Jednak nie tylko do treningów w miejscach zamieszkania ogranicza się aktywność siatkarzy żółto-czarnych. Ci są również aktywni m.in. w mediach społecznościowych, gdzie zachęcają do pozostania w domach przy ulubionej książce, grze czy ulubionym filmie.
W poprzedni weekend PGE Skra Bełchatów wygrała rywalizację o Wirtualny Puchar Polski. Rozgrywki zastąpiły tę prawdziwą rywalizację o krajowe trofeum, która miała odbyć się 14 i 15 marca w katowickim Spodku. Podczas internetowego meczu w tzw. "czwórki" zespołem z Ziemi Łódzkiej dowodził sam jego kapitan, Mariusz Wlazły.
- Cieszę się, że mogłem wziąć udział w Wirtualnym Pucharze Polski i że chociaż w takim formacie udało nam się rozegrać turniej finałowy. Pokazaliśmy, że nawet zostając w domu można się świetnie bawić siatkówką. Mam nadzieję, że wkrótce przyjdzie nam rywalizować na boisku, a Puchar Polski, już ten prawdziwy, wróci do nas - powiedział atakujący PGE Skry cytowany na oficjalnej stronie klubu.
Cały sport się zatrzymał
Wiadomo, że na pandemii koronawirusa stracą wszyscy. Pytanie brzmi tylko, czy uda się te straty zmniejszyć. Na przynajmniej miesiąc zatrzymany został niemal cały świat sportu. Biorąc pod uwagę to, jak przeładowany był kalendarz siatkarski, niezbędny będzie później plan naprawczy. Ale - zdaniem prezesa klubu z Bełchatowa Konrada Piechockiego - najistotniejsza była szybka reakcja.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
- W sytuacjach, kiedy umierają ludzie, a skala problemu jest narastająca, sport schodzi na dalszy plan. Wiadomo, że nikt nie ma wówczas głowy do rywalizacji, sprawiania radości kibicom i własnej satysfakcji, bo gdzieś z tyłu głowy jest cały czas myśl, że można się zarazić. Widzimy, co się dzieje na świecie i odwołanie turnieju w Katowicach było jedyną decyzją, jaką można było podjąć. Cały sport się zatrzymał, ale trzeba być dobrej myśli i wierzyć w to, że poprzez domowe kwarantanny i izolowanie, poprzez unikanie skupisk ludzi, zatrzymamy tę epidemię - przekonuje.
Z drugiej strony pozostaje jeszcze oczywiście aspekt sportowy. Siatkarze PGE Skry w play-offach upatrywali nadzieję na coś więcej niż tylko brązowy medal PlusLigi w tym sezonie. Na razie jednak marzenia te muszą odłożyć.
- Nasi zawodnicy bardzo ciężko pracowali przez ostatnie trzy tygodnie szykując się do najważniejszych rozstrzygnięć sezonu i proszę mi wierzyć, że chwila, kiedy dowiedzieliśmy się, że sezon jest przerwany, była dla nas bardzo trudna. Zawsze, gdy sport przegrywa z innymi czynnikami, to jest to smutne, ale w tej sytuacji absolutnie zrozumiałe i adekwatne do problemu - przyznał trener Michał Mieszko Gogol.
Najważniejszy mecz naszego życia
Jedyne, co można aktualnie robić, by utrzymać formę, to trenować indywidualnie. To właśnie zalecone mają siatkarze z Bełchatowa, podobnie zresztą jak pozostałych drużyn męskiej ekstraklasy.
- Czekamy na dalsze rozstrzygnięcia, a teraz to my zamieniamy się w kibiców i trzymamy kciuki za nasze władze i służbę zdrowia, które muszą rozegrać chyba najważniejszy mecz za swojego życia - dodał Gogol.
- Nasi siatkarze mogą odbywać trening w naszej klubowej siłowni. Przygotowaliśmy im odpowiednie warunki spełniające standardy sanitarne i bezpieczeństwa - uzupełnił Konrad Piechocki. - Gdy tylko sytuacja pozwoli na bezpieczny przebieg treningów, zespół wróci do pełnych zajęć w Hali Energia - zapewnił.
Po 24 rozegranych meczach PGE Skra Bełchatów zajmuje trzecie miejsce w tabeli PlusLigi. Do końca fazy zasadniczej pozostały dwie kolejki. Na razie nie wiadomo, czy i kiedy uda się je rozegrać. Być może więcej szczegółów poznamy po przyszłotygodniowym zebraniu Rady Nadzorczej Polskiej Ligi Siatkówki.
Przeczytaj także: Szczere słowa Sebastiana Świderskiego. Za miesiąc wcale nie musi być lepiej