Radom.

W premierowej odsłonie gospodarze nie przypominali jednak zespołu, który odniósł serię zwycięstw we wcześniejszych spotkaniach. Pozwolili Indykpolowi AZS-owi Olsztyn zbudować kilkupunktową przewagę. Przyjezdni byli lepsi przede wszystkim w polu zagrywki, odrzucając przeciwników od siatki i zyskując dzięki temu szansę na stawianie bezpośrednich bloków lub podbijanie piłki i wyprowadzanie kontr.

Za linią 9. metra brylował Jan Hadrava. Po jego serii Akademicy prowadzili już 20:16. On i koledzy pomylili się jednak kilkukrotnie na siatce, a do odrabiania strat zerwał się Karol Butryn. Po jego uderzeniach oraz kiwce na tablicy wyników pojawił się remis 23:23. Kilkanaście sekund później nastąpiło nieporozumienie pomiędzy Atanasisem Protopsaltisem a Michałem Ruciakiem w przyjęciu nieprzyjemnej zagrywki Mateusza Poręby i przyjezdni objęli prowadzenie w meczu.

Druga partia miała bardzo wyrównany przebieg. Niezbyt dobrze dysponowany był Żaliński, zmieniony przez Mateusza Mikę. Na dobre "rozkręcił się" natomiast Butryn, dzięki któremu Czarni "odskoczyli" na dwa punkty (19:17). Bombardier Wojskowych wykorzystał to, że goście "odpuścili" go w bloku, a on trafił w końcowe centymetry boiska. Na nic zdały się przerwy dla Daniela Castellaniego, ponieważ rozpędzonych radomian nic nie było w stanie zatrzymać.

Do bólu na środku skuteczni byli Michał Ostrowski i Alen Pajenk, zaś po stronie olsztynian mnożyły się błędy. Wygrana w tym secie 25:20 była jednak ostatnim pozytywnym elementem tych zawodów dla miejscowych.

Potem na parkiecie pustej hali ze złotym sufitem dominowała tylko jedna drużyna. Po stronie gospodarzy było coraz więcej błędów, nawet tych najprostszych, w polu serwisowym, o co, słusznie zresztą, duże pretensje miał do podopiecznych Robert Prygiel. Po dwóch odsłonach jego siatkarze byli bowiem lepsi od Akademików w każdym elemencie. I choć zanotowali mniej asów od oponentów, to później pogrzebały ich właśnie pomyłki w zagrywce.

Ponadto "rozkręcił się" Hadrava, który do spółki z Robbertem Andringą wziął na swoje barki odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Nieco ożywienia w szeregi radomian tchnął Protopsaltis, lecz w ataku Butryn był właściwie osamotniony. Już w trzeciej odsłonie przewaga Akademików była bardzo widoczna.

Nieco "uśpili" oni przeciwników w czwartej części, zadając ostateczny cios w kluczowych fragmentach tego seta. Duże znaczenie miało w tych momentach boiskowe cwaniactwo i doświadczenie Pawła Woickiego i czujność przy siatce Poręby. Po jego bloku na Butrynie było 22:23, następnie atak "zerwał" zawodnik Czarnych, a spotkanie zakończyło nieporozumienie w postaci braku tempa pomiędzy Michałem Kędzierskim a Pajenkiem.

MVP zawodów został wybrany Hadrava, a jego zespół zrównał się punktami z beniaminkiem z Suwałk (ma ich na koncie 31) i zajmuje obecnie ósme miejsce w tabeli, mając o jedno "oczko" mniej od siódmych w zestawieniu Czarnych.

Cerrad Enea Czarni Radom - Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (24:26, 25:20, 20:25, 23:25)

Czarni: Pajenk, Ostrowski, Kędzierski, Sander, Włodarczyk, Butryn, Ruciak (libero) oraz Firszt, Protopsaltis, Masłowski (libero).

AZS: Hadrava, Andringa, Woicki, Poręba, Żaliński, Seyed, Żurek (libero) oraz Pietraszko, Mika.

MVP: Jan Hadrava (Indykpol AZS).

Czytaj także: Bartosz Kurek racjonalnie o zachowaniu wobec zagrożenia koronawirusem: Jadę do domu, bo muszę, ale też chcę

Źródło artykułu: