Tokio 2020. Koronawirus. Michał Gogol: Musimy walczyć o te igrzyska, nawet jeśli odbędą się później

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Mieszko Gogol (pierwszy z lewej)
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Mieszko Gogol (pierwszy z lewej)

- Dla świata te igrzyska olimpijskie mogą okazać się czymś więcej niż wielką imprezą sportową raz na cztery lata - uważa Michał Mieszko Gogol, II trener reprezentacji Polski siatkarzy, która w tym roku miała jechać do Tokio na imprezę "czterolecia".

Po raz pierwszy w historii nowożytnych igrzysk olimpijskich dojdzie do sytuacji, w której zawody te odbędą się w roku nieparzystym. Nigdy wcześniej też nie zdarzyło się, by największa impreza sportowa świata została przesunięta. O wyjątkowości tego momentu nie trzeba nikogo przekonywać.

- Świat mierzy się z teraz z przeciwnikiem, którego nie zna i którego dopiero poznaje. Planowanie czegokolwiek zwłaszcza w najbliższych miesiącach to trochę wróżenie ze szklanej kuli - mówi Michał Gogol, trener PGE Skry Bełchatów i asystent Vitala Heynena w sztabie reprezentacji Polski siatkarzy. - Igrzyska olimpijskie są czymś wyjątkowym i otacza je swoista aura "świętości" dla każdego sportowca - dodał.

Nikt nie udaje zaskoczonego

Decyzja o braku rozegrania Letnich Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020 w terminie nie jest zaskoczeniem dla wielu polskich siatkarzy. Na przykład mistrz świata Karol Kłos tej decyzji się spodziewał.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

- Patrząc na to, co się dzieje w Polsce i na świecie, uważam, że to najrozsądniejsze posunięcie ze strony organizatorów. Największe turnieje są przekładane, na czele z Euro 2020, a wcześniej Ligą Narodów, którą trudno będzie już rozegrać. Dodatkowo niektóre kraje mówiły otwarcie, że bały się wysyłać zawodników. Nie wyobrażałem sobie, żeby igrzyska odbyły się w okrojonym składzie - twierdzi środkowy PGE Skry Bełchatów zapytany w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu.

Z drugiej strony z ulgą odetchnąć mogą ci, którzy bali się, że nie zdążą wywalczyć prawa startu w imprezie czterolecia. Ta sytuacja akurat nie dotyczy siatkarzy reprezentacji Polski, bo ta bilety do Tokio zapewniła sobie już w sierpniu ubiegłego roku. Ale - jak przekonuje Michał Gogol - teraz każdy zda sobie sprawę z niepowtarzalności igrzysk.

- Sport, zwłaszcza w tym olimpijskim wydaniu, zawsze jednoczył. Był ponad podziałami, łamał bariery i udowadniał, że niemożliwe staje się możliwe. W sporcie zawsze trzeba walczyć do ostatniego gwizdka i musimy walczyć o te igrzyska, nawet jak odbędą się później. Dla świata mogą okazać się czymś więcej niż wielką imprezą sportową raz na cztery lata - uważa szkoleniowiec.

I tak są w treningu

Zmiana terminu igrzysk oczywiście wymusza zmiany w kalendarzu przygotowań różnych sportowców, ale i tak siatkarze w tym przypadku są w uprzywilejowanej sytuacji. Oni w treningu muszą być praktycznie przez cały rok.

- Im bliżej igrzysk, człowiek zaczyna myśleć, by jak największą formę osiągnąć właśnie na ten turniej, ale u nas jest to wierzchołek góry lodowej. Indywidualni sportowcy inaczej podchodzą do przygotowań, a skoro igrzyska nie odbędą się w terminie, cykl jest u nich zaburzony - przyznał Kłos.

- Ostatnio myślałem o tym, że poświęcasz cztery lata, by świetnie przygotować się do swojego turnieju marzeń, a za chwilę możesz dowiedzieć się, że on się nie odbędzie. A ty jesteś o cztery lata starszy... Jeśli igrzyska odbędą się rok później, to i tak musisz przeorganizować przygotowania. U nas trzeba dbać o formę i grać w klubie, a potem przygotowania do samych igrzysk są krótkie - dodał mistrz świata z 2014 roku.

Czytaj też: 

Wilfredo Leon: Przełożenie igrzysk to dla mnie smutna informacja, ale nasz cel się nie zmienia
PGE Skra Bełchatów szykuje hitowy transfer

Komentarze (0)